– Niewątpliwie wojna w Ukrainie ma coraz bardziej negatywny wpływ na rynek wtórny przemysłu motoryzacyjnego. Największym problemem są zerwane lub ograniczone łańcuchy dostaw. Marki jak Volkswagen, ŠKODA, Porsche, Audi, BMW czy Mini wstrzymują lub częściowo ograniczają swoją pracę. Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych bije na alarm – tłumaczy w rozmowie ze Strefą Biznesu Natalia Sokołowska, ekspert autobaza.pl. – Co więcej, według analityków, to bardziej niż pewne, że wojna w Ukrainie wywoła kryzys motoryzacyjny na bardzo szeroką skalę – dodaje.
Globalne marki z problemami
Ford, Toyota czy Renault. Wszystkie te marki łączy jedno – mają one swoje zakłady w Rosji. W wyniku sankcji nałożonych na ten kraj firmy wstrzymały produkcję lub zawiesiły działalność. Co więcej, producenci wskazanych samochodów mierzyli się już z problemami ze względu na pandemię i braki półprzewodników – w Polsce w 2021 r. na rynku wtórnym ofert pojazdów tych marek było odpowiednio o 12 proc., 13 proc. i 20 proc. mniej niż dwa lata wcześniej.
Wojna w Ukrainie spowodowała, że stanęły zakłady w tym kraju, które dostarczały komponenty do Europy Zachodniej. Efekt jest widoczny bardzo szybko – Volkswagen, SKODA, Porsche, Audi, BMW, czy Mini ograniczyły lub częściowo wstrzymały swoją pracę.
Brak komponentów do produkcji samochodów
Wpływ na swoje działania mogą w dłuższej perspektywie odczuć także producenci elektryków. Z Rosji pochodzi około 30 proc. światowych dostaw palladu, który jest niezbędny do wytwarzania akumulatorów litowo-jonowych – wynika z danych Techcet. Ponadto ekspertka wskazuje, że Ukraina to spory dostawca surowców dla branży motoryzacyjnej. – Aż 29 proc. stali importowanej do UE pochodzi z Ukrainy, jest ona też jednym z największych dostawców szeregu gazów szlachetnych wykorzystywanych w produkcji elementów elektronicznych, w szczególności neonu stosowanego w laserach potrzebnych do produkcji chipów – wylicza Sokołowska.
– Wojna zahamowała również dostawy niezwykle istotnych wiązek przewodów, które są produktem niezbędnym do budowy samochodów. Ukraina jest ich głównym zaopatrzeniowcem, co już teraz doprowadziło do zawieszenia produkcji w kilku europejskich zakładach – mówi.
Jej zdaniem negatywne konsekwencje odczuwać będziemy nie tylko ze względu na skalę działań zbrojnych w Ukrainie, ale i z powodu sankcji gospodarczych nałożonych na Rosję czy Białoruś. – Kraje te zostały wyłączone bowiem z wymiany międzynarodowej z wieloma państwami – dodaje.
Ceny aut w górę?
– Na ten moment nikt nie jest w stanie precyzyjnie określić, jakie koszty w związku z sytuacją polityczną poniesie europejska gospodarka, w tym Polska. Konflikt zbrojny u naszych sąsiadów wywiera duży wpływ na nastroje społeczne w Polsce – zaznacza.
Jak tłumaczy, wyraźnie zmniejszył się ruch w salonach samochodowych – zmieniają się priorytety i potrzeby społeczeństwa. – Rynek samochodowy jest dzisiaj w bardzo trudnej sytuacji. Już dwa lata pandemii przyczyniło się do poważnej zapaści branży motoryzacyjnej, teraz na domiar złego doszła jeszcze wojna – mówi ekspertka.
– Obecnie na własnej skórze odczuwamy rosnące ceny paliw, a za moment odbić się to może na cenach – i tak już dość wysokich – aut, których od jakiegoś czasu mamy spory deficyt. Braki w podaży aut odbijają się z kolei na rynku wtórnym – wskazuje.
Jej zdaniem klienci zainteresowani wymianą auta również i tu odczują poważne braki oraz spore podwyżki. Dlaczego? – Rynek aut używanych z powodu wszechobecnych braków, nie był zasilony samochodami poleasingowymi, gdyż floty nie miały szansy się odnowić i zasilić rynku. I tak koło się zamyka. A najbardziej traci na tym klient indywidualny – podsumowuje ekspertka.