Cena mleka w końcu zaczęła rosnąć

Niestety, w porównaniu do października minionego roku cena mleka w skupie jeszcze była niższa. I to aż o 4,3 proc.

Na podwyżki cen mleka w skupie złożyły się dwa powody. Są to: sezonowy spadek produkcji mleka, który ma miejsce co roku o tej porze oraz poprawa koniunktury na rynku mleka.
- Jest już ona zauważalna - mówi Edmund Borawski, prezes SMMlekpol w Grajewie. - Choć trudno mówić o jakiejś dużej poprawie.

Przyznaje jednak, że jego spółdzielnia już trochę podniosła cenę mleka swoim dostawcom.
- We wrześniu cena mleka rzeczywiście trochę wzrosła - zauważa Jan Monach z Kobylanki. - O kilka groszy na litrze.

Nie wiedzą czego się spodziewać
Lekkie ożywienie na rynku mleka - i światowym i krajowym - dostrzega też Wiera Pawluczuk, prezes OSM w Hajnówce. Jak mówi, widać, że trochę poszły w górę ceny żółtego sera i mleka w proszku.

- Nie wiadomo jednak czy jest to tendencja trwała - tłumaczy Wiera Pawluczuk. - Niestety, widać, że już zaczyna się coś dziać ze złotym, kurs euro staje się mniej korzystny dla eksporterów.

Poza tym, chociaż na światowym rynku mleka da się zaobserwować ożywienie, wyraźnie widać także, że produkcja mleka jest większa. Nie wiadomo więc jak ukształtują się ceny przetworów mlecznych.

Hajnowska spółdzielnia w październiku trochę podniosła cenę mleka swoim dostawcom - średnio o 7 gr na litrze. Prezes mleczarni zapowiada, że w listopadzie dostawcy także mogą spodziewać się podwyżki. Będzie na pewno, choć nie wiadomo jeszcze jak wysoka.
- To będzie zależeć od tego, jakim wynikiem zamkniemy ten miesiąc - mówi Wiera Pawluczuk.

Produkcja mleka spada
Według danych Polskiej Izby Mleka, w październiku skup mleka był o 2,46 proc. mniejszy niż we wrześniu, ale jednocześnie o 0,57 proc. większy niż przed rokiem. Wszystko jednak wskazuje na to, że Polska w tym roku kwotowym przekroczy swój limit mleczny.
- Paradoksalnie konsekwencje finansowe poniosą ci rolnicy, którzy inwestują w swoje gospodarstwa - mówi prezes Mlekpolu.

Poza tym kary za przekroczenie mlecznych limitów to nie tylko problem dostawców, ale i mleczarni. Bo to one muszą najpierw zapłacić te kary, a dopiero później wyegzekwować je od swoich dostawców.

- Byłoby to dla spółdzielni mleczarskich spore obciążenie - przyznaje prezes Wiera Pawluczuk.
Nie będzie ograniczać

Jan Monach ocenia, że w jego gospodarstwie produkcja mleka także trochę rośnie.
- Nie zamierzam jednak świadomie ograniczać produkcji mleka - mówi. - To byłby gorszy wybór, lepiej już zapłacić karę.

Jak zauważa, ci rolnicy, którzy zaczną świadomie ograniczać produkcję, później będą mieli problemy z jej odbudowaniem. A może warto zastanowić się nad dokupieniem kwoty mlecznej. Ceny mlecznych limitów nie są teraz wygórowane.

- Najlepiej jednak poczekać i zobaczyć, co się będzie działo z krajową produkcją mleka w okresie zimowym - mówi rolnik z Kobylanki. - Może dostawy mleka spadną i rolnicy nie będą musieli się martwić mlecznymi limitami.

Do ograniczania produkcji mleka wzywa natomiast Solidarność Rolników Indywidualnych. Na swojej stronie internetowej związek zamieścił komunikat, że w wyniku prawdopodobnego przekroczenia przez Polskę kwoty mlecznej, należy wykorzystać wszystkie możliwości hamowania produkcji mleka w II półroczu kwotowym. Najlepszym sposobem byłoby rozporządzenie ministra rolnictwa o pobieraniu zaliczek na poczet kary od przekraczających indywidualną kwotę mleczną.

Według związku zaliczka ta powinna wynosić nie jak w latach wcześniejszych 20 gr, ale 30 gr. Za każdy kilogram mleka sprzedany ponad indywidualną kwotę mleczną. Oprócz tego powinna być prowadzona nieustanna kampania informująca o możliwości nałożenia kary za przekroczenie.
Jeśli nie będzie zaliczek, to podmioty skupowe nie będą w stanie zapłacić kary za dostawców (ze względu na własne ograniczenia finansowe) i dopiero im potrącić. Niektórym rolnikom kwota potrącenia przekroczy wartość jednomiesięcznej wypłaty za mleko.