Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Central European Fashion Days: Białostoczanka Domi Grzybek najlepszą projektantką

Rozmawiała Urszula Krutul
Domi Grzybek i modelki w jej projektach. Białostoczanka jest już uznana w świecie mody, ale nie zapomina o rodzinnym mieście. Przeciwnie, inspiruje się wspomnieniami stąd.
Domi Grzybek i modelki w jej projektach. Białostoczanka jest już uznana w świecie mody, ale nie zapomina o rodzinnym mieście. Przeciwnie, inspiruje się wspomnieniami stąd. Archiwum prywatne projektantki
Białostoczanka Domi Grzybek zostala najlepszą projektantką Central European Fashion Days w Budapeszcie. A jeszcze nie tak dawno zarzekała się, że nie zostanie projektantką mody. Chciała iść w zupełnie inną stronę i studiować w szkole filmowej.

- Powinnam zacząć od gratulacji, bo zostałaś ostatnio uznana najlepszą projektantką Gombold ujra Central European Fashion Days w Budapeszcie. To duże wyróżnienie w świecie mody?

- Dziękuję (śmiech). Cieszę się bardzo. W konkursie brało udział 150 młodych projektantów z Europy. Finaliści prezentowali swoje kolekcje przed międzynarodowym, ściśle branżowym jury. W jego skład wchodzili projektanci, krytycy, teoretycy mody, z Węgier, Czech, Słowacji, Polski i Stanów Zjednoczonych. Całe Gombold Ujra, jest najważniejszym wydarzeniem modowym na Węgrzech. Sam konkurs zaskoczył nie tylko mnie, ale chyba wszystkich, rekordową liczbą widzów. Pojawiła się nawet pani prezydentowa Węgier i minister kultury! Nie zabrakło też delegacji z Polski. Pojawił się duet projektantów MMC, którzy zaprezentowali swoją najnowszą kolekcję. Nie zabrakło też stylistki i dziennikarki Joasi Horodyńskiej, projektanta Maldorora, dziennikarzy z polskich magazynów modowych - "Elle" i "Glamour" oraz niezależnych blogerów modowych. Sądzę, że świadczy to o randze konkursu. A ja tym bardziej cieszę się, że mogłam wziąć w nim udział. Tym bardziej, że widziałam to wszystko od kulis. Cała organizacja, poczynając od przygotowań, przez pierwsze etapy konkursu, na gali kończąc, było przygotowane na fantastycznie wysokim poziomie. O projektantów i gości zadbano z niesamowitą pieczołowitością.

- Twoja kolekcja nosiła roboczy tytuł "Białystok". Co z naszego miasta wyniosłaś? Czym się inspirowalaś?

- W Białymstoku się urodziłam i tutaj się wychowywałam. To miasto jest gdzieś głęboko w moim sercu. Może nie zainspirowało mnie w dosłowny sposób. Bardziej chyba potraktowałam miasto jako bagaż wspomnień i doświadczeń. I patrzyłam na nie z perspektywy dziecka. Jako projektant, niezmiernie dużą wagę poświęcam analizie emocji, zachowań kulturowych, tradycji. Staram się w głównej mierze skupiać na sentymentalnym aspekcie dorastania.

- To jednak nie jest pierwsza kolekcja oparta o twoje wspomnienia.

- Dokładnie tak. Kolekcja dyplomowa, którą pokazywałam w tym roku w Londynie nosi tytuł "Everything I have from my mother". Odwoływała się do moich pierwszych wspomnień z dzieciństwa. Dodatkowo bezpośrednio była związana z moją mamą, która prowadziła mnie na początku mojego życia, kiedy poznawałam świat, czyniłam pierwsze obserwacje.

Mama uczyła mnie wrażliwości, razem zbierałyśmy pierwsze mlecze na łące. To ona była obok mnie, kiedy pierwszy raz dotknęłam pokrzywy... Te moje kolekcje to niejako relacja dziecka które obserwuje świat i poczyna pierwsze kroki w jego poznawaniu.

- Kolekcja, którą pokazałaś w Budapeszcie wychodzi jednak poza relację matka-dziecko...

- Tak. Ale nadal odwołuje się do moich pierwszych wspomnień. Chciałam zawrzeć w niej wspomnienie świata, który zapamiętałam, który chciałam odtworzyć. Ale nie chciałam tego robić jeden do jednego. Nie chciałam go pokazywać w dosłowny, formalny sposób, a bardziej oprzeć się o wrażeniowość tamtej, zapamiętanej chwili. Na warsztat wzięłam wspomnienia różnych miejsc, które były wyjątkowo ważne dla mnie. Albo, idąc w drugą stronę - totalnie nieważne, ale takie, które z jakiegoś tajemniczego powodu zapadły mi w pamięć. A teraz, w jakiś dziwny sposób kształtują moją percepcję. Odnowiłam wspomnienia, a raczej uczucia, związane z kilkoma miejscami w moim rodzimym mieście.

Pamiętam na przykład nasze kosmiczne, dziwaczne Spodki, które dla małego dziecka wydawały się czymś niewyobrażalnym, magicznym i nieznanym.

- Jakie jeszcze miejsca pamięta doskonale mała Domi?

-Jest tego trochę (śmiech). Pamiętam na przykład słoneczną ulicę obok Centralu. I sam Central, ze schodami do nieba i z przerwami między stopniami, tak wielkimi, że można było spokojnie się przez nie wyślizgnąć. Pamiętam też zacieniony drzewami Rynek Kościuszki i oszałamiający zapach malw rosnących przy wejściach do kamienic w centrum miasta. Przypomina mi się też niezrozumiały, ale jednak wyglądający jak statek kosmiczny kościół św. Rocha. Wszystkie te miejsca są dla mnie spowite słodkim zapachem naiwności.

Zainteresowało mnie to zderzenie wspomnienia z dzieciństwa z tym, jak teraz patrzymy na te budynki i miejsca. Są szare, zimne, przywołują na myśl lata 70. i 80. Kiedy odnowiłam w myślach wszystkie te piękne, a zarazem pełne sprzeczności miejsca, to był dla mnie ważny moment. I to właśnie chciałam odtworzyć w ostatniej kolekcji. Te wszystkie sprzeczności, dziwności, dziecięcą baśniowość. Patrzyłam na te miejsca z perspektywy małego dziecka oddzielonego od całego ciężaru historycznego.

- Kolekcja jest jak zawsze damska?

- Tak. Kobieta jest dla mnie ultrainteresujacym zjawiskiem. Zachwyca mnie złożoność kobiecej psychiki, wrażliwość i siła jaką posiada. Moja kolekcja to w dużej mierze haute-couture (z francuskiego wysokie krawiectwo - przyp. red), jest uszyta ręcznie. Jest oparta o proste formy, z dużym naciskiem na detal i kolor. Tworząc ją miałam wrażenie, że maluję kolejny obraz, obserwując postępujące rozmydlenia koloru, jego blurowanie, które było niezwykle ważnym elementem.

- Nad czym obecnie pracujesz?

- Ciągle jeszcze pracuję nad tą kolekcją, rozbudowuje ją. A oprócz tego stale szukam nowych inspiracji. Właściwie nigdy nie zamykam notatnika i nie wyłączam aparatu (śmiech). Jest wiele rzeczy, które mnie stale intrygują, które chcę zgłębić, zrozumieć, a później przełożyć na język twórczy. Nie lubię siedzieć bezczynnie, dlatego równolegle pracuję nad kilkoma innymi, dużymi projektami. Zaczynam też przygotowania do zaprezentowania kolekcji podczas oficjalnego tygodnia mody w Paryżu.

- W ubraniach twojego projektu chodzi między innymi Monika Brodka...

- Nie tylko. W Polsce w moich ubraniach oprócz Brodki pojawiły się między innymi Marina, Marieta Żukowska, Ramona Rey, Mela Koteluk, Ola Hamkalo czy Magdalena Popławska.

- Kiedy byłaś mała, uwielbiałaś krzątać się u rodziców w pracowni. Przyczynili się do twojego projektowania?

- Nie przesadzę, kiedy stwierdzę, że w dużej mierze zostałam ukształtowana przez moją mamę. Nie w dosłowny sposób, ale miała na mnie ogromny wpływ. Jest niezwykle utalentowaną artystką, która ciągle twórczo się rozwija i stale poszukuje, czy to w malarstwie, czy w tkaninie. Tak jak wspomniałaś, już jako mała dziewczynka bardzo lubiłam krzątać się u rodziców w pracowni. Pamiętam, że godzinami mogłam przekładać guziki, układać nitki, tasiemki, wycinać i układać kolorowe kompozycje ze skrawków tkanin. Miałam to szczęście, że wychowywałam się w środowisku artystycznym, u boku moich rodziców i ich przyjaciół. Twórczość była na porządku dziennym, a farby i kredki były moimi podstawowymi zabawkami. Zanim jeszcze poszłam do przedszkola, mogłam wymieniać rodzaje farb, znałam nazwy i umiałam odróżnić różne rodzaje tkanin. A mieszanie farb na palecie było jak coś najzwyklejszego na świecie, co często robiłam. Moja mama była inicjatorką działań na rzecz powstania muzeum mody w Białymstoku, zwróciła uwagę białostoczan na projektowanie mody. A i mi przy okazji zawróciła tym w głowie (śmiech). Zarzekałam się, że nie pójdę na akademię sztuk pięknych tylko do szkoły filmowej, na wydział aktorski. Jednak pracując po drugiej stronie kamery, jako kostiumograf, zrozumiałam, że aktorstwo to nie moja bajka. Porzuciłam je na rzecz studiów na wydziale mody, gdzie poznałam fantastyczną kadrę profesorów.

Czytaj e-wydanie »

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna