Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Code&Pepper. Czyli jak firma z Suwałk wpłynęła na politykę Donalda Trumpa

(red)
Kiedy realizowali aplikację dla Christiana Louboutina (tego od luksusowych butów), byli częścią dużego projektu. Pracowały nad nim zespoły, które znajdowały się w Londynie, Nowym Jorku i Moskwie. I w Suwałkach. Łukasz Korol, Adrian Pietraszkiewicz i Adam Pogorzelski właśnie w Suwałkach prowadzą firmę Code&Pepper. Firmę IT z „końca świata”, która miała wpływ na Donalda Trumpa. Ale to nie jedyny ich sukces.

Jest ich trzech. Trzech ninja, trzech muszkieterów, trzech...

- Pionierów - podpowiada Adam Pogorzelski. - Tylko pionierzy, dla których trudności to wyzwanie oraz paliwo do działania, mogliby stworzyć i prowadzić taką firmę jak nasza, w takim miejscu jak Suwałki.

Suwałki znaczą tyle, co Warszawa. Czyli nic
Wszyscy trzej są „tutejsi” - pochodzą z Suwałk i okolic. Mają za sobą lata spędzone w „wielkim świecie” i różnorodne doświadczenia, ale każdy w podobnym momencie poczuł, że chce tutaj wrócić. Biznes, który tworzą, istnieje już 10 lat. Zatrudniają ok. 20 osób.

- Tworzenie firmy w Suwałkach różni się od tworzenia firmy w większym ośrodku - mówi Adrian Pietraszkiewicz. - Trudno jest zacząć, kiedy nie ma środowiska, w którym tego rodzaju biznesy funkcjonują w sposób naturalny. Do tego rynek jest bardzo ograniczony.

I choć przyznają, że bywało ciężko, to jak na prawdziwych pionierów przystało, ograniczenia przekuli w zalety.

- Nasza lokalizacja to z jednej strony wada, ale i niesamowity atut - dodaje Adrian Pietraszkiewicz. - My musimy myśleć w alternatywny sposób. Sam fakt, że firma tutaj istnieje, jest już przejawem alternatywnego myślenia. To tak jakby statek kosmiczny wylądował pośrodku żeremi bobrów. I to się przekłada na nasze podejście biznesowe - my myślimy o tym, żeby stworzyć produkt, który będzie odpowiadał potrzebom nie rynku suwalskiego, nie polskiego, tylko globalnego. Nasi klienci to olbrzymie korporacje z całego świata.

- Tworzymy ten biznes nie porównując się z innymi - mówi Łukasz Korol. - Ostatnio firma, z którą współpracujemy, zadała nam pytanie: Jaka jest wasza konkurencja? I okazało się, że my tego nie wiemy. Nie ma w naszych głowach takiej myśli, że chcemy kogoś naśladować, z kimś się ścigać, choć oczywiście mamy świadomość tego, jakie są zasady rynkowe. Ale wszystko, co wprowadzamy i realizujemy, jest naszym autorskim pomysłem. A co do naszej lokalizacji - za granicą Suwałki nie budzą takich negatywnych skojarzeń jak w Polsce, gdzie jest to „koniec świata”. Dla naszych globalnych klientów Suwałki znaczą tyle samo co Warszawa, czyli nic. Ponieważ nie to jest istotne.

Trzeba było zrobić coś niesamowitego
Czym się zajmuje Code&Pepper? Na pewno nie tworzy systemów zarządzania czy stron internetowych. Można powiedzieć, że zajmuje się tworzeniem aplikacji.

- Tworzymy rozwiązania cyfrowe - precyzuje Adam.

Takim rozwiązaniem jest na przykład aplikacja Louboutinize dla światowej sławy projektanta Christiana Louboutina, najbardziej znanego z luksusowych butów (tych z czerwoną podeszwą). Aplikacja, w dużym skrócie, przeznaczona jest do obróbki zdjęć poprzez nakładanie na nie filtrów.

Jak się zdobywa takie zamówienie? - Robi się świetną realizację, czyli naszą własną stronę internetową - wyjaśnia Adam. - Zaprezentowaliśmy ją na największym na świecie portalu dla designerów Awwwards.com, strona zdobyła kilka nagród, tak zauważyli nas partnerzy w Londynie i zaprosili do współpracy. Przy tej realizacji pracowały zespoły w Londynie, w Nowym Jorku, w Moskwie... i w Suwałkach. My byliśmy odpowiedzialni za rozwój najbardziej złożonych elementów aplikacji. Żeby pracować przy takim projekcie, trzeba było zrobić coś niesamowitego. Myśmy to zrobili.

Inny przykład to projekt Flink dla dużej szwajcarskiej firmy ubezpieczeniowej Helvetia. To, również w dużym skrócie, internetowy system sprzedaży ubezpieczeń. - Jesteśmy dumni z naszej współpracy z firmami i start-upami szwajcarskimi - mówi Łukasz.

Donald Trump zdemaskowany
To właśnie ze Szwajcarią związana jest bodaj najgłośniejsza realizacja Code&Pepper. Ta, która ma związek z Donaldem Trumpem.

A było to tak: Code&Pepper, wraz ze szwajcarskim Uniwersytetem St. Gallen, stworzył innowacyjny system do zaprezentowania pracy naukowców z Global Trade Alert. System ten potrafi analizować zmiany na globalnym rynku eksportu, na które wpływ mają m.in. decyzje polityczne w poszczególnych państwach. Czyli na przykład, które państwo zyska, a które straci, kiedy Polska wprowadzi cło na handel ludzką krwią ze Szwajcarią. Na stronie

www.globaltradealert.org

można przyjrzeć się temu bliżej.

Przed ostatnim szczytem G20 zespół GTA zaprezentował swój doroczny raport (przy użyciu wspomnianego systemu). Ich pracę pozytywnie oceniły nie tylko światowe media, ale też przedstawiciele Światowej Organizacji Handlu i Unii Europejskiej, o raporcie zrobiło się głośno. W tym świetle okazało się jednak, jak subiektywne tezy przedstawiał raport konkurencyjny, zrealizowany przez amerykańską administrację na zlecenie samego Donalda Trumpa. Chodziło o dane na temat nieuczciwych praktyk handlowych i ich wpływu na amerykański deficyt handlowy z głównymi partnerami, które mogłyby uzasadniać specyficzne decyzje polityczne.

Kodowanie z pieprzem
Jak mówią fachowcy z Code&Pepper, ich usługi są wyjątkowe. I nie chodzi tu o sprawność działania, funkcjonalne produkty czy świetnych programistów. Choć oczywiście wszystko to jest ważne.

- My dajemy klientowi coś więcej - mówi Adrian. - Dajemy mu rozwiązania, dzięki którym może on realizować swój model biznesowy w zmieniającym się świecie. Bo świat się zmienia, konsumenci się zmieniają, zmieniają się ich oczekiwania. Czasem potrzebny jest rozwój produktu, czasem nowy produkt, a czasem nowy kanał dystrybucji. Kiedyś konsumentowi wystarczały buty do biegania. Dziś chce on do tego aplikacji połączonej z butami, która zaplanuje mu treningi.

- Oczywiście na końcu pracy jest programowanie - dodaje Łukasz. - Ale najważniejsze, co robimy, dzieje się między programistą a klientem. Mamy różnorodną, unikalną wiedzę i kompetencje, co sprawia, że potrafimy dopasować rozwiązania dokładnie do potrzeb klienta, jesteśmy dla niego partnerem.

Pozostaje jeszcze jedna sprawa: skąd taka nazwa? Co ma kodowanie do pieprzu?

- To jest nasz stempel - uważa Adam. - To, co nas wyróżnia, czyli to, że oferujemy nie tylko kodowanie, ale też nowy smak, czyli całą pracę z klientem nad konceptem, modelem biznesowym itd. Choć w sumie - ta nazwa opisuje nas trzech. Z jednej strony mamy kodowanie, strukturę, czyli to, co do firmy wnosi Łukasz, odpowiedzialny za wszystkie kwestie technologiczne. Z drugiej strony jest żywioł, sfera kreacji, koncepcji, czyli Adrian. To pieprz. Ale te dwie rzeczy są przeciwnościami, trudno im współistnieć. Gdyby nie literka &. To ja. Dbam o kwestie finansowe, daję pewną stabilność.

- Jesteśmy kompletnie różni - podsumowuje Adrian. - Ale z jednego statku kosmicznego.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Code&Pepper. Czyli jak firma z Suwałk wpłynęła na politykę Donalda Trumpa - Kurier Poranny

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna