Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Część pracowników komunalnej firmy może stracić pracę

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Wywożenie śmieci, to tylko część działalności suwalskiego PGK. Ale wszystko wskazuje na to, że przynajmniej do końca przyszłego roku śmieciarki trzeba będzie odstawić do garażu.
Wywożenie śmieci, to tylko część działalności suwalskiego PGK. Ale wszystko wskazuje na to, że przynajmniej do końca przyszłego roku śmieciarki trzeba będzie odstawić do garażu. Archiwum
Przejechali się na śmieciach.

Pracę może stracić około 20 osób. Bezużyteczny pozostanie gromadzony latami sprzęt. Taki może być finał tego, że należące do miasta Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej nie będzie zajmowało się wywożeniem śmieci.

- Nie jestem od tego, by zwalniać ludzi - zastrzega prezes Marek Giedrojć.
Ale w urzędzie miejskim panuje już na ten temat inna opinia. Bo jeśli część pracowników nie będzie miała zajęcia, to nikt im przecież za to, że nic nie robią płacił nie będzie.

Musieliby dopłacić 900 tys. zł

Suwałki, jak informowaliśmy, podzielone zostały na trzy śmieciowe sektory. W jednym przetarg wygrało PGK. Podstawowym kryterium była cena.

Całkiem niespodziewanie prezes Giedrojć oświadczył w lokalnym radiu, że rezygnuje z wywożenia śmieci. Bo, jak stwierdził, musiałby do tej działalności dopłacić w skali roku aż 900 tys. zł.
Narzekał również na ceny proponowane w przetargach przez prywatne firmy. Nazwał je nawet dumpingowymi. Jaki ma być cel takiego postępowania? Eliminacja konkurencji, która nie dotrwa do kolejnych przetargów. A te odbędą się pod koniec przyszłego roku. Wtedy będzie można już podyktować znacznie wyższe stawki. Obecne umowy są podpisywanie do 31 grudnia 2014 r.

Obsługiwali pół miasta

Prezes Giedrojć nie chciał odpowiadać na dodatkowe pytania związane z jego radiową wypowiedzią i odsyłał do ratusza. Nie dowiedzieliśmy się więc na przykład, jak przedsiębiorstwo kalkulowało swoje ceny startując w przetargu. I dlaczego dopiero teraz doszło do wniosku, że ten interes się nie opłaca.

Prezes przypomniał jedynie, że kierowana przez niego firma wywózką śmieci zajmowało się od wręcz niepamiętnych czasów i dobrze się z tego wywiązywało. Przed wejściem w życie nowych uregulowań prawnych obsługiwało mniej więcej połowę miasta.

Niektórzy pracownicy przedsiębiorstwa wyrażają, ale tylko anonimowo, swój żal w stosunku do władz miasta. Twierdzą, że przetargowe warunki powinny preferować miejską firmę. Przyznają jednak, iż tak rozpisane przetargi byłoby stosunkowo łatwo zaskarżyć.

Może jakoś przetrwamy?

O szczegółowe kwestie dotyczące decyzji o rezygnacji z wywożenia śmieci ratusz odsyła z kolei do... prezesa Giedrojcia. To miała być jego niezależna decyzja. Władze miasta zdają sobie sprawę, że koszty własne PGK są w porównaniu do firm prywatnych znacznie wyższe. Przetargi ciężko więc wygrywać.
Agnieszka Szyszko z suwalskiego urzędu informuje, że w Zakładzie Oczyszczania Miasta PGK pracuje 19 osób.

- Naturalnym wydaje się, że skoro spółka rezygnuje z jakiejś działalności, to będzie musiała zwolnić przynajmniej część pracowników dotychczas zajmujących się tą działalnością - dodaje.
Prezes Giedrojć mówi jednak, że przynajmniej część ludzi będzie chciał wykorzystać na innych stanowiskach. Planuje jakoś przetrwać okres do końca przyszłego roku, a potem raz jeszcze wystartować w przetargach.

A co ze śmieciami, które PGK miał wywozić? Będzie kolejny przetarg. Jego zwycięzca zacznie realizować umowę od 1 listopada. Do tego czasu zastąpi go firma wyłoniona z tzw. wolnej ręki.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna