Szwedzki kac

Juliusz Stecki [email protected]
Kibic nasz pan! - przymilają się swoim kibolom zarządcy wielu polskich klubów. Kiedy trzeba, tak jak ci szalikowi bojówkarze Górnika Zagłębia, potrafi przyrobić nawet i cenne ligowe punkty. Czy za tymi z Wałbrzycha pójdą inni? Pójdą?! Już idą...

I. Szwedzki stół na stadionie w Sztokholmie znów przyprawił o niestrawność uważanych za elitę futbolową narodu polskich piłkarzy i ich stęsknionych za sukcesami popleczników, sympatyków i kibiców. Wybrańcy mrukliwością skrywającego niedobory selekcjonerskich kompetencji trenera kadry Pawła Janasa, mocni w gębie w przedmeczowych przedbiegach, znów byli bezradni na boisku wobec właściwie zaledwie poprawnej gry finalistów mistrzostw Europy. Którzy - zdaniem polskich mediów - mieli przecież być przestraszeni spodziewaną zemstą futbolistów zza Bałtyku za niedawną szwedzką podkładkę Łotwie, pozbawiającą naszych reprezentantów resztek nadziei na towarzyszenie teraz Szwedom na portugalskich stadionach.
Szwedzi nie chcieli - tak jak kilka dni wcześniej Grecy - sami sobie strzelać goli, woleli podziurawić bramkę polskiego bramkarza Jerzego Dudka, znów przy jego - niestety - wcale efektownej pomocy. Obrońcy interesów tego gracza Liverpoolu raz jeszcze dostali twierdzącą odpowiedź na pytanie, czy trener tego angielskiego klubu ma rację, odsyłając Dudka na ławkę rezerwowych. Ale nie ma nadziei, iż wyciągną z tego wnioski, bo przecież zakochani bywają ślepi.
II. Rządzący polskim futbolem zaatakowani zostali na ponoć, jak twierdzą kolejni zakochani w naszej piłkarskiej rzeczywistości, najbezpieczniejszym stadionie w kraju po meczu finałowym o Puchar Polski przez warszawskich bandziorów, którym nie spodobało się, że na ich oczach, na ich podwórku, znienawidzony poznański Lech śmiał zabrać ich ukochanej Legii nawet i ten, drugi po mistrzostwie Polski, sukces. Barczyści, ogoleni na łyso, wypasieni młodzieńcy pobili piłkarzy z Poznania, zerwali i skonfiskowali medale zdobywców pucharu, a potem zdecydowanie - o zgrozo! - ruszyli na rządzących polskim futbolem najważniejszych prezesów, piłkarskich dobrodziejów i ich dostojnych gości.
Mimo to miłościwie panujący prezes futbolowej centrali, wielce zbulwersowany skandalem jeszcze na gotującym się stadionie, zapowiedział, że nie ma mowy, aby ten "najbezpieczniejszy w Polsce" stadion Legii został karnie zamknięty przed warszawską publicznością. I danego słowa prezes, a juści!, solennie dotrzymał. A prezes wie, co robi, bo mieszka w Warszawie, a nie na ten przykład w Chorzowie czy Gliwicach, gdzie też żyją kibicowskie jastrzębie. I życie prezesowi miłe...
III. W Lądku Zdroju miał się odbyć mecz o bezcenne piątoligowe punkty z konglomeratem dwóch niegdyś sławnych klubów wałbrzyskich - Górnika i Zagłębia. Mecz jednak się nie odbył. Na jego rozegranie nie zgodzili się burmistrz i policjanci Lądka, obawiający się skutków nie raz demonstrowanej agresji kibiców "miłych" gości. Gracze Górnika i Zagłębia, choć nie wyszli na boisko i nawet nie pofatygowali się do Lądka Zdroju, otrzymali od swoich kiboli nagrodę, przyznaną przez piłkarskie władze wałbrzyskie, czyli wygraną walkowerem.
W postępowaniu wałbrzyskich rządców od piłki nożnej nie ma nic nowatorskiego. Walkowerami za agresję klubowych szalikowców nagradza się od dawna w całym kraju. Są to premie załatwione przez tych, którzy, widać nie bez powodu, często krzyczą na stadionach pod adresem wszelakich władz piłkarskich: "Piłka to my, a nie wy!".
Czy reprezentacja piłkarska kraju, w którym każdy robi, każdy postępuje jak chce, kraju afer i nie tylko sportowych przekrętów - może być oazą szczęśliwości?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska