Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Daleka droga do szkoły

Dorota Naumczyk
Żeby dotrzeć na lekcje, dzieci nieraz muszą pokonać kilka kilometrów – pieszo i gimbusem. Zdarza się, że na gimbus muszą czekać kilka godzin. To nie jest bezpieczne.
Żeby dotrzeć na lekcje, dzieci nieraz muszą pokonać kilka kilometrów – pieszo i gimbusem. Zdarza się, że na gimbus muszą czekać kilka godzin. To nie jest bezpieczne. A. Zgiet
Białystok. Źle zorganizowane dojazdy, brak należytej opieki nauczycieli i niezabezpieczone przed obcymi wejścia do szkół - oto dlaczego droga ucznia z domu na lekcje jest niebezpieczna.

Nawet trzy godziny muszą czekać uczniowie niektórych gimnazjów na autobus, który zabierze ich po lekcjach do domu - stwierdzili wizytatorzy z Kuratorium Oświaty w Białymstoku, którzy w roku szkolnym 2006/07 kontrolowali szkoły w naszym regionie.
Kontrole wykazały liczne niepra-widłowości w organizacji dowożenia, w sprawowaniu opieki nad dziećmi podczas transportu i w zapewnieniu bezpiecznego pobytu w szkole przed odjazdem gimbusu lub PKS-u. Tymczasem długi czas oczekiwania na powrót do domu sprzyja uczniowskim bójkom, sięganiu po papierosy, a nawet alkohol.
- Nasze kontrole wykazały, że tylko w nielicznych szkołach uczniowie mają zapewniony powrót do domu bezpośrednio po lekcjach - mówi Małgorzata Palanis, rzecznik Kuratorium Oświaty.
W prawie połowie gimnazjów w naszym regionie uczniowie czekają na autobus ponad godzinę, a w szkołach podstawowych średni czas oczekiwania ucznia na transport do domu wynosi 67 minut. Są jednak i takie placówki oświatowe, w których uczniowie czekają na odjazd do domu dwie, a nawet ponad trzy godziny!
Z informacji udzielonych przez dyrektorów szkół podstawowych i gimnazjów wynika, że w ponad 40 proc. placówek, do których uczniowie dojeżdżają, podczas dowożenia miały miejsce różnorodne wypadki typu popychanie, wyzywanie, a nawet pobicia!
Bali się puścić dzieci
W tym roku szkolnym zaś rodzice niektórych uczniów, wiedząc, że ich pociechy nie mają zapewnionej właściwej opieki podczas dowożenia do szkoły, zdecydowali... nie puścić ich na lekcje. Do takiej sytuacji doszło w SP w podbiałostockich Ogrodniczkach. Na początku września kilkunastu uczniów z Ciasnego przestało przez kilka dni przychodzić na lekcje, bo rodzice uznali, że opieka nad ich pociechami - podczas dowożenia - jest niewystarczająca.
Wejść może każdy
Wśród zagrożeń czyhających na uczniów w drodze do szkoły można wymieniać - poza drogowymi wypadkami - agresywnych rówieśników (którzy wymuszają pieniądze i zabierają im telefony komórkowe), jak i dilerów narkotyków. Ci drudzy mają często również wstęp na teren placówek oświatowych. A to dlatego, że wiele szkół nie ma dobrze zabezpieczonych głównych wejść. W niektórych szkołach jest i ochroniarz, i monitoring, ale są też takie, po których terenie bez żadnego problemu kręcą się obce osoby. Tak dzieje się chociażby w tych szkołach, w których wynajmowane są pomieszczenia na potrzeby gminnych bibliotek czy też gabinetów lekarskich. Dilerzy - nawet jeśli nie mogą dostać się na tern szkoły, czekają na uczniów w jej pobliżu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna