Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Detektywi są wśród nas...

Kazimierz Radzajewski [email protected]
Detektywi są wśród nas. Wojciech Kruszewski nie pokaże swojej twarzy, działa dyskretnie i nie może być rozpoznawalny.
Detektywi są wśród nas. Wojciech Kruszewski nie pokaże swojej twarzy, działa dyskretnie i nie może być rozpoznawalny. K. Radzajewski
Licencji na zabijanie - jak James Bond - nie mają. Ale zabić małżeństwo mogą, dowodami zdrady. Jednak prywatni detektywi nie zawsze śledzą niewiernych małżonków. Czasami szukają naszych dawnych miłości i zaginionych psów.

Dowodem może być zdjęcie i film... łóżkowy. Detektyw sprawdzi też, czy opiekunka do dziecka nie maltretuje pociechy oddanej pod jej opiekę. Znajdzie zaginionego psa, a gdy zawodzi Nasza Klasa także dawną miłość, z czasów szkolnych.

Specjaliści od dyskretnej inwigilacji nie narzekają na brak klientów.

- Jest duże zapotrzebowanie na sprawdzone informacje. Ludzie nie lubią być oszukiwani, a to nasi klienci - mówi Wojciech Kruszewski, z Agencji Detektywistycznej "Walkers" w Giżycku.

Detektyw w poszukiwaniu starej miłości
Właścicielami takich firm są zazwyczaj emerytowani policjanci. Wojciech Kruszewski swoje doświadczenie kryminalistyczne wykorzystuje już na własny rachunek.

- Zatrudniamy ludzi, którzy pracowali w organach ścigania - potwierdza Kruszewski.

Jego agencja nie ogranicza się jedynie do Giżycka i Mazur, działa też w innych regionach naszego kraju, a nawet poza granicami Polski. Detektywi odnajdują zaginionych, gdy zawiodły inne formy poszukiwań.
Nietypową sprawą było poszukiwanie szkolnej miłości mieszkańca Mazur. Mężczyzna tak zatęsknił do dawnej dziewczyny, że wyłożył kilka tysięcy złotych - byle tylko odnaleźć obiekt dawnych westchnień.

On był z Giżycka, ona też Mazurka. Uczyli się w jednej szkole w latach 60-tych. Ich drogi rozeszły się - chłopakowi wydawało się, że na zawsze. Wyjechał na południe Polski. Jednak po latach przypomniał sobie o ukochanej i przyciśnięty nostalgią zapragnął ją odnaleźć. Szukał sam, bez skutku. Nie znalazł nikogo, kto by go naprowadził na jej ślad na Naszej Klasie. Cała nadzieja była w detektywach.

- Mozolna to była robota. Szukaliśmy grobów jej przodków i po nitce do kłębka doszliśmy do jej niemieckich korzeni. Nawiązaliśmy kontakt telefoniczny, a potem meilowy. Znaleźliśmy kobietę w Niemczech. Nie rozumiała, dlaczego ów pan tak jej szuka. Wystraszyła się, bo ma swoje poukładane życie. Happy endu nie było - wspomina ciekawe zadanie detektyw.

Kruszewski szukał też zaginionego psa. Pupil był dla właściciela bezcenny, ale przepadł bez śladu.

Uwaga! Ściany mają uszy.
Najwięcej zleceń detektywi otrzymują od osób, które podejrzewają swoich partnerów o zdradę.

- Z reguły jako dowód wystarczy im zdjęcie lub film ze spotkania pary na spacerze, w kawiarni - mówią spece od inwigilacji. - Dla niektórych jednak to za mało i żądają dowodów in flagranti. Jest to jednak łamanie prawa i naruszanie zasad osobistej wolności i intymności. Niemniej da się i to zrobić. Jeden z klientów doznał szoku widząc swoją partnerkę w scenie łóżkowej...

Spece od inwigilacji mają cały arsenał środków technicznych. To wysokiej klasy sprzęt fotograficzny, noktowizory i aparatura do podsłuchów. Ukryty monitoring i podsłuchy mogą jednak zastosować tylko w miejscach, które stanowią współwłasność partnerów, czyli w ich domu, samochodzie - ale nigdy w hotelu, pensjonacie czy też obcym mieszkaniu. To byłoby bezprawie. Niemniej wizualne dowody zdrady na łonie natury są dopuszczalne, a takich bywa nawet więcej, niż domowych. Para kochanków nie zważa zazwyczaj na to, co dzieje się troszkę dalej.

- Kobieta zawsze wybaczy mężczyźnie zdradę fizyczną, ale nigdy nie wybaczy zaangażowania uczuciowego - twierdzi detektyw Kruszewski. Mężczyźni wręcz odwrotnie. Jednak i jedni i drudzy chcą usłyszeć i zobaczyć dowody zdrady, a nie prawdę. My zaś nie naciągamy rzeczywistości, podajemy fakty. Cieszymy się razem, gdy podejrzenia okazują się błędne. Często wystarczyłaby szczera rozmowa o tym, co kogoś dręczy, co partnerzy tak naprawdę robią poza domem.

Niedopuszczalne są prowokacje i dostarczanie dowodów zdrady na zamówienie.

- Kłamstwo ma krótkie nogi, szybko wychodzi na jaw, a tu liczy się solidność i etyka zawodowa. Mitem jest "podkładanie" upitemu wcześniej mężczyźnie kobiety z agencji towarzyskiej tylko dla kompromitującego zdjęcia - mówią detektywi. - I choć spotykamy się z takimi zamówieniami, to stanowczo odmawiamy takich zadań.

Teściowie szukają haków
Czasem zapobiegliwi narzeczeni zlecają agentom sprawdzenie przyszłej żony lub męża pod kątem przeszłości lub sytuacji ekonomicznej.

- Zakochanym wszystko wydaje się piękne i niczego poza sobą nie widzą - mówi detektyw Kruszewski. - Wyręczają ich częściej rodzice, albo przyszli teściowie. To oni sprawdzają partnera swojego dziecka. Ważne jest dla nich pochodzenie, przebyte choroby, sytuacja materialna. Prawda pochodząca z takiej inwigilacji nie wychodzi jednak na jaw, byłaby szkodliwa dla związku ich dzieci

Podobnie jest z ustaleniem ojcostwa. Zlecenia dotyczą wówczas pozyskania materiału DNA np. z gumy do żucia, albo z ustnika papierosa. Daje to podstawy do wszczęcia postępowania sądowego, gdy wcześniej były wątpliwości, kto jest ojcem.

Najważniejsza dyskrecja
Ważną częścią pracy agencji detektywistycznych jest wywiad gospodarczy. Jest to forma zabezpieczenia przed nieuczciwym partnerem w biznesie.

Szef ełckiej agencji Dossier dopiero zaczyna działalność detektywistyczną. On też wcześniej zakończył służbę w policji i jako emeryt wszedł w posiadanie licencji detektywa. Takie uprawnienia wydaje jedynie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.

- Licencja zobowiązuje do przestrzegania przepisów prawnych, ale zobowiązuje także do zachowania tajemnicy we wszystkich prowadzonych sprawach - mówi 40-letni ełczanin, zastrzegając sobie bezwzględną anonimowość. - Musi tak być, bo dekonspiracja oznaczałaby koniec pracy w roli detektywa. A że jest rynek na usługi detektywistyczne, więc korzystam z moich umiejętności - twierdzi agent.

W Ełku także najwięcej spraw dotyczy zdrad małżeńskich.

- Najsympatyczniej jest wtedy, gdy wykluczy się zdradę. To zawsze ulga dla zazdrosnego partnera. Czasami podejrzenia się nie sprawdzają... Wychodzą wtedy na jaw prozaiczne tajemnice żony czy męża - opowiada detektyw.

Nowymi zleceniami są natomiast zadania, jakie detektywom stawiają rodzice małych dzieci.

- Sprawdzają opiekunki, żeby poznać ich przeszłość i wiarygodność. To także obserwacja ich pracy z dzieckiem. Wynika to z troski o bezpieczeństwo maleństwa - mówi były policjant.

Nową usługą agencji jest też wyszukiwanie i zdejmowanie podsłuchów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna