Czy pomosty i mola na mazurskich jeziorach przetrwają zachłanność fiskusa?

Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów, które zaczęło obowiązywać od początku stycznia, opłatę podwodną będą musieli wnieść wszyscy, którzy korzystają z gruntów pod wodami należącymi do Skarbu Państwa. Trzeba więc będzie zapłacić za użytkowane pomosty, przystanie, porty, kąpieliska.
Jeżeli ktoś prowadzi działalność rekreacyjno-usługową, to za metr kwadratowy dna pod portami, przystaniami i pomostami zapłaci rocznie 1,52 zł. Jeśli zaś nad taflą wody postawione są hotele i restauracje, to w takim przypadku za użytkowanie jednego metra kwadratowego dna trzeba będzie zapłacić 22,80 zł rocznie. Niestety nikt nie potrafił nam powiedzieć ile zapłacą osoby prywatne, które mają domki letniskowe nad wodą i wybudowały sobie kładki, do których cumują prywatny sprzęt pływający. W założeniach pieniądze uzyskane z tego tytułu mają być przeznaczone na utrzymanie w czystości zbiorników wodnych i odbudowę ekosystemów zdegradowanych przez niewłaściwą eksploatację wód.
Ełccy urzędnicy skarbowi nic o nowym podatku nie słyszeli. Pracownicy wydziału ochrony środowiska i gospodarki wodnej Starostwa Powiatowego poradzili nam natomiast, by o szczegóły spytać w Urzędzie Marszałkowskim w Olsztynie. Tam odsyłano nas od pokoju do pokoju. W końcu urzędniczka Zarządu Melioracji Urządzeń Wodnych stwierdziła, że to nowe przepisy i jeszcze nie bardzo się w nich orientuje. Odnalazła jednak stosowne rozporządzenie i podała nam stawki za użytkowanie pomostu. Opłata będzie wnoszona na podstawie umowy cywilno-prawnej z marszałkiem województwa. Nie powiedziano nam jednak, do kiedy opłata ma zostać wniesiona.
- Proszę napisać pismo do marszałka - usłyszeliśmy w słuchawce. I czekać na rozpatrzenie.
Właściciele mazurskich przystani, pensjonatów i ośrodków wczasowych również niewiele wiedzą o nowej opłacie.
- Coś słyszałem, ale niewiele - mówi Grzegorz Bugowski z ośrodka Camp Pisz nad jeziorem Roś. - Myślę, że to skandal i gwóźdź do trumny dla części ośrodków. Mamy port jachtowy i jedno z największych kąpielisk. Jedyne wyjście to prosić gminę o obniżenie stawek za dzierżawę gruntu. Poza tym uważam, że takie opłaty powinny być konsultowane z izbami turystycznymi czy Polską Organizacją Turystyczną.
Oburzenia nie kryje również dyrektor Wioski Turystycznej Wilkasy koło Giżycka. Znajduje się tu port jachtowy i duża plaża z pomostami dla turystów.
- Mamy na wodzie teren o powierzchni ok. 4 tys. metrów kwadratowych - mówi Halina Zdanowicz, dyrektor ośrodka. - Z naszych wyliczeń wynika, że zapłacimy za to ok. 63 tys. złotych rocznie. To jest nierealne. Ta opłata to jakaś wielka bzdura. Chyba będziemy musieli rozebrać pomosty, bo na pewno nie stać nas na taki wydatek.
Właściciele mazurskich ośrodków zastanawiają się, jak wybrnąć z sytuacji. Niektórzy uważają, że jedynym wyjściem jest likwidacja pomostów bądź podniesienie stawek za wczasy czy wynajem łodzi.