Co z galerią?
Co z galerią?
Cała sprawa zaczęła się, kiedy rada miasta dała zielone światło dla budowy galerii handlowej spółce Narev Inwestycje. Jednym z jej udziałowców jest Roman Tomczak. To on, sąsiad Szczecińskiego (jako współwłaściciel OCK), zaskarżył decyzję o pozwoleniu na budowę galerii Szczecińskich i wygrał. Sąd podzielił jego zdanie i wydał wyrok, nakazujący wstrzymanie Szczecińskim budowy. Wyrok jest jednak nieprawomocny, Szczecińscy odwołali się i czekają na ostateczne rozstrzygnięcie Naczelnego Sądu Administracyjnego. Do jego czasu budowy nie mogą kontynuować. Kiedy takie rozstrzygnięcie nastąpi, nie wiadomo - termin sprawy w NSA nie jest znany.
Tak uważa Jan Biliniewicz, radca prawny z Płocka, reprezentujący interesy państwa Szczecińskich - ostrołęczan, którzy budują galerię handlową przy ul. Gorbatowa.
Radca: Dowody są, ale szczegółów nie zdradzę
Te rewelacje Biliniewicz ogłosił już parę miesięcy temu, na kwietniowej sesji rady miasta. Teraz nabrały jednak one innej rangi. Radca prawny złożył bowiem w ostrołęckiej komendzie policji oficjalne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
- Mogę tylko potwierdzić złożenie takiego zawiadomienia. Sprawa jest badana - mówi Sylwester Marczak z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce.
Sam Biliniewicz jako prawnik musi sobie zdawać sprawę, że składanie zawiadomienia o przestępstwie, którego nie było, grozi odpowiedzialnością karną. Nie chce jednak mówić o szczegółach.
- Istnieją dowody. Nie mogę na razie zdradzać szczegółów, powiem tylko, że sprawa przestępstwa, które według moich podejrzeń zostało popełnione, nie dotyczy bezpośrednio inwestycji państwa Szczecińskich. Zresztą moje zawia- domienie jest konsekwencją znanego już "listu otwartego" - Biliniewicz nie chce nam wprost powiedzieć, o co chodzi.
Za oszczerstwa do sądu
Sięgamy zatem do owego listu, odczytanego na wspomnianej sesji rady. "Na terenie Urzędu Miasta Ostrołęki doszło do sfałszowania planu miejscowego, w tym do sfałszowania podpisu architekta" - czytamy w nim.
Prezydent Janusz Kotowski z powodu lakoniczności zarzutów (Biliniewicz nie sprecyzował bowiem w liście, o jaki plan chodzi, jak sfałszowano podpis architekta) nie mógł się do nich bliżej odnieść. Od samego początku uznał je jednak za absolutnie bezpodstawne. Za pomówienia i oszczerstwa domagał się przeprosin. Nie doczekał się. Podjął więc decyzję o skierowaniu sprawy do sądu. Domaga się od Biliniewicza, a także od państwa Szczecińskich, których radca reprezentuje, sprostowania, przeprosin i wpłaty pieniędzy na cel społeczny. Pozew jest cywilny.
Do sprawy będziemy wracać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?