Henryk Chęciński nie był żołnierzem, ale pod koniec wojny uratował dwa zambrowskie mosty przed wysadzeniem. Teraz mieszkańcy chcą upamiętnienia jego bohaterskiego czynu i złożyli wniosek do miasta o nazwanie jego imieniem mostu w centrum Zambrowa, który jak na razie żadnej nazwy nie posiada.
Wnioskiem zajmą się miejscy radni. Burmistrz miasta Kazimierz Dąbrowski zastanawia się też nad zamontowaniem tablicy pamiątkowej przy moście.
Henryk Chęciński w 1944 roku miał 67 lat. Armia Czerwona stała na obrzeżach miasta, a pozostali w Zambrowie Niemcy mieli za zadanie wysadzić tutejsze mosty, by utrudnić jej przemarsz.
Hitlerowcy nie podejrzewali, że sympatyczny dziadek, który mieszkał w pobliżu i często przechadzał się po moście, tak naprawdę obserwował, gdzie zakładają ładunki. Nocą Chęciński podczołgał się do mostu i przeciął kable siekierą. Gdy do miasta wkroczyli Rosjanie, zatrzymał kolumnę czołgów. Gdy wyjaśnił, o co chodzi, okrzyknięto go bohaterem. Saperzy rozminowali most. Sam Henryk Chęciński tłumaczył, że nie chodziło mu o sprzęt i żołnierzy radzieckich, tylko o to, by mosty nie zostały zniszczone i nadal służyły miastu i jego mieszkańcom.
Jedna z jego córek do dziś mieszka w Zambrowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?