Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

DJ Wika ma 73 lata. Gra Lady GaGę, Madonnę, Shakirę

rozmawiała Urszula Krutul
Przeczytaj wywiad z DJ-ką, która nie ma kompleksów z powodu wieku

Spotkanie z panią było jednym z moich zawodowych marzeń. A jak jest z pani marzeniami?

- Ja całe życie marzę. Ale pracę miałam taką, że człowiek nie mógł uciekać w marzenia. A to dlatego, że pracowałam w resocjalizacji. Kiedy przeszłam na emeryturę, nie wyobrażałam sobie siedzenia w domu. Pomyślałam, że najlepiej zająć się pracą z seniorami. Na początku prowadziłam kabaret Wiagra. Nazwa taka pół żartem, pół serio. To był kabaret, który przedstawiał relacje damsko-męskie. Później zostałam kierownikiem filii domu kultury. Dzięki temu zyskałam pewne możliwości, między innymi dysponowałam salą. I postawiłam na zabawę.

Jak to się stało, że zaczęła pani grać?

- Wielokrotnie zachęcałam seniorów, żeby pozbywali się kompleksów i występowali podczas imprez pod hasłem "Mikrofon dla wszystkich". Śpiewaliśmy dużo i te nasze imprezy zaczęły się zamieniać w biesiady, takie swoiste spotkania dancingowe. I tam zaczęło się moje granie. Na początku zatrudniałam DJ-ów, ale to się wiązało z dużymi kosztami. Dlatego pomyślałam, że muszę się sama nauczyć didżejki. Poza tym należę do ludzi, którzy uważają, że najlepiej sami wszystko zrobią. I zawsze mają przez to dużo pracy (śmiech). Kupiłam płyty, aparaturę i zaczęłam grać. Prowadzone przez mnie zabawy się podobały. Z czasem klub przestał istnieć, a ja znalazłam się w... pubie. Tam już przychodzą różni ludzie. Więc i ja musiałam się nieco przekwalifikować. Uczyłam się od młodych DJ-ów. Zobaczyłam na czym grają, jak. Pochwalili mnie, że wiem o co chodzi i dobrze dobieram muzykę.

Co się pani najbardziej podoba w pracy DJ-a?

- Uwielbiam ją! Poza tym uważam, że jesteśmy trochę na bakier z tańcem. Traktujemy go jako coś odświętnego, frywolnego, co w pewnym wieku nie przystoi, bo "co sąsiedzi powiedzą". A jeżeli się na taniec spojrzy chociażby jak na gimnastykę i ruch, to zupełnie inaczej to wygląda. Na moje imprezy przychodzą samotne panie, które nie tańczą dla panów, ale po to, żeby się troszeczkę poruszać. Jak która ma małe wnuki albo ogródek, to się nabiega. Ale jak dzieci dorosłe, a wnuków nie ma i w bloku się mieszka, to co ma robić? Siedzieć w oknie, jak ta doniczka?! Nie! Taka pani idzie na zabawę. Potańczy, pobawi się, będzie w towarzystwie. Wypije herbatę, czy lampkę wina. Czasem ktoś przyniesie wino własnej roboty, a to skłania do biesiady, rozmów. I do tańca. Jeżeli panie nie mają partnerów, to tańczą same, w kółeczku. Gram specjalnie dla nich muzykę rytmiczną. A to disco polo puszczę, a to coś szybkiego. Te moje zabawy to taki rodzaj terapii grupowej. W roli psychologa jest tu śmiech i taniec. Staram się grać tak, żeby uwalniać w ludziach pozytywne emocje i radość. To jest ciężka praca, ale cudowna. Pomaga mi żyć.

Kto jeszcze, poza samotnymi paniami, przychodzi na pani zabawy?

- A różni. Jedni przychodzą potańczyć przy starych przebojach, inni szukają nowości, nie tylko muzyki z lat 60. czy 80. Puszczam i muzykę współczesną: Lady GaGę, Madonnę, Shakirę. Teraz jest dużo imprez dla seniorów. Ludzie coraz bardziej się przekonują do tego, że życie nie kończy się na emeryturze. Ja chcę im umilić samotność, sprawić, żeby nie cierpieli z powodu, że partnerzy odeszli. Niektórzy przychodzą tylko po to, żeby posiedzieć. Nie tańczą, patrzą jak inni się bawią. I kiedy widzę uśmiech na ich ustach, robi się przyjemnie.

O jakie piosenki proszą ludzie?

- To zależy, kto aktualnie jest na sali. Czasami towarzystwo jest bardziej dojrzałe. Wtedy lecą lata 70. i 80. To są piosenki w odpowiednim tempie, bo też trzeba pamiętać, że ci ludzie nie mogą tańczyć z językiem na brodzie. Starsze pokolenie lubi muzykę dawnych lat. Musi pojawić się "Nie kochać w taką noc", "Chryzantemy", "Chałupy", "Gdzie się podziały tamte prywatki", "Beata", tanga, walczyki... Często pojawiają się też te nasze discopolowe kawałki. To są piosenki, które przypominają im czasy młodości. Mają piękne słowa, świetny rytm. I przez to nie męczą. Jednak ja się nigdy nie ograniczam w puszczaniu muzyki. Jest więc i rock, i samba, i cha cha... Osobiście bardzo lubię Modern Talking. Fantastycznie chłopaki śpiewają, mają rewelacyjne głosy. Często puszczam też polskie piosenki o miłości. Panie lubią takie.

A panowie też przychodzą? Zdarzają się absztyfikanci?

- Ja jestem brat łata (śmiech), ale nie jestem łatwa do zdobycia. Panowie nie mają często odwagi, żeby podejść i ze mną porozmawiać. Jestem cały czas kokieteryjna, ale nie kokietuję. A panowie nigdy nie wiedzą, czy mówię prawdę, czy nie (śmiech). Nigdy nie byłam osobą zabawową. Jestem blisko, ale zawsze z dystansem. A poza tym panowie wiedzą, że mam dwie kotki i to ich trochę odstrasza (śmiech). Odkąd zmarł mój mąż, mija już trzeci rok, a mi się wydaje, że on zawsze jeszcze przy mnie jest, więc... Mam też już pewien wiek, ale to w sumie w niczym nie przeszkadza... Chyba, że panom. W podrywaniu. Łatwiej poderwać dziewczynę, która mówi, że ma 50 lat, a ma 70, niż taką, która do swojego wieku się przyznaje. A jak ktoś ma 73 lata z VAT-em, to dla wielu już jest starszą panią (śmiech). Poza tym, jestem tak zajęta swoim życiem, że na panów nie mam po prostu czasu!

Ale miłości u pani na dyskotekach się zdarzają?

- Miłości i związki. Są też rozstania, łzy i powroty. I flirty. Prawdziwe życie! I nie powinno to nikomu przeszkadzać. A ja gram. Jedyne co mogę zrobić, to dobrać do tego życia dobry podkład muzyczny.

Ma pani synów i wnuki. Chodzą na dyskoteki?

- Moi synowie kochają muzykę. Ale pracują i zarabiają na rodzinę i sądzę, że na dyskoteki nie mają czasu chodzić. Moi wnukowie to studenci, więc pewnie chodzą. Nawet do mnie przychodzili! Ale to chyba bardziej z grzeczności (śmiech). To chyba nie jest muzyka dla nich, ale mówili, że się podobało. To nie są raczej typy dyskotekowe, ale jak będą na emeryturze, to się pewnie zmieni (śmiech). Teraz, kiedy moje dzieci i wnuki są dorosłe, to ja mogę, a nawet muszę, zająć się sama sobą. Nigdy nie chciałam i nie chcę obciążać rodziny. Jestem młoda duchem, a przez to w ogóle młoda. Pomimo tego, że jestem emerytką, to traktuję świat, jakbym miała lat 20, czy 30. Nie patrzę na metrykę. Mam w sobie bardzo dużo z dziecka, z młodej dziewczyny i z pogodnej staruszki. Takie trzy mieszanki. Mam ciekawość życia, ciekawość zmian. Lubię czytać i słuchać muzyki. Lubię wiedzieć, co się dzieje w świecie i w kraju. Nie lubię pouczać innych. Życie organizuję sobie tak, żeby przez cały czas być zajętą. Sama sprzątam, sama myję okna, sama robię zakupy i lepię pierogi, jak synowie poproszą. Lubię też posiedzieć w ciszy i lubię samotność. Być może dlatego, że zawsze jestem w towarzystwie, w gwarze i w muzyce. Smutek jest dla mnie relaksem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna