Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy „Major Suchodolski” głodził psa? Czy szczeniaka ukradli z posesji zaniepokojeni widzowie? Patostreamer wciąż bezkarny! [ZDJĘCIA]

ps
Screen z materiału wideo z serwisu Youtube
Screen z materiału wideo z serwisu Youtube YouTube
Popularność jednego z białostockich patostreamerów rośnie w zastraszającym tempie. Kanał Youtubowy „Majora” subskrybuje dziś ponad 109 tysięcy osób. Jego filmy zostały wyświetlone prawie 62 mln razy. Niedawno, będąc w ciągu narkotykowym patostreamer przestał zajmować się szczeniakiem, który pozostawał pod jego opieką. Głodnego psiaka dokarmiali przez bramę posesji przyjeżdżający widzowie. Dziś szczeniaka już tam nie ma. Z naszych ustaleń wynika, iż psa z posesji zabrała jedna z osób nagrywających patostreamerów mieszkających przy ulicy Szkolnej w Białymstoku.

Co dzieje się z Azorem?

Piesek został zabrany z posesji, na której mieszka „Major Suchodolski”. Szczeniak był głodny i wychudzony. Z informacji, które udało nam się ustalić, pies nie miał jedzenia, a także zmienianej wody. Mieszkał na podwórku i nie był wpuszczany przez „Majora” do domu, mimo iż na zewnątrz temperatury w nocy spadały już do 0 stopni Celsjusza. Potwierdzenie tej sytuacji dają materiały wideo z kanału Youtube pod nazwą „Mleczny człowiek”, publikowane przez człowieka związanego z tym środowiskiem. Wielokrotnie słychać na nich prośbę, a nawet groźby kierowane do „Majora”, że ma karmić psa, zmieniać mu wodę do picia i wpuszczać na noce do domu. Niestety, będący w ciągu narkotykowym patostreamer nie przejmował się zwierzęciem.

Na jednym z materiałów wideo zamieszczonych na kanale „Majora” słyszymy jak mówi on, że psa skradziono. Trzeba tu zaznaczyć, że pies należał do Krzysztofa Kononowicza, a cała sytuacja miała miejsce, kiedy przebywał on w szpitalu, a szczeniak pozostawał wyłącznie pod opieką „Majora”. Sprawa trafiła na policję oraz do lekarza weterynarii.

Powiatowy Lekarz Weterynarii w Białymstoku informuje, iż monitoruje na bieżąco sprawę psa należącego do Krzysztofa Kononowicza od czerwca 2020 roku. Na miejscu zostały przeprowadzone trzy kontrole, w tym ostatnia pod koniec sierpnia 2020 roku wraz z przedstawicielem TOZ Oddział w Białymstoku.

– Podczas kontroli nie stwierdzono nieprawidłowości w sposobie utrzymania psa. Zarówno pracownicy Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Białymstoku jak i przedstawicielka TOZ nie doszukali się oznak znęcania się nad zwierzęciem

– czytamy w komunikacie przesłanym nam przez Powiatowego Lekarza Weterynarii w Białymstoku.

Dlaczego zatem na materiałach wideo widać coś zupełnie innego, pytają w komentarzach widzowie patostreamerów.

- Pracownicy Powiatowego Inspektoratu Weterynarii są w ciągłym kontakcie z dzielnicową dzielnicy Starosielce i wspólnie kontrolują sytuację zwierzęcia należącego do Pana Krzysztofa Kononowicza. Z informacji uzyskanej od dzielnicowej w dniu 21.09.2020 roku, pies nie przebywa już na terenie posesji na której zamieszkuje pan Krzysztof Kononowicz – powiedziała Dorota Anna Korzecka, inspektor weterynaryjna ds. ochrony zwierząt PIW w Białystoku.

Co na to policja?

Policjanci z Komisariatu III Policji w Białymstoku prowadzą dochodzenie w związku z artykułem 35 ust.1a Ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt. W powyższej sprawie zostały wykonane oględziny posesji, miejsca bytowania psa oraz przesłuchani świadkowie. W toku oględzin nie ujawniono złych warunków bytowych, w których przebywał pies, z uwagi na powyższe nie było podstaw do zatrzymania zwierzęcia.

- Pragnę zaznaczyć, że pod wskazanym adresem w czerwcu tego roku, reagując na sygnały mieszkańców, była dzielnicowa wraz z weterynarzem, który również nie miał zastrzeżeń co do stanu zdrowia psa, jak również zapewnionych mu warunków. Ponadto podczas przebywania pana K. w szpitalu nie odnotowaliśmy żadnych zgłoszeń dotyczących nieprawidłowego zajmowania się psem. Oczywiście cała sytuacja dobrze znana jest dzielnicowej, która reaguje na każdy niepokojący sygnał. Z ustaleń policjantów wynika, że na obecną chwilę psa pod wskazanym adresem psa nie ma, co też potwierdził będący na miejscu mieszkaniec posesji. Z przekazanych informacji wynika, że ktoś prawdopodobnie zabrał psa, bądź zwierzę uciekło

– powiedziała Katarzyna Zarzecka, mł. asp. i Oficer Prasowy Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.

O miejscu przebywania psiaka wydaje się wiedzieć osoba imieniem Jacek, prowadząca kanał na Youtube o nazwie „Mleczny człowiek”. Na kilku materiałach wideo mówił on, że pies jest bezpieczny i w dobrej formie, chociaż po zniknięciu z posesji na ulicy Szkolnej, nie widać było już zwierzaka na żadnym nagraniu.

To nie pierwszy zwierzak, którego im odebrano

Jakiś czas temu głośno było o wcześniejszym psie Krzysztofa Kononowicza, który został mu odebrany. W marcu 2019 r., po interwencji policji i ekopatrolu straży miejskiej, pies Krzysztofa K. został zabrany do schroniska, a właściciel usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami. Psiak był wychudzony, pokryty własnymi odchodami, głodny, bez postępu do wody, przywiązany czterometrową smyczą do budynku. Miał też stare, nieleczone złamanie łapy. Po interwencji policjantów i funkcjonariuszy ekopatrolu straży miejskiej zwierzę zostało odebrane właścicielowi posesji przy ul. Szkolnej.

Czytaj więcej: Były kandydat na prezydenta Białegostoku ponownie znęca się nad psem? Służby mają związane ręce

Nero trafił do schroniska, gdzie przebywa do dziś. W tym czasie na posesji Kononowicza pojawił się kolejny piesek, tym razem szczeniak. Azora jednak nie udało się odebrać Kononowiczowi i „Majorowi”, ponieważ pies został zabrany z posesji, jak pisaliśmy podczas nieobecności Kononowicza, który przez kilka miesięcy przebywał w szpitalu, a „Major Suchodolski” był w ciągu narkotykowym i psem się nie opiekował.

- W szkole do której uczęszczałem, w biologicznej klasie na ścianie widniał napis „Nieczułego na niedolę zwierząt i ludzka niedola nie wzruszy”. Miałem okazję zetknąć się w schronisku z psem, który podobno został odebrany Krzysztofowi K. Chodziłem do Niego regularnie, gdyż mieszkał obok psa, którym się opiekowałem. Bardzo lubił smaczki. Ale kiedy smakołyki znikały, warczał i reagował agresją. Zastanawiałem się – dlaczego? Cóż takiego mu zrobiono, że szczeka na ludzi, którzy go karmią?
- mówi nam w rozmowie białostocki działacz i miłośnik psów, Wojciech Koronkiewicz.

- Teraz czytam, że na posesji Pana Krzysztofa K. pojawił się kolejny pies. Że nie miał co jeść. Że skamlał tak żałośnie, iż zaczęli go dokarmiać sąsiedzi. Bo właściciel jest w szpitalu. Każdy z nas może trafić do szpitala. Takie rzeczy się zdarzają. Wówczas dzwonimy do przyjaciół czy znajomych, by zaopiekowali się naszym pupilem. Psem, kotem, kanarkiem. Nie zostawiamy zwierzęcia samego. Jeśli nie mamy znajomych, dzwonimy do schroniska. Tam się naszym podopiecznym zaopiekują. Bardzo dobrze zaopiekują. Byłem świadkiem, gdy właściciel zgłosił się po zaginionego psa, a pies nie chciał z nim iść. Pies wolał zostać w schronisku. Widziałem to na własne oczy. Jeśli ktoś głodzi zwierzęta, krzywdzi je i zadaje im cierpienie - łamie prawo. I powinien być świadom, że zostanie za to ukarany. Ktoś kto krzywdzi zwierzęta, przestaje być człowiekiem – dodaje Koronkiewicz.

„Major ćpa”, a służby bezradne. Co z mózgiem robi rozpuszczalnik?

O sprawie „Majora Suchodolskiego” pisaliśmy już kiedy głośno było o zaśmiecaniu przez niego lasu zwierzynieckiego. W rezerwacie przyrody pozostawiał on po sobie nieczystości, między innymi butelki po rozpuszczalniku, którym się odurzał. Interwencje nic nie dały, ponieważ odurzanie się oparami rozpuszczalnika, nawet w miejscu publicznym – nie jest zakazane prawem, więc nie podlega karze.

Czytaj także: Major bezkarny. Publikuje ogłupiające filmiki i ma rzeszę fanów. Najczęściej nieletnich. Ich rodzice są oburzeni

Przypomnijmy jednak, że szczeniak z posesji Kononowicza zniknął, kiedy przez kilka tygodni białostocki patpostreamer był w ciągu narkotykowym i nie przejmował się losem zwierzęcia. Dlaczego zatem dorosły człowiek, taki jak 46 letni „Major Suchodolski” doprowadził szczeniaka do tak złego stanu?

- Odpowiedzmy sobie najpierw jak działa rozpuszczalnik na organizm ludzki – mówi Porannemu profesor, dr hab. n. med. Napoleon Waszkiewicz, Kierownik Kliniki Psychiatrii UMB.

Jeśli mówimy o wdychaniu oparów, jest to narkotyk, który ma tendencję do działania rozpuszczalnego na tłuszcze w całym organizmie. A wiadomo, że tłuszcze to również mózg, w 60% składa się właśnie z nich. Chodzi o to, że osłonki mielinowe, czyli osłonki komórek nerwowych w mózgu są rozpuszczane przez opary tego narkotyku. Dochodzi tu do demielinizacji komórek w mózgu czyli uszkodzenia i zanikania mózgu. Powiedzmy też sobie szczerze, że zażywany przez narkomanów rozpuszczalnik w formie wziewnej, to jedna z najbardziej niebezpiecznych substancji. Prowadzone były statystyki odnośnie wdychania oparów klejów, rozpuszczalników. Wyniki są zatrważające: od 20 nawet do 40 proc. osób, które odurzają się oparami rozpuszczalników, umiera przy pierwszym zażyciu. Może dojść do obrzęku krtani, uduszenia się - zwłaszcza jak ktoś się odurza samotnie tego typu substancjami i nie ma nikogo, kto wezwałby pomoc. Systematyczne zażywanie oparów rozpuszczalnika prowadzi do uszkodzenia mózgu i pogłębiania uszkodzeń. W mózgu powstają trwałe ogniska uszkodzeń. Nazwijmy to wprost, rozpuszczalnik rozpuszcza mózg. Długotrwałe zażywanie takich substancji prowadzi do upośledzenia wielu ważnych fizjologicznych funkcji mózgu

– tłumaczy profesor Waszkiewicz.

Wyjaśnijmy też, że w przypadku rozpuszczalników, podobnie jak w alkoholu, lecz w bardziej trwały sposób, dochodzi do objawów zatrucia: pobudzenia psychoruchowego lub znacznego spowolnienia, bełkotliwej mowy, zwrotów głowy, splątania, wymiotów, a nawet drgawek, czy zaburzeń świadomości. I takie zachowania u „Majora” widać bardzo często. Filmy z bełkoczącym patostreamerem pojawiają się bardzo często na wielu kanałach w serwisie Youtube. Widać też na nich, jak wdycha on opary substancji, przykładając do ust i nosa reklamówkę. Sam też, publicznie, na własnym kanale w serwisie Youtube przyznał się do narkotyzowania się oparami rozpuszczalników. Znajduje się to na poniższym filmie:

Trwa głosowanie...

Czy kanały patostreamerów powinny być zdelegalizowane?

Przymusowe leczenie?

- Jeśli chodzi o przymusowe skierowanie osób zażywających narkotyki na leczenie przymusowe-odwykowe, w naszym obecnym systemie prawnym jest to dosyć trudne, ponieważ mamy pewną dziurę w prawie – wyjaśnia profesor Napoleon Waszkiewicz. - W odniesieniu do problemów alkoholowych, jest wiele miejsc, dokąd można zgłaszać taką osobę np. do miejscowych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. I wtedy jest ona przymuszona do terapii odwykowej. Jeśli chodzi o narkotyki, prawo nie jest na to gotowe, ponieważ nikt nie ma mocy skierowania na przymusowe leczenie takiej osoby, jeśli nie dojdzie do szkód zdrowotnych albo prawnych. Dopiero, kiedy osoba zażywająca narkotyki uszkadza swoje zdrowie w sposób znaczący, rodzina może ubezwłasnowolnić taką osobę i wtedy taka osoba może zostać skierowana na przymusowe leczenie odwykowe. Jest to spora luka w prawie, nad którą już dziś pracują specjaliści. Natomiast na tę chwilę, ta dziedzina nieco kuleje – podsumowuje kierownik Kliniki Psychiatrii UMB.

Co do tematu artykułu, czyli zniknięcia psa, nie wiadomo co się z nim dzieje do dnia dzisiejszego, ani pod czyją jest opieką. Wydaje się jednak, że wszędzie będzie mu lepiej niż pod opieką „Majora” i byłego kandydata na prezydenta Białegostoku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto