MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ciągle trwa śledztwo w sprawie Biaglassu

(mr)
Prokuratura nie ujawnia kiedy i czy w ogóle zostaną postawione zarzuty w sprawie białostockiej Huty Szkła Biaglass. Według doniesienia złożonego przez komitet strajkowy, członkowie zarządu oraz rady nadzorczej zawierali niekorzystne umowy, czym narazili hutę na znaczne straty.

Biaglass jest jedyną hutą szkła na Podlasiu. Od 2000 r. zaczął odnotowywać straty, które w ostatnich miesiącach ubiegłego roku sięgnęły 5,5 mln złotych. Ale spółka miała też dłużników - ich zaległości wobec huty przekroczyły 3 mln złotych (z tego 800 tys. złotych wynosił dług właścicieli). Od 2002 r. pracownicy Biaglassu zaczęli otrzymywać wypłatę w ratach. W końcu rozpoczęli strajk okupacyjny, który trwał do połowy listopada ub.r. Wtedy ustanowiony został syndyk. Pracownicy huty twierdzili, że spółka cały czas produkowała i sprzedawała swoje wyroby. Dlatego dziwiło ich, iż znalazła się w tak trudnej sytuacji. Komitet strajkowy 17 października ub.r. zawiadomił prokuraturę o przestępstwie popełnionym przez członków zarządu i rady nadzorczej spółki. Kierownictwo firmy miało zawierać umowy przynoszące ogromne straty. Prokuratura po tygodniu wszczęła śledztwo.
- Na razie można powiedzieć tylko jedno, że nikomu nie przedstawiono zarzutu. Nie wiadomo kiedy i czy w ogóle zostaną postawione - mówi rzecznik białostockiej Prokuratury Okręgowej Jerzy Duniec.
Prokuratura sprawdza działalność huty w latach 2000-2002. Doniesienie złożył też syndyk. Zostało ono dołączone do śledztwa w sprawie działania na szkodę Biaglassu. Prokuratura - dopóki nie zostaną postawione ewentualne zarzuty - nie chce ujawniać kto i w jaki sposób mógł działać na szkodę Biaglassu.

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna