Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chodzili po żarze - trafili do szpitala

Katarzyna Chojnowska [email protected]
Sewerynowi i Natalii udało się przejść bez szwanku. Kamil (w środku) poparzył sobie stopy.
Sewerynowi i Natalii udało się przejść bez szwanku. Kamil (w środku) poparzył sobie stopy. K. Chojnowska
Kiedy przechodziłem po węglach, w połowie drogi zaczęły mnie piec stopy, ale doszedłem do końca - opowiada Kamil Radomski. - Potem pół godziny siedziałem w jeziorze i koledzy musieli zanieść mnie do karetki.

Kamil jest jedną z osób poparzonych podczas sobotniej próby pobicia rekordu Guinnessa w chodzeniu boso po rozżarzonych węglach (firewalking) na plaży miejskiej. Taka impreza odbyła się w naszym mieście po raz drugi. Wcześniej nie było żadnych problemów, po sobotniej 7 osób trafiło do szpitala z poparzeniami stóp. - W szpitalu dostałem dużo leków przeciwbólowych - mówi Kamil Radomski. - Na co dzień zajmuję się ogniem. To bardzo dziwne, że się poparzyłem.

Powodem mógł być brak koncentracji

W sobotnim biciu rekordu w chodzeniu po rozżarzonych węglach wzięło udział ponad 60 osób. Siedmioro z nich miało pecha. - Powodów może być wiele - tłumaczy Jarosław Siergiejewicz z Łodzi, organizator ełckiej i ponad 100 innych tego typu imprez. - Dużą rolę odegrał brak koncentracji wśród uczestników, niektórzy nie stosowali się do poleceń.

Taką wersję potwierdza Ełckie Centrum Kultury, organizator festiwalu Ogień & Woda, w ramach którego odbył się firewalking. - Wszystko odbywało się na wydzielonym terenie, uczestnicy wchodzili pojedynczo i tylko raz. Być może niektórzy nie słuchali tego, co mówił prowadzący i wbiegali na rozżarzone węgle - mówi Tomasz Sierotko, kierownik artystyczny ECK.

Wystarczy się skupić

Ci, którym udało się przejść bez szwanku, przyznają, że to niezapomniane przeżycie. Oczywiście, jeśli dokładnie słucha się wskazówek. - Wszystko tkwi w psychice człowieka, wystarczy się skupić, stawiać całą stopę, nie biec i nie patrzeć pod nogi - zapewnia Natalia Piela, która po rozżarzonych węglach przeszła już drugi raz. - Ci, którzy wbiegali, rozkopywali ognisko i odsłaniali węgle, które pod spodem miały większą temperaturę.

- Zanurzyłem nogi prawie po kostki, ale poparzony mam tylko spód stopy - dodaje Kamil.
Siedem poparzonych osób trafiło niemal natychmiast do szpitala miejskiego i 108. szpitala wojskowego. Wszyscy poszkodowani jeszcze tego samego dnia zostali wypisani do domów. Lekarze zapewniają, że w ciągu kilku tygodni po poparzeniach nie powinno być śladu.
- Jest mi bardzo przykro, że doszło do takiego incydentu - mówi Beata Makuch, dyrektor ECK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna