Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcemy już końca procesu!

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Na każdą rozprawę Magda przyjeżdża z ojcem. - Mamy nadzieję, że w grudniu zapadnie w końcu wyrok - mówią.
Na każdą rozprawę Magda przyjeżdża z ojcem. - Mamy nadzieję, że w grudniu zapadnie w końcu wyrok - mówią. T. Kubaszewski
Suwałki/Filipów. Najpierw obciążyła radnego swoimi zeznaniami. Ale przed sądem ich nie potwierdziła. Kobieta - jeden z najważniejszych świadków w procesie Andrzeja S. doznała tajemniczej utraty pamięci.

Głośna sprawa wypadku w Filipowie mogła się wczoraj zakończyć. Sąd przesłuchał już bowiem wszystkich świadków. Pojawiły się jednak nowe wnioski dowodowe, proces trzeba było więc odroczyć.

- Ciągnie się to strasznie długo - narzekał Waldemar Kotowski, ojciec 18-letniej Magdy.

To ona jest ofiarą wypadku, który na początku roku wydarzył się w Filipowie. Przed zdarzeniem była wysportowaną, pełną życia osobą. Dzisiaj chodzi w gorsecie i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie w pełni zdrowa.

Na ławie oskarżonych zasiada 65-letni Andrzej S. Teraz jest już emerytem. Wcześniej pracował w suwalskim urzędzie pracy. Pełni też funkcję filipowskiego radnego. W wyborach startował jako kandydat Samoobrony.

Nagła utrata pamięci

Akt oskarżenia (kierowanie samochodem po pijanemu, spowodowanie wypadku, ucieczka z miejsca zdarzenia) prokuratura oparła m.in. na zeznaniach starszej kobiety, dobrej znajomej Andrzeja S. Dzień po wypadku mówiła ona, że S. pojawił się w ich domu.

Wypili po kilka kieliszków. Kobieta poszła spać. Kiedy się obudziła, nie było ani radnego, ani jego samochodu.

Całkiem niespodziewanie S. pojawił się ponownie wieczorem. Kobieta zeznała, że był kompletnie pijany. S. postanowił w tym domu spędzić noc. Obudziła go dopiero wizyta policjantów. - Nic nie wiedziałam wtedy o żadnym wypadku - stwierdziła kobieta.

Wczoraj przed sądem nie potrafiła nawet tego potwierdzić.

- Jestem po poważnej operacji i chemioterapii - wyjaśniała. - Nie pamiętam, co było wcześniej.

O takich skutkach chemioterapii nikt nigdy jednak nie słyszał. Sąd chciał więc, aby świadek został przebadany przez specjalistów. Do tego potrzebna jest jednak zgoda zainteresowanego. A w tym przypadku jej nie było.

Był w kościele?

- Chciałabym, aby to się jak najszybciej zakończyło - mówiła po rozprawie Magda Kotowska. - Nic od tego pana nie chcę. A jeżeli już, to pieniędzy na jakiś cel charytatywny.

Proces będzie kontynuowany w grudniu. Prawdopodobnie wtedy też zapadnie wyrok.
Andrzej S. zachowuje się, jakby nic się nie stało. Zapewnia o swojej niewinności. Po paru miesiącach przerwy wrócił do pracy w gminnej radzie.

- To jest pomówienie - powiedział nam wczoraj o prokuratorskim akcie oskarżenia.
Obrona zgłasza coraz to nowych świadków. Jeden z nich zeznał, że w chwili wypadku S. był w... kościele.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna