Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcę poznać prawdę

KAP
- Tata był silnym człowiekiem, a zmarł chwilę po zastrzyku - mówi Jerzy Majewski.
- Tata był silnym człowiekiem, a zmarł chwilę po zastrzyku - mówi Jerzy Majewski.
Łomża. Zastanawiam się, czy ojciec dostał zastrzyk z corhydronu, gdy zmarł w dwie minuty po zastrzyku zrobionym przez lekarza pogotowia - opowiada Jerzy Majewski, mieszkaniec wsi Nadbory (gm. Jedwabne). Mężczyzna chce poznać przyczynę śmierci ojca, choć od tego czasu minął już ponad rok.

Miał tylko astmę
- Po publikacjach w prasie na temat corhydronu zacząłem zastanawiać się, czy mój ojciec w czasie wizyty pogotowia ratunkowego nie otrzymał właśnie tego leku - wspomina Jerzy Majewski. - Wskazywałyby na to wszystkie objawy, które miał przed śmiercią.
Czesław Majewski, ojciec Jerzego, chorował na astmę. Wieczorem 30 października ubiegłego roku też nie czuł się dobrze, więc syn postanowił wezwać karetkę.
- Przyjechało pogotowie i lekarz postanowił, że zabierze tatę do szpitala - mówi Majewski. - Zanim zacząłem ubierać ojca, lekarz dał mu dożylnie zastrzyk, po którym ojciec już po chwili zaczął tracić siły i przestał oddychać.
Zespół reanimacyjny próbował przywrócić 82-letniemu mężczyźnie akcję serca, ale bezskutecznie.
- Wydało mi się to wszystko tak nieprawdopodobne i tak niepokojące, że wezwałem policję. Ale po rozmowie z funkcjonariuszami zrezygnowałem z wnoszenia sprawy do prokuratora - wspomina Jerzy Majewski. - Dziś żałuję. Obawiam się, że teraz trudno będzie wyjaśnić tę sprawę.
Serię corhydronu, w której znalazł się lek zwiotczający mięśnie zamiast właściwego preparatu, wyprodukowano w lipcu 2005 roku. Po ujawnieniu tego faktu, w tym miesiącu wycofano lek ze sprzedaży, a pacjenci zwracają go do aptek. Mimo nagłośnienia sprawy nie udało się "odzyskać" całej partii leku.
- Te pomylone fiolki mogły być w karetce - spekuluje Majewski.
Prokuratura pomoże
- Złożyłem zawiadomienie o tym zdarzeniu do Prokuratury Rejonowej w Łomży, bo sam nie jestem w stanie odtworzyć tamtych faktów - mówi Jerzy Majewski.
Łomżyńska prokuratura prowadzi postępowanie przygotowawcze. To już druga sprawa po aferze z corhydronem, którą bada prokuratura. Dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Łomży twierdzi, że placówka nie miała leku z feralnej serii.
- Mamy dokładną dokumentację z każdego wyjazdu karetki do pacjenta - podkreśla Grzegorz Wasilewski, dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Łomży. - Na życzenie rodziny pacjenta udostępnimy tę dokumentację. Rodzina musi zgłosić się do nas z dowodem osobistym i wystąpić o udostępnienie dokumentacji.
Rodzina zmarłego Czesława Majewskiego zapowiada, że wystąpi o te dokumenty.
- To jedyny sposób, aby odkryć prawdę, bo na ekshumację zwłok się nie zgodzę - mówi Majewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna