Książkowe błędy:
Książkowe błędy:
* Wśród ważniejszych przedsiębiorstw działających w regionie wymieniono nieistniejący już "Polpled", Białostockie Fabryki Mebli (obecnie "Forte"), suwalski Browar Północny zamknięty w sierpniu 2007 r. czy Centrum Promocji Rynku Wschodniego w Białymstoku, które zaprzestało działalności kilka lat temu;
* 100 mln zł z Urzędu Marszałkowskiego na lotnisko dostały... Suwałki, a w Białymstoku portu lotniczego nie będzie;
* w powiecie sokólskim najważniejszą miejscowością jest Dąbrowa Białostocka, chociaż tekst o niej zilustrowano zdjęciami z Sokółki;
* w powiecie sejneńskim największe grupy narodowościowe to Litwini i Białorusini - choć tak naprawdę tych ostatnich tam jak na lekarstwo. Jakby tego było mało, w tym samym powiecie mieszkają - według autora książki - także Tatarzy: we wsiach Buhoniki (właściwie: Bohoniki) i Kruszyniany.
W książce wydanej przez Agencję Reklamowo-Wydawniczą "Promocja Polska" z Bydgoszczy, a napisanej przez Macieja Kosobuckiego, aż roi się od błędów. Niestety, za jej wydanie zapłaciły m.in. szpitale i jednostki samorządowe, które postanowiły się w niej zareklamować. Zrobiły to, ponieważ publikację poparły poprzednie władze: marszałek Dariusz Piontkowski i wojewoda Bohdan Paszkowski. Napisali listy intencyjne, które otwierały kieszenie dyrektorów nawet najbiedniejszych szpitali.
- To miała być promocja województwa - tłumaczy Mariusz Mikulski, dyrektor Psychiatrycznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Choroszczy (reklama na całą stronę!). - A nasz szpital reklamuje się w różny sposób, więc i w tej inicjatywie wzięliśmy udział.
Taka samo jak wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego z regionu, kilkanaście nadleśnictw, spora część podlaskich szpitali i kilka miejskich spółek. Co ciekawe, większość reklamodawców do dziś książki nie widziała: - Wiem tylko, że miała być czerwona - pamięta dyr. Mikulski.
I jest. Oprawiona w skórę, ma prawie trzysta stron! I pewnie tyle samo błędów. W regionie inicjatorem wydania książki była Izba Rzemieślnicza i Przedsiębiorczości w Białymstoku.
- Ale my nie odpowiadamy za jej merytoryczną treść - zastrzega się od razu Zbigniew Lenart, prezes izby. Przyznaje, że książki nie czytał. - Ale na pewno wkrótce to zrobię - zapewnia.
Przeczytał ją za to Jan Kwasowski, rzecznik obecnego marszałka Jarosława Dworzańskiego: - Marszałek jej na pewno nie będzie nikomu wręczał, bo to bubel. Ja sam znalazłem w niej wiele przykładów nierzetelnej roboty.
Wojewoda Maciej Żywno także raczej schowa książkę do szafy niż ją komuś wręczy: - Zaskakuje mnie, że nikt nie sprawdził zawartości tej książki. Wstyd ją komuś pokazywać.
Tymczasem wydawca nie czuje się odpowiedzialny za tekst.
- Nasz autor korzystał z ogólnie dostępnych źródeł, a my nie mieliśmy możliwości zweryfikowania tych informacji - mówi Joanna Żbikowska z bydgoskiej agencji.
- A nie można było poprosić kogoś z regionu, by sprawdził tekst? - dopytujemy.
- Nie praktykujemy tego - ucina Żbikowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?