Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co się działo dzień przed cudem w Hryniewiczach? [FOTO]

Magdalena Kleban [email protected]
Wszyscy mogą się przyjrzeć dokładnie krwawym łzom na figurce Matki Boskiej przez specjalnie dla nich przygotowane szkło powiększające.
Wszyscy mogą się przyjrzeć dokładnie krwawym łzom na figurce Matki Boskiej przez specjalnie dla nich przygotowane szkło powiększające. A. Zgiet
Myślę, że te krwawe łzy Matki Boskiej mają nas przed czymś ostrzec - przewiduje pani Jadwiga, która jako pierwsza odkryła cud w Hryniewiczach. Ale teorii, co te krwawe łzy mają oznaczać jest tyle, ilu pielgrzymujących tu wiernych.

Cud w Hryniewiczach. Krwawe łzy na figurce Matki Boskiej [FOTO]

Jeśli to wszystko prawda, to Matka Boska nie mogła sobie na cud wybrać bardziej skromnej siedziby. Malutki, drewniany barak, w którym na co dzień bawią się dzieci (w rogu do dziś stoi stół z piłkarzykami), a od czasu do czasu na zebraniach albo modlitwach spotykają się mieszkańcy nawet przy największych chęciach nie przypomina świątyni. Bo i być nią nigdy nie miał - jakieś dwa lata temu gmina Juchnowiec ufundowała mieszkańcom taką świetlicę, bo do tej pory to nawet zebrania nie mieli gdzie zorganizować.

Padłam na obydwa kolana

A jednak - o czym przekonują mieszkańcy Hryniewicz - to właśnie tu 24 maja miał miejsce najprawdziwszy cud, a z figurki Matki Boskiej popłynęły krwawe łzy. Zresztą liczne zwolenniczki cudu twierdzą, że wszystkie uznane przez Kościół cuda miały miejsce właśnie w takich skromnych warunkach.

- To nie dla uczonych ani bogatych, to dla wszystkich jest - tłumaczy tę prawidłowość Anna Gołębiewska z Białegostoku. Ona we wtorek po raz pierwszy na własne oczy zobaczyła płaczącą krwawymi łzami figurę. Ale wierzyła w ten cud już wcześniej, jak tylko o nim usłyszała.

Jednak to pani Jadwiga, która w Hryniewiczach mieszka od 1966 roku, miała to szczęście zobaczyć ten cud pierwsza ze wszystkich.
Cichutka i skromna matka i babcia trzech wnuczek przyznaje, że Matka Boska zawsze zajmowała szczególne miejsce w jej sercu. Figura Matki Boskiej w Hryniewiczach jest już od kilkudziesięciu lat. Ponoć przed laty ktoś przywiózł ją z Częstochowy, ale potem była przekazywana z domu do domu. Dwa lata temu znalazła swoje miejsce w miejscowej świetlicy, gdzie raz w miesiącu garstka kobiet spotykała się na różaniec. A ponieważ najbliższy kościół i ich parafia znajdują się w sąsiednim Białymstoku, na modlitwy majowe i czerwcowe też każdego dnia spotykały się w tej świetlicy.

Pani Jadwiga pojawienie się krwawych łez łączy z jej wcześniejszymi żalami do Matki Boskiej.

- Strasznie mało osób przychodziło na te modlitwy, tak po cztery-pięć. Martwiło mnie to i pamiętam, że 23 maja rozmawiałam o tym z Matką Boską, tak jak się mówi o czymś bliskiej osobie - opowiada jednocześnie porządkując kwiaty na prowizorycznym ołtarzyku. - I następnego dnia pojawiły się te łzy - przekonuje.

Ale najdziwniejsze, że tego 24 maja pani Jadwiga nie od razu zauważyła ten cud. Trochę wstyd się przyznać, ale po prostu na początku nie zwróciła uwagi na figurkę Matki Boskiej. Zaczęła się tylko krzątać przed przyjściem pozostałych modlących. Otworzyła żaluzje, przejrzała kwiaty czy żaden nie zwiędł, serwetki, czy nie trzeba poprawić. I dopiero wtedy kątem oka zerknęła w stronę Matki Boskiej. Od razu się zorientowała, że coś jest nie tak. Podeszła bliżej, a tu jakby łzy, tylko krwawe, pociekły figurce z namalowanych oczu.

- Przyglądałam się uważnie, ale te ślady były wyraźne. Upadłam na obydwa kolana - choć od tamtego czasu minęło prawie dwa tygodnie pani Jadwidze dalej głos lekko drży z przejęcia.

Na wszelki wypadek nikomu o swoim odkryciu nie mówiła, za to każdą kolejną osobę, która przychodziła do kaplicy prosiła o przyjrzenie się figurce. I wszyscy widzieli to samo. Krwawe łzy.

Do wiary nie zmusisz

Wiadomość o cudzie w Hryniewiczach lotem błyskawicy rozniosła się po całej wsi. Ale nie wszyscy przyjęli to poważnie i serio. Zwłaszcza ci młodsi nawet się trochę z tego cudu zaczęli podśmiewać:

- W Polsce to nie takie cuda się teraz zdarzają, nic dziwnego, że i figurki już krwawią - drwi jeden z pracowników tutejszej firmy.
Młode małżeństwo, które we wtorkowy wieczór trochę z ciekawości przyszło przyjrzeć się figurce Matki Boskiej, też po wyjściu nie wyglądało na przekonanych.

- Trudno w to uwierzyć. Ja jakoś nie mogę się do tego przekonać - mówił młody mąż. A jego lepsza połowa gładząc się po ciążowym brzuszku tylko mu z lekkim uśmiechem przytakiwała.

Na razie zresztą i Kościół do kwestii cudu w Hryniewiczach podchodzi co najmniej ze spokojem. Owszem, proboszcz parafii św. Stanisława w Białymstoku (pod którą Hryniewicze podlegają) był już na miejscu i z figurką zapoznał się osobiście, ale jak dotąd nic z tych oględzin nie wynikło. Mają ponoć być jeszcze przeprowadzone szczegółowe badania. Od ich wyniku zależy, czy sprawa zostanie potraktowana poważnie.

To już drugi w ostatnim czasie przypadek cudu w naszym województwie. Najbardziej znanym jest oczywiście cud eucharystyczny, do którego doszło na początku 2009 roku w kościele w Sokółce. I nawet wówczas do oficjalnego uznania tej sprawy przez Kościół upłynęło ponad dwa lata.

W Hryniewiczach jednak tym się nie przejmują. Mogą spokojnie poczekać na to, co powie Kościół.
Oni swoje i tak już wiedzą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna