Co będzie z Cieślukowskim? Ile może trwać ta farsa?

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

Zarabiamy o ponad 130 zł więcej niż rok temu

Sprawa Cieślukowskiego powinna rozstrzygnąć się najpóźniej na początku lipca - mówi Damian Raczkowski, szef PO w województwie podlaskim.

Zamieszania wokół pochodzącego z Suwałk członka zarządu województwa, który tę funkcję łączy z prezesowaniem Lokalnej Grupie Rybackiej w swoim rodzinnym mieście, wszyscy mają już dość. Rozwiązanie tej bulwersującej kwestii każdy jednak widzi inaczej.

Jarosław Dworzański, marszałek województwa, nie zamierza ustąpić. Domaga się, aby Cieślukowski zrezygnował z jednego ze stanowisk. Uważa, że, po pierwsze, łączenie funkcji jest nieetyczne, bo pojawia się podejrzenie, iż członek zarządu może nadzorować samego siebie. To, jak grupa rybacka wydaje unijne pieniądze kontrolują bowiem władze województwa.

Po drugie - jeśli ktoś jest w zarządzie, powinien poświęcić się wyłącznie temu. Problemów w województwie nie brakuje. A Cezaremu Cieślukowskiemu podlega m.in. służba zdrowia.

Inne zdanie na ten sam temat ma Damian Raczkowski. Przypomina, że prawo nie zakazuje łączenia takich funkcji.

- Rozmawiałem niedawno z ministrem rolnictwa, który nadzoruje grupy rybackie, i też niczego złego nie dostrzegł - mówi.

Zdaniem Raczkowskiego, sprawa ma wymiar ambicjonalny. - Mam jednak nadzieję, że dojdzie do porozumienia - dodaje.

Wszystko ciągnie się już pół roku. W lutym Cieślukowski obiecał marszałkowi, że z prezesowania grupie rybackiej zrezygnuje. Słowa jednak nie dotrzymał. Bo podczas kwietniowego walnego zgromadzenia LGR sam mocno zachęcał uczestników, by jego rezygnację odrzucili. Prezesem więc pozostał.

W odpowiedzi marszałek Dworzański wystąpił do zarządu wojewódzkiego PO z wnioskiem o cofnięcie Cieślukowskiemu rekomendacji partyjnej na zajmowane stanowisko. Choć minęło parę tygodni Raczkowski posiedzenia zarządu nie zwołał. Zwolennicy Dworzańskiego nie mają wątpliwości, że lider partii w regionie gra na zwłokę. W zarządzie nie ma większości, więc wniosek marszałka przeszedłby tam bez problemów i Cieślukowski straciłby stanowisko.

Raczkowski starał się, by w sprawie wypowiedziały się też inne gremia, np. sejmikowi radni PO. Ci jednak jednoznacznego stanowiska nie zajęli. - Liczymy, że pan marszałek i pan Cieślukowski się między sobą dogadają - mówi Jacek Piorunek, szef klubu radnych rządzącej partii. - Myślę, że to wkrótce nastąpi.

O Cieślukowskim we wtorek rozmawiali też radni z rządzącej regionem koalicji PO - PSL. Pojawiły się nawet pogłoski, że przez to układ władzy w województwie może się rozlecieć. A to przed dzisiejszym głosowaniem w sprawie absolutorium dla zarządu mogło koalicjantów niepokoić. Sprawa Cieślukowskiego rozstrzygnięta jednak nie została. W kontekście absolutorium nikt jej poruszać nie zamierza.

- Jestem zwolennikiem szukania kompromisu w każdej kwestii - mówi Mikołaj Janowski, kierujący sejmikowym klubem PSL. - Jeżeli będziemy się kłócić, województwo na tym straci.

Jak wyobraża sobie rozwiązanie problemu z Cieślukowskim, jednak nie ujawnia.

Damian Raczkowski zapowiada natomiast, że odwlekane posiedzenie zarządu PO zwoła. - Myślę, że odbędzie się ono pod koniec czerwca, a najpóźniej na początku lipca - mówi.