- Tylko 30 proc. podlaskich szpitali przewiduje, że bieżący rok zakończy dodatnim wynikiem finansowym. 10 proc. spodziewa się wyniku bliskiego zera. Pozostałe znajdą się pod kreską - mówił dr Waldemar Pędziński, który opracował dane z 24 placówek w regionie.
O złej sytuacji podlaskiej ochrony zdrowia debatowano podczas piątkowego posiedzenia Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w Białymstoku.
- O tym, ile mamy pieniędzy w województwie, decyduje specjalny algorytm - mówiła Magdalena Borkowska, p.o. dyrektora podlaskiego oddziału NFZ. - Regiony takie jak nasz, gdzie mieszkają głównie starsi ludzie i jest dużo kobiet, dostają mniej środków. Zyskują regiony, gdzie jest dużo młodych ludzi i więcej wykonywanych procedur specjalistycznych. Tracimy też na migracji pacjentów, bo więcej osób woli wyjeżdżać i leczyć się w innych regionach niż przyjeżdżać do nas.
Andrzej Jacyna, p.o. prezesa NFZ, rozwiał nadzieję, że fundusz będzie w całości opłacać stale rosnące nadwykonania zabiegów w szpitalach. Wartość tegorocznych w Podlaskiem to już ponad 80 mln zł.
- Nadwykonania w tym roku są wyższe niż w ub.r. i nie ma szans, aby je pokryć w 100 proc. Zwiększając nadwykonania, dyrektorzy ryzykują i mogą spowodować pogorszenie sytuacji finansowej ZOZ-u - mówił.
Nie ma więc szans, że kolejki do lekarzy zmaleją. Zresztą wkrótce specjalistów może zabraknąć.
- Zarobki pracowników ochrony zdrowia w Podlaskiem są żenująco niskie - mówiła Agnieszka Olchin, szefowa związku zawodowego pielęgniarek w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. - W jednym z największych szpitali, płaca zasadnicza pielęgniarki i ratownika medycznego, który zaczyna pracę, to 1900 zł. Za płacę minimalną pracuje cały nowo zatrudniony średni personel medyczny. Tego nie było nigdy. W związku z takimi wynagrodzeniami młodzi nie garną się do pracy w Polsce.
Obowiązkowe podniesienie od 1 stycznia 2017 r. płacy minimalnej pogłębi zaś problemy finansowe szpitali.
Jacyna dodawał, że system utrzymuje się dzięki pracy emerytów oraz „wyzyskowi” lekarzy i pielęgniarek, pracujących - poza etatami - na kontraktach nieraz w kilku miejscach.
- Wszyscy udają, że nie ma lekarzy pracujących po 4-5 dni bez przerwy. Ale gdyby nakazać skrócić im czas pracy, trzeba by zlikwidować kilkanaście czy kilkadziesiąt procent szpitali - mówił.
Choć emerytowani lekarze i pielęgniarki stanowią podstawę systemu ochrony zdrowia, niedługo mogą odejść.
- Od października 2017 r. ma być obniżony wiek emerytalny i ograniczona możliwość dodatkowego zarobkowania przez emerytów. Kilkadziesiąt tysięcy lekarzy rzuci pracę. To będzie zapaść w służbie zdrowia- mówił Ryszard Kijak, szef podlaskiego związku zawodowego lekarzy.
Andrzej Jacyna mówił też o planowanych zmianach w systemie zdrowotnym. Zmienią się m.in. zasady finansowania szpitali.
- Wiadomo, że nakłady na ochronę zdrowia nie są dziś wystarczające i ta sytuacja pewnie szybko się nie zmieni - mówił Jacyna. - Dlatego proponujemy powstanie sieci szpitali, aby koncentrować środki finansowe i kadry w tych miejscach, gdzie świadczenia muszą być udzielane 24 godziny na dobę i siedem dni w tygodniu. Inne placówki mogą utracić dostęp do środków publicznych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?