Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarny Protest: Nie chcemy, aby ktoś decydował o nas bez nas

Urszula Ludwiczak, hel, bjk
Ponad tysiąc osób najpierw przeszło w marszu, a potem pikietowało w Czarnym Proteście przed białostockim ratuszem
Ponad tysiąc osób najpierw przeszło w marszu, a potem pikietowało w Czarnym Proteście przed białostockim ratuszem Wojciech Wojtkielewicz
Tysiące podlaskich kobiet wyszły wczoraj na ulice, aby zamanifestować niezadowolenie z projektu ustawy antyaborcyjnej.

Ponad tysiąc ubranych na czarno osób przyszło wczoraj przed budynek białostockiego Centrum Krwiodawstwa, skąd wyruszył marsz milczenia. Szły w nim zarówno kobiety w różnym wieku, jak i wspierający je panowie. Nieśli transparenty z hasłami: „Wolność wyboru”, „Aborcji mówimy nie, wolności tak”, „Moje ciało, mój wybór”.

- To czarny protest kobiet, bo ustawa właśnie nas bezpośrednio dotyka - mówiła Agata Dubowska, jedna z organizatorek akcji. - Ustawa nazywa się antyaborcyjna, ale nie chodzi tylko o zakaz aborcji, której nie jesteśmy zwolenniczkami. Jest tam też np. zapis, że jak kobieta poroni grożą jej trzy lata więzienia, a gdy zajdzie w ciąże pozamaciczną, lekarze będą czekać, aż jej pęknie jajowód, bo nie będzie można usunąć zarodka.

- Mnie te proponowane zmiany już nie dotyczą, bo jestem po 60, ale identyfikuję się z przesłaniem protestu - mówiła nam uczestnicząca w marszu Romana Klemensowicz. - Nie jestem za aborcją, chodzi o logiczne myślenie. Ta ustawa to też badania prenatalne, masa innych spraw, które są potrzebne. Do tego, jak już kobieta urodzi chore dziecko, powinna być większa opieka państwa, a nie zostawienie rodziców z tym bólem, kłopotami i małymi finansami.

ZOBACZ:

Czarny Protest w Suwałkach (zdjęcia)

- Idę, bo nie potrafię sobie wyobrazić, co czuje kobieta, która wie, że dziecko, które urodzi, jest niezdolne do życia poza jej łonem, to jest dla niej wystarczająca tragedia - powiedziała nam znana blogerka Natalia Tur, która na marsz przyszła z małym synkiem. - Co musi czuć, będąc zmuszaną, aby donosić ciążę. To nie ma nic wspólnego z miłością do bliźniego, prawem do życia, to sadystyczne, barbarzyńskie i diabelskie. Idę tu, bo jestem za prawem do życia. Nie do śmierci. Kobieta, która będzie zmuszana, aby donosić ciążę w wyniku gwałtu lub zagrożoną, będzie tak straumatyzowana, że raczej nigdy więcej się na to nie zdecyduje.

Czarny marsz przeszedł przez miasto przed ratusz, gdzie przez kolejne dwie godziny trwała pikieta. Kulminacja protestu nastąpiła o godz. 18, gdy zgromadzony tłum „zrobił hałas” i skandował hasła, m.in. „wolny wybór”.

Całej białostockiej akcji towarzyszyli też działacze m.in. Młodzieży Wszechpolskiej, którzy w milczeniu trzymali transparenty opowiadające się za ustawą antyaborcyjną.

Przeciwko zaostrzeniu przepisów aborcyjnych protestowali też suwalczanie. Około stu osób, ubranych na czarno, z transparentami i pluszakami w rękach spacerowało po placu Marii Konopnickiej i rozdawało ulotki, w których wyjaśniało, skąd wziął się ich bunt. Pikieta trwała około dwóch godzin. - Nie jestem zwolenniczką usuwania ciąży - zastrzega Julia Kawałko, jedna z uczestniczek protestu. - Nigdy tego nie zrobiłam i nie zrobię. Ale chcę mieć wybór: rodzić, czy - nie. Dlatego biorę udział w tej akcji.

Protest w Białymstoku rozpoczął się o godzinie 15 przy ul. Skłodowskiej 23. Stamtąd marsz milczenia przeszedł aż pod ratusz. Ogólnopolski Strajk Kobiet to jednodniowy protest ostrzegawczy przeciwko projektowi nowej ustawy antyaborcyjnej, nad którą obecnie trwają prace sejmowe.Bądź na bieżąco. Współczesna.pl to aktualne informacje z woj. podlaskiego i części woj. warmińsko-mazurskiego. POLUB NAS na Facebooku:Gazeta Współczesna

Czarny protest w Białymstoku. Manifestacja przed ratuszem (zdjęcia)

Według wcześniejszych zapowiedzi suwalczanie mieli przemaszerować ulicami miasta, ale nie zdążyli załatwić wszystkich, związanych z tym formalności. Dlatego też akcja odbyła się wyłącznie na placu. Wśród zgromadzonych najwięcej było młodych kobiet, ale nie zabrakło też emerytek, a także mężczyzn. Suwalczanie podkreślali, że nie reprezentują partii politycznych. Rzeczywiście, wśród pikietujących nie było lokalnych działaczy żadnego ugrupowania. Niektórzy pikietujący przynieśli ze sobą pluszaki, które zamierzali przekazać dzieciom w suwalskim szpitalu. Okazało się jednak, że ze względów proceduralnych nie jest to możliwe.

Około 20 osób w południe przyszło w akcie poparcia dla Czarnego Protestu na Stary Rynek w Łomży. Nie skandowano haseł, nie było krzyków, a jedynie milczenie. Usilnie szukano organizatora łomżyńskiego protestu, ale ten się nie pojawił, albo nie chciał ujawniać. Stojąca z boku policja przyglądała się zgromadzeniu, które przez ponad pół godziny chciało dać o sobie znać. Niestety, z marnym skutkiem, bowiem dziennikarzy było więcej niż samych protestujących.

- Gdybym mogła zrobiłabym to z większym przytupem - stwierdziła Bożena Zabielska . - Musimy zwracać uwagę na nasze problemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna