Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Choroszcz. Czołg T-55 na podwórku. To własność Wojciecha Henrika (zdjęcia)

Julia Szypulska
Od dziecka marzył o czołgu. Dziś ma... jedyny na wschód od Wisły T-55
Od dziecka marzył o czołgu. Dziś ma... jedyny na wschód od Wisły T-55 Anatol Chomicz
Tank stoi na podwórku, z lufą skierowaną ku ulicy i budzi powszechne zainteresowanie. To jedyny na wschód od Wisły T-55.

- Gdybym wprowadził bilety dla tych wszystkich, którzy chcą go oglądać, to zarobiłbym drugą pensję - śmieje się Wojciech Hernik, właściciel czołgu.

W dni powszednie przed jego posesję podjeżdża średnio po pięć samochodów, a w weekendy ich liczba zwiększa się do nawet dwudziestu. Niektórzy trzymają się w pewnej odległości od domu i tylko robią zdjęcia. Co odważniejsi jednak podchodzą bliżej i chcą porozmawiać z gospodarzem o czołgu. Pan Wojciech nie dziwi się temu zainteresowaniu i chętnie odpowiada. W końcu czołg na podwórku nie jest zbyt częstym widokiem. Ostatnio jego T-55 AMS Merida z 1968 roku zaczął nawet robić karierę na Facebooku.

- Trzymam go na podwórku z braku innego miejsca - wyjaśnia właściciel - znany pasjonat historii, założyciel Stowarzyszenia „Grupa Wschód”. - Do garażu nim nie wjadę ze względu na jego gabaryty. Z kolei w magazynach, które wynajmujemy nie ma już miejsca.

Członkowie stowarzyszenia mają bowiem w swojej kolekcji także kilka innych pojazdów gąsienicowych. A także ułazy, ciężarówki wojskowe, a nawet kuchnię polową. Wszystkie eksponaty robią furorę podczas pikników militarnych, które organizują od sześciu lat.

Wspomniany czołg to wyjątkowy okaz. Takie pojazdy są w kraju tylko cztery. A na wschód od Wisły - tylko ten pana Wojciecha. Do Polski przyjechał z ZSRR na testy i tak pozostał do 1989 roku. W końcu trafił w ręce prywatnych właścicieli. Szef stowarzyszenia „polował” na niego przez trzy lata. Co kilka miesięcy jeździł do Kłodzka zaopatrzony w wysokoprocentowe trunki, żeby skłonić jego ówczesnego właściciela do sprzedaży. W końcu dobili interesu. Remont trwał aż dwa lata, ale teraz czołg jest w pełni sprawny. Wypożyczają go nawet wojskowi na swoje imprezy plenerowe.

Wojciech Hernik z wykształcenia jest ekonomistą, zawodowo zajmuje się pracami wysokościowymi, a historia to jego wielka pasja. Zaczęło się w dzieciństwie od oglądania kultowego już dziś serialu wojennego „Czterej pancerni i pies”.

- Chciało się być tym czwartym pancernym albo chociaż psem - żartuje.

Potem zaangażował się w działalność harcerską. Do dziś z rozrzewnieniem wspomina zloty, podczas których uczestnicy mieli okazję przejechać się czołgiem. Od tego czasu zaczął marzyć, żeby kiedyś mieć własny. Dziś to marzenie się spełniło, choć posiadanie militarnego hobby jest dość kosztowne. Jego czołg spala aż 450 litrów ropy i 10 litrów oleju na 100 km. Nie może więc sobie pozwolić na zbyt częste wyjazdy.

Wojciech Hernik cieszy się, że wraca zainteresowanie historią. Dowodzi tego chociażby frekwencja podczas ostatniego V Podlaskiego Pikniku Militarnego „Misja Wschód”. Przyszło na niego ok. 40 tys. osób. Czołgiem zachwycone były szczególnie dzieci. Chętnie przychodziły też na żywe lekcje historii prowadzone przez członków stowarzyszenia. Mogły wziąć do ręki broń, nałożyć mundur, czy usiąść w siodle.

- Wraca moda na to, żeby być wysportowanym, żeby mieć jakieś pasje, coś robić - mówi Wojciech Hernik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna