Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco
Nie ma pieniędzy na zasiłki rodzinne
Miastowi się śmieją z takich konfliktów, ale dla nas to naprawdę uciążliwe - utyskuje Jolanta Kostro ze wsi Dąbrowa-Dołęgi (gm. Szepietowo). - Ile to zdrowia i nerwów kosztuje...
Chodzi o zatarg z sąsiadami kilka domów dalej, z którymi jej rodzina żyje jak filmowi Kargule z Pawlakami. W historii tego konfliktu nie brakuje drobnych złośliwości, jak i spraw sądowych. Czarę goryczy przelała ostatnia sprawa, gdy ojciec pani Jolanty, po donosie sąsiada, został ukarany za zaoranie kawałka gminnej drogi.
Szukali haka i znaleźli
Jak opowiada Jolanta Kostro, wszystko zaczęło się od tego, że ktoś złośliwie niszczył im pole.
- Esy floresy orał w trawie - mówi. - W sierpniu ub. roku przyłapaliśmy sąsiadów. Byli pewni, że nikt ich nie widzi, a my obserwowaliśmy z krzaków.
Sprawa trafiła do sądu, a ten skazał syna sąsiadów za zniszczenie zasiewu koniczyny na grzywnę.
- Wtedy zaczęli szukać na nas haków - kontynuuje kobieta.
Przez wieś biegnie droga asfaltowa. Po obu stronach są gospodarstwa, a za nimi równolegle do głównej trasy - dwie gminne drogi gruntowe.
- Któregoś dnia ludzie powiadomili nas, że przy naszym polu ktoś mierzy drogę. Policjant i urzędnik gminy stwierdzili, że na odcinku 40 m droga jest węższa o dwa metry. Na początku roku zaocznym wyrokiem sądowym ojciec został ukarany grzywną 180 zł. Wcześniej nie kontaktowano się z nami, żeby sprawę uregulować. Na razie odwołaliśmy się od wyroku.
Pani Jolanta przyznaje, że ojciec nie orał "przy linijce" i skiba lub dwie weszły na drogę. Ale czepianie się tego to złośliwość.
Wybiórcza sprawiedliwość?
- Interweniowaliśmy, bo została ta droga zaorana, a potrzebny jest mieszkańcom dojazd tamtędy, żeby ominąć drogę asfaltową - wyjaśnia Stanisław Dołęgowski, rzeczony sąsiad. - Z żadnym z innych sąsiadów nie mamy konfliktów poza tymi, a graniczymy z wieloma - dodaje.
Jolanta Kostro, nie pozostając dłużna, złożyła zawiadomienie na policję w sprawie sąsiada. Sprawie bliźniaczo podobnej, bo on również - jak twierdzi kobieta - zajął powierzchnię drogi pod swoje pole. I tu niespodzianka. W marcu otrzymała odpowiedź od policji, a w zasadzie od burmistrza, w której uznał on zawiadomienie za ogólnikowe i nieprecyzyjne.
Dlaczego za to samo przewinienie jedni są karani, a inni nie? - zastanawia się kobieta. W urzędzie nie może uzyskać jednoznacznej odpowiedzi.
Spytaliśmy o to burmistrza Szepietowa.
- W tamtym przypadku to nie gmina skarżyła - tłumaczy Stanisław Roch-Wyszyński. - Wniosek złożył sąsiad. Zajęła się tym policja, chociaż rzeczywiście to gmina była pokrzywdzona.
Ale wspomniana droga przy polach innych mieszkańców jest jeszcze węższa, bo "wchodzą" w nią z polem, jeden z nich wybudował w poprzek kanał gnojowy (powinien być zakryty, a nie jest). Czy tu gmina nie jest pokrzywdzona i nie powinna interweniować?
- Tego typu sprawy toczą się w trybie administracyjnym, a to kosztuje. Urzędnik nie ma prawa niczego mierzyć. Może to robić tylko geodeta z uprawnieniami. Dlatego zgłaszającym takie przypadki proponujemy podział kosztów - mówi burmistrz. - Czym innym jest też świeże zaoranie drogi, czym innym np. zasiedzenie. Żeby to wszystko uregulować trzeba by było całą Dobrowę-Dołęgi rozgraniczać - obawia się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?