Prawie sto pożarów i blisko 90 hektarów pogorzelisk. Taki jest bilans tegorocznej wiosny.
Przeciętna interwencja, związana z gaszeniem traw, kosztuje kilkaset złotych. Płacą podatnicy. Natomiast sprawcy pozostają bezkarni. Policja bezradnie rozkłada ręce. Pojawiają się więc naśladowcy łąkowych piromanów.
- Dla nas początek wiosny to prawdziwy koszmar - mówi Dariusz Siwicki, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Suwałkach. - Niestety, nie skutkują żadne apele i co roku sytuacja wygląda tak samo.
Dzieci z zapałkami
Podpalaczami przypuszczalnie są najczęściej uczniowie podstawówek i gimnazjów. Pożary, przynajmniej na obrzeżach Suwałk, wybuchają zwykle, gdy w szkołach kończą się zajęcia. Dzieci się nudzą i poszukują mocnych wrażeń.
- To jest wyraźna prawidłowość - twierdzi D. Siwicki.
Zauważa też inną. Jeśli pominąć Suwałki, piromani najczęściej grasują w gminach Filipów i Szypliszki.
- Tam jest sporo nieużytków po dawnych PGR-ach. Rolników odstrasza, że jeśli podpalą swoją łąkę, mogą stracić unijne dotacje - przypomina. - A tu ziemia niczyja.
Tej wiosny strażacy nie gasili żadnego pożaru traw w gminach Bakałarzewo, Przerośl i Wiżajny.
Gadał dziad do obrazu
Nikt już poważnie nie traktuje mitu, że wypalanie traw powoduje użyźnianie gleby. Dość powszechnie wiadomo o szkodach, jakie piromani wyrządzają w środowisku naturalnym. - W dodatku stwarzają inne zagrożenia, bo ogień w każdej chwili może przerzucić się na las czy zabudowania. Niestety, idiotów nie brakuje - dodaje D. Siwicki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?