Cezary Cieślukowski, jak informowaliśmy wczoraj, objął funkcję wiceministra zdrowia. Tymczasem miesiąc temu wygrał konkurs na stanowisko prezesa PNT. Spółka ta, w której suwalski samorząd ma niemal wszystkie udziały, ledwo wychodzi na finansową prostą. Cieślukowski miał to zmienić.
Już samo jego kandydowanie spowodowało duże zamieszanie. Nie dość, że on budzi kontrowersje, to w dodatku z członkostwa w radzie nadzorczej Parku musiała zrezygnować jej przewodnicząca Teresa Kamińska. Bo nowy prezes jest jej krewnym. Miejsce Kamińskiej zajął już Zbigniew Andrulewicz.
Kamil Sznel, asystent prezydenta Suwałk przyznaje, że władze miasta wiedziały, że Cieślukowski otrzymał propozycję z PSL. Miała ona dotyczyć wysokiego stanowiska w ministerstwie w Warszawie. Mimo to zapadła decyzja o powołaniu go na stanowisko prezesa PNT.
- Pan Cieślukowski utrzymywał, że propozycja objęcia stanowiska w rządzie jest nieaktualna - zapewnia Jarosław Filipowicz, rzecznik ratusza.
Zaprzecza więc krążącej po mieście opinii, iż suwalskie władze miały świadomość tego, że prezes w każdej chwili może odejść, jeśli tylko otrzyma lepszą fuchą. A w PNT miał zarabiać "jedynie" 10 tys. zł.
Pewne jest przynajmniej, że za miesiąc pracy w PNT nie otrzyma żadnej odprawy. Nie wiadomo natomiast, kto dalej spółką będzie kierował. Na razie robią to prokurenci.
Suwalskie władze mogą zarówno ogłosić kolejny konkurs, jak i powołać kogoś bez przeprowadzania tego typu procedury. Na razie decyzja nie zapadała.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?