Chorzy tracą cierpliwość

Ponad 5 lat trzeba czekać na bezpłatną protezę. Na wizytę u ortodonty natomiast - 2,5 roku.

To jakieś nieporozumienie, jak można chodzić bez zębów pięć lat - oburza się Halina Kisielewska z Suwałk. - Płacimy bardzo wysokie składki na ubezpieczenie, a leczyć się trzeba w prywatnych gabinetach.

Specjaliści tłumaczą się limitami.
- Umowa z NFZ zobowiązuje mnie do przyjęcia określonej liczby pacjentów - wyjaśnia Barbara Zackiewicz-Paszko z gabinetu stomatologicznego przy ul. Putry w Suwałkach.

Kolejki coraz dłuższe
O tym, że kolejki do specjalistów wydłużają się, poinformowali nas Czytelnicy.
- Jeszcze w sierpniu na wizytę do chirurga dziecięcego czekaliśmy 44 dni - mówi suwalczanin Krzysztof Makowski. - Teraz niemal pół roku.

Aby dostać się do chirurga ogólnego natomiast należy czekać prawie 4 miesiące. Podobnie na oddział chirurgii urazowo-ortopedycznej.

Nie lepiej jest w przypadku innych specjalistów. Na leczenie u laryngologa czekają 234 osoby. Na przyjęcie mają szansę najwcześniej za 3 miesiące. Podobne kolejki są na oddział rehabilitacji, gdzie według danych NFZ czeka 151 pacjentów. Natomiast do poradni rehabilitacyjnej na ulicy Waryńskiego w kolejce czekają 1534 osoby.

Niewiele lepsza sytuacja jest w przypadku okulistów. Na poradę lekarską oczekuje 260 osób. Natomiast na zabieg zaćmy - 32 chorych. W tym ostatnim przypadku jednak należy czekać ponad rok.
- Na wizytę u diabetologa miałam czekać ponad cztery miesiące - skarży się nasza Czytelniczka. - Ostatecznie poszłam do gabinetu prywatnego.

Z danych NFZ wynika też, że do kardiologa czeka 279 chorych. Na wizytę mają szansę dopiero za ponad dwa miesiące.

Fundusz nie płaci
Specjaliści zapewniają, że gdyby NFZ płacił za nadwykonania przyjmowaliby znacznie więcej pacjentów. - Dziś na wizytę zapisuję dopiero za półtora roku - mówi Monika Pieczyńska-Pazio, stomatolog ze Szkoły Podstawowej nr 4 w Suwałkach. - Wykonuję dwie, trzy protezy miesięcznie. A mogłabym znacznie więcej.