Czytaj etykietę
Czytaj etykietę
Najbardziej kontrowersyjne w składzie wędlin mogą być sole azotowe, stosowane do wiązania wody - mówi Remigiusz Filarski z Centrum Dietetyki Stosowanej w Białymstoku. - Ich nadmierne spożycie może być niezdrowe dla dzieci. Konserwantów chemicznych jest zazwyczaj niewiele, podobnie innych dodatków, jak algi morskie czy skrobia modyfikowana. Zawsze warto zachować umiar w spożyciu wędlin i znać ich skład. Lepsza jest tańsza wędlina bez dodatków chemicznych niż droższa, ale konserwowana.
Zagęstniki, substancje wspomagające smak i zapach, konserwanty, sól, a do tego za dużo wody, tłuszczu i skrobi, a za mało białka i przede wszystkim mięsa... - to typowy skład sklepowej wędliny. Niestety, żadne normy nie regulują, ile ma być mięsa w wędlinach, a ich skład każdy producent ustala sobie sam.
- My możemy jedynie sprawdzać, czy producent przestrzega tych określonych przez siebie norm - mówi Leszek Mironiuk z Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Białymstoku.
Większość to woda
I ta dowolność widoczna jest w sklepach. Nietrudno np. o kiełbasę żywiecką za 14 zł, ale i tak samo nazywającą się za ponad 20 zł. - Różny jest też skład tak samo nazywających się wędlin, np. jedna polędwica sopocka ma więcej białka, inna mniej - mówi Mironiuk. - Nie można też generalnie stwierdzić, że im droższa wędlina, tym jej skład lepszy, bo zdarzają się różne przypadki. Chociaż więcej nieprawidłowości stwierdzamy jednak wśród tańszych wędlin.
Jak wynika z ostatniej kontroli mięsa i jego przetworów przeprowadzonej przez WIIH w Białymstoku, producenci często nie przestrzegają nawet deklarowanego składu. Np. badana kiełbasa krakowska miała mieć nie więcej niż 59 proc. wody, a z wody składała się w 62 proc. Szynka mielona miała zawierać 51 proc. mięsa, ale w sprawdzanych partiach stwierdzono go tylko od 43,1 do 44,8 proc. Jeszcze gorzej było z gulaszem angielskim, gdzie mięsa miało być 62 proc. a było tylko 45,9 proc. Producenci, poza wodą, nie żałowali za to w badanych produktach dodatkowego tłuszczu czy skrobi.
Dwadzieścia lat po terminie
Kilka dni temu TVN ujawnił, że od trzech lat setki tysięcy mięsnych puszek wycofanych ze Szwecji trafia do Polski, a firmy gastronomiczne faszerują starym mięsem pierogi, gołąbki czy kiełbasy. - Nie dotarły do nas sygnały, aby na podlaski rynek trafiły jakieś partie tych produktów - uspokaja Mironiuk.- Zepsute mięso czy wędliny znajdujemy generalnie dość rzadko.
Specjaliści dodają, że to właśnie zepsute czy przeterminowane produkty najbardziej szkodzą zdrowiu. Dopuszczone do obrotu dodatki poprawiające wydajność czy smak, o ile nie są spożywane w nadmiernych ilościach, są raczej bezpieczne. Ale trudno spodziewać się wysokiej jakości po wędlinach, które kosztują mniej niż 20 zł za kg, a mięsa w nich nie ma więcej niż 20 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?