Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co może zrobić Trzaskowski, by uniknąć gry na sześciu fortepianach? [ANALIZA]

Witold Głowacki
Witold Głowacki
fot. Marzena Bugała
Odwołując się do bardzo różnych grup wyborców kandydatów, którzy przepadli w I turze, Rafał Trzaskowski i jego sztab próbują grać jednocześnie na aż sześciu fortepianach sześć nieco różnych melodii. Może skuteczniej byłoby zastąpić je jedną?

Na tydzień przed II turą wyborów prezydenckich w sondażach widzimy coś w rodzaju remisu. Wynik nie jest z góry przesądzony - i to mimo sporej przewagi Andrzeja Dudy nad Rafałem Trzaskowskim osiągniętej w I turze. Kandydat Koalicji Obywatelskiej naprawdę nadal może te wybory wygrać. Na przykład w opublikowanych w niedzielę wynikach sondażu IBRiS szala zdaje się minimalnie przechylać na jego stronę. Trzaskowski uzyskuje w tym badaniu 47,2 procent wskazań zdecydowanych wyborców, przy 45,9 procentach wskazań na rzecz Dudy.

O ile jednak Andrzej Duda ma za sobą przede wszystkim bardzo zdyscyplinowany i zdecydowany do głosowania na kandydata PiS elektorat pokrywający się z grubsza z tym, na który może liczyć jego macierzysta partia, o tyle Trzaskowski musi poprawić wynik z I tury aż o 20 punktów procentowych - co nie udało się dotąd w polskiej polityce jeszcze nikomu. Na jego korzyść działa przede wszystkim stopień, w jakim PiS zantagonizował wszystkich pozostałych uczestników gry politycznej w Polsce i ich wyborców. O ile Andrzej Duda może marzyć o pozyskaniu najwyżej miliona głosów od wyborców, którzy nie głosowali na niego w pierwszej turze, o tyle Trzaskowski bez problemu może grać o ponad 3 miliony takich głosów. Wydawać by się mogło, że aby to osiągnąć, trzeba połączyć wodę z ogniem. I właśnie to próbuje w tej chwili robić Trzaskowski.

Rafał Trzaskowski i jego sztab mają w tej chwili obiektywnie bardzo trudne zadanie. Muszą w tym samym czasie mobilizować do głosowania na kandydata Koalicji Obywatelskiej oprócz swego własnego elektoratu jeszcze pięć kompletnie różnych grup wyborców. To elektoraty Szymona Hołowni, Krzysztofa Bosaka, Roberta Biedronia i Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz dodatkowo szacowana na kilka procent grupa wyborców niezdecydowanych czy też swingujących - takich, którzy w I turze nie brali udziału, ale w sprzyjających warunkach mogą dać się skusić do głosowania w turze drugiej. Z naciskiem na „skusić”. Nie należy ich mylić z tymi wyborcami pozostałych kandydatów, którzy jeszcze nie podjęli ostatecznej decyzji co do II turze - czy to, jeśli chodzi o sam udział, czy też o to, na kogo oddadzą głos.

To, że odwoływanie się do sześciu różnych grup wyborców w tym samym czasie, to dość karkołomne wyzwanie, widzimy już dzisiaj. Trzaskowski wykonał już kilka ukłonów pod adresem elektoratu Krzysztofa Bosaka, to zaś jednocześnie irytuje część wyborców kandydata Lewicy i demobilizuje część wyborców Szymona Hołowni. Dla tych pierwszych odwołujący się jednocześnie do haseł katolicko-narodowych i ultraliberalnych Bosak to całkowicie naturalny przeciwnik polityczny. Drudzy widzą w nim przeciwnika demokracji liberalnej i polityka zupełnie niezainteresowanego społecznym dialogiem o niewykluczającym charakterze - a zatem mocno odbiegającego od wizji polityki, do której chciał przekonać wyborców Hołownia.

Przy tym wszystkim Trzaskowski nie mógł nie zabiegać o wyborców Bosaka. Bez ich znaczącego wsparcia zwycięstwo kandydata Koalicji Obywatelskiej byłoby niemożliwe. Liczący 1,3 miliona elektorat Bosaka może przesądzić o wyniku tych wyborów - także dlatego, że to do stronników Konfederacji relatywnie najłatwiej jest odwoływać się Andrzejowi Dudzie. Efekt jest jednak taki, że wyborcy lewicy najpierw skrzywili się na skrojoną pod wyborców Bosaka deklarację Trzaskowskiego, że zawetuje wszelkie nowe podwyżki podatków, a teraz uważają, że Trzaskowski nie różni się zbytnio od Dudy w kwestii stosunku do osób LGBT.

Rzecz jasna jest też odwrotna strona medalu - ukłony pod adresem wyborców Lewicy mogą z kolei irytować czy wręcz rozsierdzać wyborców Bosaka i bardziej konserwatywną światopoglądowo część elektoratów Hołowni i Kosiniaka-Kamysza.

Jeśli dodamy do tego fakt, że niemal wszystkich wyborców kandydatów, którzy odpadli w I turze - od elektoratu Biedronia po stronników Bosaka - łączy znaczący poziom krytycyzmu wobec narracji dwubiegunowej politycznej wojny narzucanej zgodnie przez PiS i PO, powstaje mieszanka dość niebezpieczna dla kandydata KO. Choć dla większości tych wyborców głosowanie Trzaskowskiego jest w kategoriach polityki zdominowanej przez duopol PiS-PO tym „mniejszym złem”, to jednocześnie relatywnie niewiele trzeba, by zrezygnowali z udziału w II turze. To oczywiście byłoby zabójcze dla Trzaskowskiego i dawałoby zdecydowaną premię Andrzejowi Dudzie.

Dlatego właśnie wydaje się bardzo mało możliwe, by Trzaskowski mógł grać na sześciu różnych fortepianach sześć nieco różniących się od siebie melodii i to tak, by sześć różnych audytoriów nie usłyszało fałszywych tonów. Zamiast tego mógłby natomiast poszukać sposobów na jasne, przejrzyste i wiarygodne zakomunikowanie tym sześciu różnym elektoratom, których głosów potrzebuje, że w wypadku wygranej będzie jednak prezydentem ich wszystkich. To zaś nie będzie przekonujące, jeśli spektrum prezydentury proponowanej przez Trzaskowskiego nie obejmie również zwolenników PiS. Jeśli byłoby możliwe wskrzeszenie figury „prezydenta wszystkich Polaków” - to właśnie to pomogłoby dziś Trzaskowskiemu najbardziej. Być może właśnie tu kryje się ta właściwa receptura na połączenie ognia i wody.

Porównujemy majątki Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego. Sprawdź, jakie kandydaci na prezydenta mają oszczędności, zarobki, jakimi samochodami jeżdżą.Majątki Andrzeja Dudy i Rafała TrzaskowskiegoZobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

Majątki Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego. Sprawdź zarob...

To nie jest przypadek, że wszelkie przedwyborcze symulacje dawały w starciu z Andrzejem Dudą w II turze największe szanse nie kandydatce a później kandydatowi Koalicji Obywatelskiej, ale Szymonowi Hołowni - odwołującemu się do konceptu prezydentury ponadpartyjnej, zasypującej podziały, słuchającej głosu większości, ale pamiętającej też o mniejszościach. Wyborcy Biedronia, Bosaka, Kosiniaka-Kamysza czy Hołowni mają ogólną świadomość swego położenia na politycznej szachownicy i wiedzą, że ich poglądy mają na polskiej scenie wciąż charakter mniejszościowy. Jest mało prawdopodobne, żeby oczekiwali od Trzaskowskiego, że nagle, ni stąd ni zowąd, uczyni je dominującymi. Z całą pewnością jednak oczekiwaliby od nowego prezydenta RP, by o nich pamiętał - i je szanował, niekiedy zaś podejmując się ich reprezentowania - jak przystało na głowę państwa w polskim ustroju.

Całkowity brak zainteresowania postulatami elektoratów innych od własnego, całkowite podporządkowanie linii macierzystej partii i całkowite lekceważenie okazywane wobec postulatów mniejszościowych - to były być może te największe wady prezydentury Andrzeja Dudy i zarazem przyczyny, dla której jego reelekcja wcale nie jest rzeczą pewną. Ktoś, kto chce Dudę pokonać, powinien o tym pamiętać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Co może zrobić Trzaskowski, by uniknąć gry na sześciu fortepianach? [ANALIZA] - Portal i.pl

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna