Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cud w Zabłudowie! Zobacz, co ujrzała 14-latka!

sw na podstawie onet.pl
Cud w Zabłudowie nie został uznany przez kościół jako "oficjalny".
Cud w Zabłudowie nie został uznany przez kościół jako "oficjalny". sxc.hu
Równo 46 lat temu cała Polska żyła tym niezwykłym wydarzeniem.

Do tego niezwykłego wydarzenia doszło w połowie maja 1965 roku. Jedna z mieszkających tam dziewczyn, wówczas 14-letnia Jadwiga Jakubowska poszła na łąkę paść krowy. W tym dniu ukazała się jej na tle słońca Matka Boska. Dziewczyna o tym cudownym zdarzeniu opowiedziała swojej matce, ta zaś proboszczowi. Nastolatce na przestrzeni dwóch tygodni Maryja ukazywała się jeszcze cztery razy.

W niedługim czasie wieść o objawieniu dotarła do wszystkich mieszkańców miejscowości i okolic, mimo, że proboszcz zabiegał, żeby to wydarzenie było utrzymane w tajemnicy.

Wkrótce informacja o "Boskim objawieniu" obiegła cały kraj. Nie podobało się to władzy komunistycznej, którym wszelkie "cuda" były nie na rękę. Dlatego też za wszelką cenę próbowano przekonać ludzi, że do żadnego cudu nie doszło oraz nie dopuścić do organizowania zgromadzeń w miejscu, gdzie pojawiła się Maryja.

Aby nie wyglądało to na bezpośredni atak na Kościół katolicki, ówcześni dziennikarze pisali m.in., że woda pochodząca z "cudownego źródełka", jakie powstało na łące, na której doszło do objawienia jest szkodliwa dla zdrowia. Źródło to powstało za sprawą samych wiernych, którzy, chcąc mieć pamiątkę z tego miejsca, zabierali garść ziemi. Po pewnym czasie, gdy ziemi ubywało, na tym podmokłym terenie zaczęła gromadzić się woda w powstałej dziurze. Mimo, że na bagiennych terenach jest to naturalny proces, pielgrzymi uznali, iż jest to cudowne źródło, którego woda uzdrawia chorych.

Istotnym wydarzeniem był dzień 30 maja. To wtedy gruchnęła wieść, że na łące ma znów ukazać się Matka Boska. Zaczęli gromadzić się pielgrzymi z całej Polski, nawet w radiu "Wolna Europa" można było usłyszeć o tym wydarzeniu.

W krótkim czasie łąkę zaczęli oblegać zarówno wierni jak i zomowcy. Doszło do starcia między nimi, w którym pielgrzymi używali kamieni, a milicjanci środków chemicznych. W końcu mundurowi się wycofali, ale nie całkowicie.

Władze wysłały na miejsce oficerów operacyjnych, których zadaniem było gromadzenie informacji o ludziach biorących udział w zgromadzeniu: ile osób i czym wyjechało 30 maja do Zabłudowa, kto je do tego zachęcał, ocenić ich zachowanie i wypowiedzi po powrocie oraz wyszukać osoby atakujące milicjantów.

Mimo to wierni nie dali za wygraną. Wkrótce na łące pojawiły dwa krzyże - katolicki i prawosławny. Niedługo potem krzyż prawosławny został przeniesiony do cerkwi, gdyż uznano, że Matka Boża ukazuje się tylko katolikom. W związku z tym Służba Bezpieczeństwa nakazała usunąć krzyż, odizolować Jadwigę Jakubowską i jej rodzinę oraz wyciągnięcie konsekwencji od osób zaangażowanych w "cud".

Rozpoczęła się nagonka na rodzinę Jakubowskich, której zarzucano ciemnotę umysłową i patologię, a Jadwigę określano jako "Anię z Zielonego Wzgórza". Dostało się również proboszczowi, który usłyszał zarzuty szkodzenia państwu.

Pomimo tego, wierni w dalszym ciągu stawiali nowe krzyże na miejsce tych usuwanych. Chociaż kuria oficjalnie nie uznała tamtego wydarzenia za cud, to ludzie w dalszym ciągu przyjeżdżają w to miejsce, by się pomodlić. Obecnie na łące, w wysokiej trawie stoi kapliczka z krzyżem, udekorowana kwiatami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna