Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Łapy spadną na cztery łapy?

Magdalena Kleban
Krajobraz Łap przygnębia. Tam, gdzie niegdyś huczało od pracy, jest cicho i pusto...
Krajobraz Łap przygnębia. Tam, gdzie niegdyś huczało od pracy, jest cicho i pusto...
Od kilku miesięcy w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów trwają gorączkowe prace nad wyprowadzeniem Łap na prostą. Ministrowie najważniejszych resortów, wspólnie z Michałem Boni z Kancelarii Premiera, radzą, jak sprawić, by i nad Łapami znowu zaświeciło słońce...

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, już za kilka tygodni może się okazać, że 12 hektarów ziemi, które jeszcze niedawno należały do łapskiej Cukrowni, teraz zajmie podstrefa tarnowskiej strefy ekonomicznej.

"Współczesna" dotarła do informacji, z których wynika, że prace na ten temat są już bardzo zaawansowane. Wiele wskazuje na to, że przed Łapami rysuje się całkiem nowa i ciekawa przyszłość. Jest szansa na lepsze życie w tym mieście!

- Chcą rzucić nam wędkę, a już od nas będzie zależało, czy i ile ryb na nią złowimy - potwierdza burmistrz Łap Roman Czepe. I nie ukrywa, że z nowym projektem wiąże duże nadzieje dla swego miasta: - Już teraz staramy się robić wszystko, co można, próbujemy ściągać inwestorów, zainteresować ich naszym terenem.

Pewien odzew już jest. Myślę, że korzystne warunki strefy ekonomicznej niektórym inwestorom z pewnością ułatwią podjęcie decyzji. Na pewno sobie poradzimy!

To był wyjątkowo trudny rok

Podbiałostockie Łapy to 17-tysięczne miasteczko, jakich w Polsce wiele. Dzisiaj stały się ogólnopolskim symbolem upadku miasta, spowodowanego niesprzyjającą koniunkturą. Przez lata uzależnione od dwóch wielkich zakładów: cukrowni i ZNTK (Zakłady Naprawy Taboru Kolejowego), z chwilą, kiedy ich zabrakło, dosłownie stanęły na skraju zapaści.

Dzisiaj nie brakuje mędrców, którzy już od dawna przewidywali taki koniec Łap. Ale to tylko takie gadanie, bo przecież jeszcze kilka lat temu taki koniec by nikomu nie przyszedł do głowy. Nie mówiąc już o czasach komuny, kiedy praca w tych "gigantach" oznaczała bezpieczny byt i pewność zatrudnienia aż do emerytury. Wprawdzie po 1989 roku oba giganty powoli (choć - jak cukrownia - z krótkimi okresami prosperity) traciły na znaczeniu, ludzie jednak dalej tam pracowali.

Zresztą, komu po kilkudziesięciu latach w jednym miejscu chciałoby się szukać czegoś nowego?! Wszyscy liczyli, że do emerytury jakoś uda się w ZNTK (bo mniejsza cukrownia upadła już wcześniej) przebiedować. Po drugie - innej pracy w Łapach zwyczajnie nie było.

Aż przyszedł 2009 rok, wyjątkowo ciężki dla Łap. Kiedy w połowie ubiegłego roku upadły - istniejące od 150 lat ZNTK - na bruk poszło blisko 700 pracowników. Jedynie nieliczni z nich znaleźli potem pracę. Miasto niemal z dnia na dzień zaczęło umierać, odchodzić do przeszłości.

O dziwo, bez polityki!

Najszybciej dało się to zauważyć w łapskim urzędzie pracy, gdzie niemal z dnia na dzień liczba bezrobotnych zwiększyła się o 1/4. W sumie jest ich około dwóch tysięcy. W stolicy województwa - w Białymstoku - podobną liczbą bezrobotnych pewnie nikt by sobie głowy nie zawracał. Ale tutaj, w kilkunastotysięcznym miasteczku, to była klęska.

I zdawali sobie z tego sprawę nie tylko sami mieszkańcy, ale i wszyscy ci, którzy choć trochę interesują się naszym regionem. I jeszcze raz okazało się, że nie ma to jak namolny, długotrwały i wytrwały lobbing.

Bo stało się coś dziwnego, dobrego, ale i w pewnym sensie nadzwyczajnego. Podlascy politycy - i to wszystkich opcji - zaczęli chodzić, pisać i prosić o interwencję w tej sprawie, m.in. u premiera Tuska. To dzięki temu sprawą przyszłości Łap i dramatycznej sytuacji, w jakiej się one znalazły, udało się zainteresować ministra Michała Boniego z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

W efekcie od kilku już miesięcy w tej kancelarii trwają spotkania z ministrami i wiceministrami pięciu kluczowych resortów, m.in. pracy, rozwoju regionalnego, infrastruktury i gospodarki.
- Najbardziej to jestem zadowolony, że wreszcie do kogoś dotarło, w jak ciężkiej sytuacji się znaleźliśmy, bo do tej pory wszędzie, gdzie chcieliśmy uzyskać jakąś pomoc, natrafialiśmy na ścianę - mówi burmistrz Czepe.

- A co jeszcze bardziej cieszy, to to, że w czasie tych wielogodzinnych spotkań zupełnie nie ma mowy o żadnej polityce. Omawiamy tylko konkrety. Każda ze zgromadzonych osób referuje to, co udało jej się ustalić, uzyskać, dowiedzieć. Jestem pod wrażeniem.

Z informacji, jakie udało nam się uzyskać, wynika, że najbardziej zaawansowane plany dotyczą włączenia Łap jako podstrefy ekonomicznej do strefy tarnobrzeskiej.

- Muszę przyznać, że wygląda to dość sensownie - mówi Krzysztof Putra, wicemarszałek PiS, który też bierze udział w tych spotkaniach. - Wszystko wskazuje na to, że Boni naprawdę się zaangażował. Politykę odłożyli tu na bok.

- Zawsze podkreślałem, że nawet jeśli nie uda się pomóc ZNTK, to trzeba zrobić wszystko, by pomóc miastu i ludziom - dodaje Robert Tyszkiewicz z PO. - Mieszkańcy Łap bardzo silnie odczuli kryzys ekonomiczny, znaleźli się w wyjątkowo trudnej sytuacji.

Na ten temat wielokrotnie rozmawiałem z premierem i ministrem Bonim. Przekonywałem ich, że Łapy potrzebują trwałych rozwiązań, które dadzą ludziom szansę na godne życie. Moim zdaniem, do takich właśnie rozwiązań należy i utworzenie specjalnej strefy ekonomicznej, i parku przemysłowego.

To świetne pomysły, chociaż niewątpliwie będą one wymagały dużej pracy ze strony zarówno rządu, jak i samorządu Łap, i województwa. Ale nie mam wątpliwości, że warto nad tym pracować.

Przemysł ciężki i cukrownia

Strefa tarnobrzeska rozciąga się na terenie pięciu województw: podkarpackiego, lubelskiego, świętokrzyskiego, mazowieckiego i dolnośląskiego. Głównym celem jej działania jest rozwój regionów Polski Wschodniej. Jej utworzenie miało wesprzeć restrukturyzację podupadłych przedsiębiorstw i pozwolić na zagospodarowanie zbędnego majątku firm z sektora wydobywczo-siarkowego, hutniczego i zbrojeniowego oraz nadwyżki siły roboczej. Łapy więc idealnie do niej pasują.

- Mamy już nawet miejsce, gdzie w przyszłości miałaby ta podstrefa się mieścić. Chodzi o te 12 hektarów, które kiedyś zajmowała cukrownia - przekonuje Roman Czepe. - Oczywiście, na razie nie będzie to duży obszar, ale nic przecież nie stoi na przeszkodzie, żeby z czasem ten teren coraz bardziej powiększać, podobnie jak i zakres działań.

Nie minął jeszcze pierwszy miesiąc 2010 roku, a atmosfera wokół Łap zmieniła się diametralnie. Pojawiły się szanse na wznowienie produkcji w ZNTK Łapy, bo nowy zarząd podpisał wstępną umowę z kontrahentem arabskim. Wprawdzie droga do tego daleka, ale szansa jest. W ciągu dwóch lat białostocki Instal w pobliżu Łap chce wybudować zakład, gdzie ma nadzieję zatrudnić około 200 osób. Nic, tylko trzymać kciuki za powodzenie tych planów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna