Makabrycznego odkrycia dokonał mieszkaniec Poźrzadła w lutym 2002 r. Poszedł do lasu dokarmić zwierzęta, a natknął się na zwłoki mężczyzn.
Ofiary miały przestrzelone głowy i klatki piersiowe. Wyglądało to na egzekucję. Tak jakby morderca lub mordercy przywieźli mężczyzn do lasu i tam zastrzelili. Ciała leżały w pewnej odległości od siebie.
Inna z hipotez śledczych mówiła o tym, że mężczyźni zostali zamordowani w innym miejscu. Do lasu w Poźrzadle wywieziono ich zwłoki.
Kim są ofiary?
Ruszyło śledztwo. Początkowo pewne było tylko, że doszło do okrutnego podwójnego mordu. Nie wiadomo kim byli zamordowani. Zastrzeleni nie mieli przy sobie żadnych dokumentów. Wtedy policjanci przyjrzeli się zegarkowi jednego z nich.
Na podstawie szczegółowej analizy zegarka, a dokładnie jego pamięci, ustalono, że zmarli mogli być obywatelami jednego z krajów rosyjskojęzycznych. Prokurator i współpracujący z nim lubuscy policjanci skorzystali z pomocy rosyjskiej, białoruskiej, ukraińskiej oraz innych stacji telewizyjnych.
Ogłosili komunikaty poszukiwawcze wraz ze zdjęciami zamordowanych osób. Bardzo szybko dostali niezbędne do śledztwa informacje. Zamordowani to Białorusini bracia Wiktor i Jurij T.
Mord dla pieniędzy
Lubuska policja szybko ustaliła powód mordu. Było niemal pewne to, jak do niego doszło.
Ustalono, że na początku lutego 2002 Wiktor T. poprosił swojego znajomego Wiktora M. o pomoc w wymianie pieniędzy w Niemczech. Chciał, żeby Wiktor pojechał z nim do Niemiec.
W nocy z16 na 17 lutego 2002 r. Wiktor T, jego brat Jura i Wiktor M. przekroczyli granicę z Polską w Bobrownikach. Po kilku godzinach jazdy na prośbę mordercy zatrzymali się na skraju lasu nieopodal Poźrzadła w pow. świebodzińskim. Morderca powiedział, że musi pójść za potrzebą.
Kat wysiadł z auta. Wtedy sięgnął po ukrytą broń i zastrzelił mężczyzn. Oddał do nich po kilka strzałów. Ofiary wywlókł w pobliski zagajnik. Tam lekko przykrył zwłoki gałęziami i odjechał.
W samochodzie morderca odnalazł ukryte 100 tys. marek niemieckich. Zabójca ruszył w kierunku Niemiec. Dotarł do w Dortmundu. Tam wymienił pieniądze i kilku dniach wrócił na Białoruś.
Wpadka mordercy
Morderca z Białorusi jeździł do Polski w interesach. Jeszcze w grudniu 2002 r. ustalono, że jest on w Darłowie nad morzem. Również był w interesach.
Policjanci przygotowali brawurową i szybką akcję, podczas której zdezorientowany groźny zabójca został zatrzymany
Na wniosek zielonogórskich prokuratorów sąd aresztował Wiktora. W wyjaśnieniach złożonych przed prokuratorem przyznał się do dokonania zabójstwa. Wziął udział w wizji lokalnej na miejscu zbrodni.
Na miejscu mordu w lesie wyjaśnił, że działał na polecenie i zlecenie Wiktora S. To on polecił mu zabójstwo na tle rabunkowym. Miał też przejąć zrabowane ofiarom pieniądze. Kąt zlecenia zabójstwa jest przedmiotem postępowania prowadzonego przez białoruskie organa ścigania.
Morderca swoje zeznania później odwołał.
Po wykonaniu wszystkich niezbędnych czynności, zabezpieczenia całego materiału dowodowego w sprawie, akta przekazano białoruskim władzom. Odbyło się to na zasadzie porozumienia między władzami RP a Republiką Białorusi o pomocy prawnej w sprawach karnych.
Prokuratura Republiki Białoruskiej poinformowała, że Sądowe Kolegium do Spraw Karnych w Mińsku skazało Wiktora M. na dożywocie.
Źródło
< a href="http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?aid=/20090702/scigani/576814871"TARGET=blank>Zamordował dwóch mężczyzn strzałami w głowę i klatkę piersiową , Gazeta Lubuska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?