Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciała sprzedać dziewictwo. Poznała miłość swego życia

Karolina Nowak [email protected]
Ta historia mogłaby posłużyć za scenariusz filmu. 16-letnia Patrycja postanowiła sprzedać swoje dziewictwo. Potrzebowała pieniędzy na operację chłopaka.

Patrycja opowiedziała nam swoją historię po tym, jak w listopadowej "Współczesnej" zobaczyła tekst o sprzedawaniu dziewictwa przez młode dziewczyny. - Po przeczytaniu tego artykułu postanowiłam, że się podzielę tym, co mnie spotkało - napisała do nas nastolatka. - W grudniu 2010 roku wystawiłam na sprzedaż swoje dziewictwo. Potrzebowałam pieniędzy nie dla siebie, lecz dla chłopaka, który był wówczas dla mnie całym światem. Niestety, jak się okazało, był też oszustem.

Interes kwitnie w internecie

W listopadzie ub. roku opisaliśmy zjawisko handlu dziewictwem. W internecie aż się roi od ogłoszeń nastolatek, które chcą sprzedać swoją cnotę za stosowną cenę oraz panów, którzy na takie oferty tylko czekają. Ile spotkań dochodzi do skutku, nie wiadomo. Podobnie jak tego, czy dziewczyny naprawdę decydują się na taką transakcję i ile dostają za nią pieniędzy.

Bohaterka naszego listopadowego tekstu - Karolina, w ciągu kilku dni dostała oferty od ponad 20 panów w wieku od 20 do 50 lat. Niektórzy od razu przechodzili do rzeczy, proponując stawki od 10 do 20 tys. zł. Inni usiłowali silić się na romantyczne wyznania lub też zachwalali swoje umiejętności we wprowadzaniu niedoświadczonych dziewcząt w świat erotyki... Z dołączanych zdjęć spoglądali zazwyczaj wysportowani, przystojni mężczyźni.

Sposób na zdobycie pieniędzy

Również 15-letnia Patrycja o tym, jak "to się robi" dowiedziała się z internetu.
- To był grudzień 2010 roku - rozpoczyna swoją opowieść. - Byłam wtedy po uszy zakochana w swoim chłopaku. Spotykaliśmy się już kilka miesięcy. Pewnego dnia powiedział mi, że czeka go poważna operacje i potrzebuje pieniędzy, 3,5 tys. zł.

Oczywiście nie miała takiej kwoty, ale bardzo chciała mu pomóc. - I wpadłam na pomysł, żeby sprzedać swoją cnotę - mówi. - Mój chłopak nie protestował...

Wspomina, że bardzo się bała tej "transakcji", bo nic nie wiedziała o stosunkach płciowych. Znalazła jednak w internecie stronę z ogłoszeniami panów, oferujących za seks z dziewicą niemałe pieniądze. Wybrała kilku kandydatów, odpowiedziała na ich anonse.

- Nawiązaliśmy kontakt, rozmawialiśmy o tym, jak by to miało wyglądać - relacjonuje. - Wybrałam w końcu jednego mężczyznę, takiego po 30-tce, który nie oferował wprawdzie najwyższej ceny, ale był w stanie najbardziej dostosować się do moich potrzeb. Dużo ze sobą pisaliśmy, wysyłaliśmy sobie zdjęcia. On poznał też przyczynę, dla której zdecydowałam się odpowiedzieć na jego ogłoszenie. Dla niego to było durne 3,5 tys. zł, jak mówił, a ja wierzyłam, że ta kasa uratuje zdrowie czy nawet życie mojego ówczesnego chłopaka. W końcu wyznaczyliśmy datę spotkania...

Początkowo Patrycja i jej internetowy znajomy mieli się spotkać w hotelu, ale nie wyszło.
- Następnego dnia zadzwoniłam do niego i przyjechał pod moją szkołę. Zabrał mnie do swego auta. Postawiłam sprawę jasno: mam dla ciebie cały dzień, w domu wiedzą, że w szkole mnie nie będzie - opowiada. - On na początku tylko się zdziwił, że wyglądam poważniej, niż na zdjęciach. Potem powiedział, że... nic ode mnie nie chce i że mi po prostu da te pieniądze. I dał. 3,5 tysiąca złotych! Spytał też, gdzie mnie zawieźć. I podrzucił do innego miasta, gdzie miałam się spotkać już "po wszystkim" z moim chłopakiem.

Patrycja dała swojemu ukochanemu wszystkie otrzymane od internetowego znajomego pieniądze.

Operacja była oszustwem

- On mnie nawet za bardzo nie wypytywał, jak było, po prostu je wziął - wspomina ze smutkiem w głosie nastolatka. - Dla niego było wyraźnie obojętne, skąd je mam...

Patrycja nadal jednak wierzyła, że ratuje chłopakowi zdrowie i życie. Tym bardziej, że biorąc pieniądze zapowiadał, że wkrótce kładzie się do szpitala.

- Potem pisał mi sms-y, że już jest na oddziale. Ale gdy zadzwoniłam do szpitala, aby dowiedzieć się o jego stan zdrowia, usłyszałam, że... nie ma takiego pacjenta. To było dla mnie jak kubeł zimnej wody. Zrozumiałam wtedy, że mój chłopak mnie oszukał i wykorzystał. To był koniec naszej znajomości. Wyzwałam go jeszcze od kretynów. Nie usłyszałam słowa przepraszam. Nie chciał mi też powiedzieć, na co mu te pieniądze były tak naprawdę potrzebne. Rozstaliśmy się.

Jest ode mnie dwa razy starszy, ale jesteśmy parą

Załamana i zraniona Patrycja nadal utrzymywała jednak kontakt z panem z ogłoszenia.
- Rozmawialiśmy o tym, co się stało, pocieszał mnie, jak przyjaciel - opowiada. - Jakoś tak naturalnie między nami wytworzyła się więź. Kilkakrotnie się spotkaliśmy.

Po kilku miesiącach mężczyzna z ogłoszenia zaproponował nawet Patrycji pracę.
- Właściwie to współpracę z jego firmą, przez internet - konkretyzuje nastolatka. - Ale moi rodzice nie zgodzili się na to. Nie zmieniło to jednak stosunków między mną a nim.

Byli w coraz bardziej przyjacielskich kontaktach, aż pewnego dnia Patrycja stwierdziła, że się w nim zakochała.

- Teraz jesteśmy parą. On jest ode mnie dwa razy starszy, ale nie przejmujemy się tym, co ludzie powiedzą - kwituje. - Dla mnie ważne jest to, że on nie ma żony ani dzieci, że jest wolnym człowiekiem. I co najważniejsze czuję, że on też mnie kocha.

Jak dotychczas jednak swojego związku nikomu nie ujawnili. Nastolatka nie chce podawać swojego prawdziwego imienia ani żadnych szczegółów, które mogłyby pomóc w identyfikacji człowieka, który chciał kupić jej cnotę.

- Nie chcę by ktoś z jego otoczenia wiedział, jak się naprawdę poznaliśmy. Może jak uda nam się być razem do wakacji, wtedy powiemy o nas innym - mówi Patrycja. - Ale na pewno bez szczegółów o początkach naszej znajomości. Zresztą on już usunął swoją ofertę z internetu. Wiem, że przede mną w taki sam sposób zajął się czterema innymi dziewczynami. Z żadną nie szedł do łóżka, a wszystkim dawał pieniądze. Stać go na to. I, jak mówi, lubi pomagać innym.

Szczęśliwe zakończenie

Czy Patrycja żałuje dzisiaj tego, że odpowiedziała na ogłoszenie?

- Z jednej strony tak, ale z drugiej, gdybym tego nie zrobiła, to nie poznałabym mojego ukochanego - przyznaje. - Można więc powiedzieć, że to szczęśliwe zakończenie mojej nieszczęśliwej historii. Przecież mogło skończyć się zupełnie inaczej... Chcę także swoją opowieścią uzmysłowić innym, że nie zawsze dziewczyny sprzedają się po to, by mieć markowe ciuchy. Czasami po prostu potrzebują kasy nie dla siebie.

Patrycja dodaje, że nadal jest dziewicą.

- I jestem z tego dumna! - podkreśla. - To, co jest miedzy nami to nie miłość do kasy czy seksu, tylko miłość prawdziwa - do drugiej osoby.

Imię bohaterki zostało zmienione

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna