Co dziesiąty suwalczanin ma depresję

Na przełomie jesieni i zimy zaostrzają się wszelkie typy depresji, szczególnie tzw. sezonowej.
- Choroba ta bowiem jest uzależniona od ilości docierającego do nas światła - tłumaczy Adam Malinowski. - W tym czasie zwiększa się liczba pacjentów przyjmowanych z takimi objawami.

Człowiek z depresją ma znacznie mniej energii, staje się wolniejszy we wszystkim, co robi. Ogarnia go poczucie przygnębienia i smutku, wykazuje się wzmożoną sennością w ciągu dnia. Ma większy apetyt na słodycze i węglowodany. Prześladuje go nieuzasadnione poczucie winy i niższości w stosunku do innych ludzi. Takiej osobie brakuje chęci do robienia czegokolwiek.
- Obserwujemy, że na depresję chorują często młodzi ludzie - mówi Malinowski. - Częściej kobiety niż mężczyźni.

Według specjalistów, problem jest coraz większy. Ale, na szczęście, ludzie chętniej zgłaszają się do lekarzy.

- Myślę, że dzieje się tak dlatego, że tzw. dostępność do nas jest teraz łatwiejsza - twierdzi Malinowski. - Nie potrzeba nawet żadnego skierowania.
Mimo to, wiele osób wciąż boi się pójść z depresją do specjalisty.
- A leczenie jest niezbędne - uważa Malinowski. - Zarówno farmakologicznie, jak i za pomocą psychoterapii oraz fototerapii.

Kiedy trzeba zgłosić się do specjalisty?
- Kiedy nasz odmienny stan zaczynają zauważać bliscy: rodzina i znajomi - informuje psychiatra. - Ale nie powinno się na to czekać. Może bowiem zdarzyć się tak, że otoczenie nie zrozumie, że dotknęła nas choroba. Jej objawy będą odbierane jako lenistwo lub nieróbstwo.
Suwalscy lekarze apelują więc, aby tego nie lekceważyć.
- Depresja może się nasilać - przestrzegają. - A to czasami prowadzi nawet do prób samobójczych.