Dziś króliki z hodowli z Wólki Waniewskiej można kupić m.in. w sklepach należących do białostockiej sieci PSS Społem, w Galerii Kwadrat oraz kilku drobniejszych placówkach. Dlaczego gospodarz zdecydował się na to, by szukać nowych rozwiązań?
- Postanowiłem, że warto spróbować - podkreśla Ryszard Łupiński. - Myślę, że dla mnie jest to najlepsze rozwiązanie.
Gospodarz z Wólki Waniewskiej przedkłada sprzedaż na rynku lokalnym nad eksport. Jak mówi, sprzedaż mięsa króliczego do lokalnych sklepów wiąże się z większą stabilnością. Bo przez cały czas jest zapotrzebowanie i zbyt. Łatwo jest regulować produkcję. Natomiast sprzedaż na eksport charakteryzuje się dużymi skokami. Czasem odbiór kolejnej partii królików opóźnia się, trzeba czekać.
Ryszard Łupiński posiada obecnie około 2 tysiące królików. Jak podkreśla, kiedy zaczął współpracować z lokalnymi sklepami, musiał trochę ograniczyć hodowlę. Bo tzw. "sprzedaż bezpośrednia" (króliki są ubijane w gospodarstwie) jest ograniczona limitami. Ale jest zadowolony z wyboru, bo jak mówi - przy obecnej cenie euro - eksport byłby mało opłacalny.
Czy łatwo było zdobyć miejsce na lokalnym rynku dla towaru, którego do tej pory w ogóle nie było na sklepowych półkach?
- Trzeba było poświęcić trochę czasu i energii - przyznaje Ryszard Łupiński. - Znalezienie odbiorców, załatwienie wszystkich formalności zajęło mi około pół roku.
Za królicze tuszki otrzymuje on 12,5 zł (netto). Kiedy pojawiły się one w sklepach, była to nowość, zapotrzebowanie było duże. Teraz ukształtowało się ono na określonym poziomie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?