Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coś cię boli? To nałóż maskę i oddychaj czystym tlenem

Urszula Ludwiczak
Anatol Chomicz
Komora hiperbaryczna przypomina z wyglądu łódź podwodną czy samolot. I jak w samolocie czują się pacjenci, którzy poddają się terapii 100-procentowym tlenem. Po seansach zdrowieją i ... młodnieją.

Aby wejść do komory hiperbarycznej, należy włożyć specjalne, bawełniane ubranie. Nie można mieć przy sobie łatwopalnych przedmiotów, np. zapalniczki ani telefonu komórkowego i trzeba zdjąć całą biżuterię. Każda osoba dostaje swoją maskę, przez którą oddycha 100-procentowym tlenem. Trzeba mieć też ze sobą butelkę wody. Można wziąć książkę czy gazetę, które umilą spędzany tu czas.

- A w przerwach między oddychaniem tlenem mamy czas na rozmowy towarzyskie - śmieje się Krystyna Bohatyrewicz, która ma za sobą już 15 takich sprężeń. Przed nią jeszcze drugie tyle. - Ja zwykle czytam gazetę, ale można też obejrzeć telewizję. Czas szybko mija - dodaje.

Uszy zatkane Jak w samolocie

Znajdująca się w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku komora hiperbaryczna działa od ponad roku. To jedyne takie urządzenie w regionie. Inwestycja kosztowała ok. 3,5 mln zł. Na planowe leczenie czeka się tu 3-4 tygodnie, pacjenci w stanach ostrych przyjmowani są w ciągu kilku dni. Każdego dnia odbywają się tu trzy półtoragodzinne sesje - tzw. sprężenia.

Leczenie w komorze hiperbarycznej polega na dostarczeniu do organizmu bardzo dużej ilości tlenu w warunkach zwiększonego ciśnienia. Jednorazowo do białostockiej komory wejść może nawet siedmiu pacjentów, na ósmym fotelu zasiada zawsze tzw. atendent, czyli pielęgniarka lub lekarz, którzy opiekują się chorymi i czuwają nad ich bezpieczeństwem. Jedna sesja trwa zwykle półtorej godziny. Najpierw, przez kilkanaście minut, powoli podnoszone jest ciśnienie w komorze do wartości powyżej 1,5 atmosfery absolutnej (ATA), zwykle między 2,5-3 ATA. To tak, jakbyśmy nurkowali na głębokość 15 metrów!

W tym czasie pacjenci mogą czuć się jak w samolocie. Zatykają się im uszy, nosy, zmienia barwa głosu. Niezbędne jest wówczas wykonywanie - pod nadzorem atendenta - ćwiczeń umożliwiających wyrównanie ciśnień w uszach. Gdy ciśnienie jest doprowadzone do odpowiedniego poziomu, następuje faza oddychania tlenem - przez 60 minut przerywana dwiema 5-cio minutowymi przerwami po to, by zmniejszyć toksyczne działanie tlenu. Tlen podawany jest pacjentom przez maski.

Potem mamy okres „wynurzania”, czyli obniżania ciśnienia do poziomu atmosferycznego. Dopiero wówczas pacjenci mogą opuścić komorę.

Takich zabiegów, w zależności od schorzenia, pacjent ma od kilku (np. przy zatruciach tlenkiem węgla) do nawet 60 (w przypadku zapalenia kości i szpiku). Na terapię przychodzi się codziennie, poza weekendami.

- W warunkach hiperbarycznych znacznie zwiększa się zawartość tlenu rozpuszczonego w osoczu, a także pęcherzyki gazu - w czasie oddychania 100-procentowym tlenem pod zwiększonym ciśnieniem - stają się 2-3 krotnie mniejsze i łatwiej penetrują do tkanek, szczególnie tych zakażonych - tłumaczy zasadę działania komory dr Marzena Wojewódzka Żelezniakowicz, kierownik Ośrodka Terapii Hiperbarycznej w USK w Białymstoku. - W efekcie dochodzi do zwiększenia przepływu krwi w obszarach uszkodzonych, niedokrwionych, a tym samym przyspieszenia regeneracji tkanek, zmniejszania odczynu zapalnego, tworzenia nowych naczyń i gojenia ran.

Sztandarowym wskazaniem do terapii w komorze hiperbarycznej jest choroba dekompresyjna, która czasem dotyka nurków. W Białymstoku takich sesji się jednak nie wykonuje - tacy pacjenci przyjmowani są głownie w ośrodku w Gdańsku.

- Placówka ta ma największe możliwości i doświadczenie z takimi pacjentami - mówi dr Wojewódzka -Żelezniakowicz. - My pracujemy w godz. 8 - 15.30 i w tym czasie mamy trzy cykle sprężeń, i nie jesteśmy w stanie w takiej ordynacji prowadzić dodatkowego sprężenia nurka. Zaś osoba z chorobą dekompresyjną musi w komorze przebywać nieraz przez kilka godzin...

Leczą głuchotę i zatrucia

Do białostockiego ośrodka trafiają pacjenci z różnymi schorzeniami.

- Mamy bardzo dużo osób z nagłą głuchotą idiopatyczną lub głuchotą po urazie akustycznym - mówi lekarka. - Osoby te najczęściej kierowane są do nas przez laryngologów, już po zakończeniu zasadniczego leczenia.

Kilkakrotnie pomagano już osobom po zatruciach tlenkiem węgla. W komorze można też poddawać terapii pacjentów z ostrymi zakażeniami bakteriami beztlenowymi lub florą mieszaną (czyli tlenowo-beztlenową) - wówczas bakterie giną w warunkach przesycenia tlenem.

Leczenie tlenem hiperbarycznym powoduje zmniejszenie obrzęków, stanu zapalnego, łatwiejszą penetrację antybiotyku do miejsca zakażonego.

Jest to też dobra metoda leczenia wspomagającego schorzeń przewlekłych: trudno gojących się ran w przebiegu np. stopy cukrzycowej lub też przy uszkodzeniach poradiacyjnych tkanek, czy też w żylakowych owrzodzeniach podudzi.

Efekty są widoczne

Jeszcze do niedawna mieszkańcy naszego regionu na tlenoterapią musieli jeździć do innych województw. Teraz komora jest dużo bliżej. Nic więc dziwnego, że zainteresowanie terapią jest spore.

Agnieszka Turowska z Białegostoku liczy, że w jej przypadku terapia ta odniesie szybko skutek, ponieważ zupełnie nagle zaczęła tracić słuch.

- Mogłam brać sterydy, ale lekarz powiedział, że najpierw spróbujemy terapii w komorze - opowiada pani Agnieszka. Ma za sobą dopiero kilka zabiegów, docelowo będzie ich 15. - I mam ogromną nadzieję, że mi pomogą - zdradza.

Problemem Janusza Zawadzkiego jest z kolei niegojąca się rana na nodze. Mężczyzna jest cukrzykiem, cierpi na tzw. stopę cukrzycową. U takich pacjentów często dochodzi do powstawania trudno gojących się ran. Pana Janusz ma ten problem od półtora miesiąca. - Chodziłem po lesie w sandałach, skaleczyłem się jakimś patykiem - opowiada. - Nie pomyślałem, co to dalej może być... Drapałem się, skóra pękła, zerwałem cały płat. Jakiś włókniak się zrobił. Miałem różne zabiegi robione, bolało, że nie mogłem wytrzymać!

Dzieci pana Janusza podpowiedziały mu, by poprosił lekarza o skierowanie do komory hiperbarycznej. Że to może pomóc.

- Dostałem skierowanie i przepisano mi 30 zabiegów - opowiada mężczyzna. Jest na początku terapii, pełen nadziei, że pomoże.

Krystyna Bohatyrewicz była już w komorze 15 razy. Przed nią jeszcze drugie tyle. - Mam niegojące się owrzodzenie żył na nodze - tłumaczy. - Ledwo chodziłam, bolało. Teraz po tych kilkunastu seansach noga zaczyna się goić. I już lepiej chodzę!

Tlenoterapia pomaga pani Krystynie nie tylko na rany. - Jestem po udarze, mam słabe czucie z jednej strony. Po kilku zabiegach w komorze zauważyłam, że jak wchodzę po schodach, to lepiej wszystko czuję. To efekt dotlenienia wszystkich komórek!

Dr Wojewódzka- Żelezniakowicz zapewnia, że efekty tlenoterapii są zadowalające.

- Najczęściej obserwujemy zmniejszanie się rozmiaru ran i poprawę w wynikach audiogramu u pacjentów z głuchotą - podkreśla lekarka.

W ośrodku udało się też pomóc dwóm 5-letnim dziewczynkom z głuchotą.

- U jednej dziewczynki wystąpiła znaczna poprawa, już nie potrzebuje aparatu słuchowego! - zaznacza dr Marzena Wojewódzka-Żeleniakowicz. - U drugiego dziecka efekt był mniej spektakularny.

Co ciekawe, pacjenci, którzy mają za sobą 15-20 sprężeń, często mówią pracownikom ośrodka o jeszcze jednym efekcie.

- Słyszymy, że dostrzegają u siebie... mniej zmarszczek - mówi dr Wojewódzka-Żelezniakowicz. - Niestety, nie dotyczy to atendentów, czyli osób opiekujących się pacjentami podczas terapii, bo oni - choć są z nimi w kapsule - nie oddychają stale 100-procentowym tlenem.

A wszystko dlatego, że tlen ma swoją toksyczność i może wywoływać działania niepożądane, np. drgawki. A gdyby atendent dostał drgawek w czasie sesji, nie miałby kto się zająć pacjentami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna