- Wystarczyło przeprowadzić dodatkowe badania, a ojciec by żył - Daniel Raczek jest przekonany, że w szpitalu nie dość dokładnie zbadano jego ojca, który uległ nieszczęśliwemu upadkowi.
Według świadków, którzy widzieli zajście, ojciec pana Daniela równowagę stracił pod domem. Przewrócił się i uderzył tyłem głowy o chodnik. Próbował wstać, ale po chwili dostał drgawek i stracił przytomność. - Próbowaliśmy udzielić ojcu pierwszej pomocy - relacjonuje syn.
- Od razu zadzwoniliśmy po pogotowie.
W potylicy była rana od uderzenia, z której sączyła się krew. Widoczny był też krwiak. Pogotowie zabrało mężczyznę na Szpitalny Oddział Ratunkowy, gdzie od przyjęcia do wypisu ranny spędził około dwóch godzin. Lekarz stwierdził podskórnego krwiaka, a na ranę założył opatrunek. Zrobiono też zdjęcie RTG. Następnie poszkodowanego wypisano do domu z opisem "stan ogólnie dobry".
Jak podkreśla rodzina pacjenta, zaraz po powrocie do domu mężczyzna miał problemy z poruszaniem się. Od razu poszedł spać. Na drugi dzień nie można było go już obudzić. Żył, ale był nieprzytomny. Jakby w śpiączce.
Znów wezwano pogotowie. Pacjent ponownie trafił na SOR, gdzie wykonano już badanie tomograficzne głowy. Okazało się, że krwiak się rozlał i zarządzono natychmiastową operację. Po niej jednak mężczyzna zmarł, nie odzyskawszy przytomności.
Rodzina uważa, że gdyby za pierwszy razem dokonano właściwego rozpoznania, nieszczęścia można by było uniknąć. - Brak odpowiednich działań przyczynił się do śmierci ojca - napisał Daniel Raczek w zawiadomieniu do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
Ze skargą zwrócił się też do dyrekcji szpitala. Dyrektor Ryszard Stus odpisał, jakie procedury medyczne zostały zastosowane podczas obu przyjęć na SOR. Co do zarzutu nieprawidłowego rozpoznania przy pierwszym przyjęciu przedłożył wyjaśnienia lekarza, który badał wówczas ojca.
Lekarka stwierdza, że upadek nastąpił po spożyciu alkoholu (wg rodziny mężczyzna wypił dwa piwa - dop. ar). Według jej oceny uraz nie był groźny, ponieważ pacjent był przytomny, a źrenice prawidłowo reagowały na bodźce. Nie stwierdzono niewydolności krążenia i oddychania. Na dodatek zdjęcie rtg czaszki nie wykazało zmian pourazowych. Po dwóch godzinach wobec braku patologicznych objawów neurologicznych pacjent został wypisany i odebrany przez rodzinę.
- Według opinii pani doktor objawów wskazujących na konieczność wykonania badań dalej posuniętych nie było i ja to przyjmuję do wiadomości - mówi Ryszard Stus.
Zapytany, czy jego zdaniem tomograf w tym wypadku był potrzeby odpowiada, że po to są badania przesiewowe, jak wykonane zdjęcie RTG czaszki, żeby wskazać, czy istnieją przesłanki do dalszych, specjalistycznych badań.
- Jeśli stwierdzono by pęknięcie czaszki wskazujące na możliwość uszkodzenia mózgu, to na pewno tomografia byłaby zrobiona - zapewnia dyrektor Stus.
- W tym wypadku splot okoliczności sprawił, że nie było przesłanek do jej wykonania. Przykro nam z powodu śmierci, ale ten pan należał do takiej grupy, w której nie udaje się zobrazować wskazań do eskalacji badań.
Przypadek ten miał miejsce w lipcu. Szóstego sierpnia słupska prokuratura rejonowa wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?