Do poprawczaka nikt z uczniów nie trafi

Kilkoro uczniów oraz nauczycieli przesłuchał wczoraj suwalski sąd dla nieletnich. Co zeznali nie wiadomo, bo postępowanie odbywa się z wyłączeniem jawności.

O tej głośnej sprawie pisaliśmy na naszych łamach parokrotnie. Pod koniec ubiegłego roku szkolnego nauczycielka matematyki w Gimnazjum nr 2 w Suwałkach złożyła doniesienie na uczniów jednej z klas. W sumie - aż na 11 osób. Na lekcjach mieli używać słów wulgarnych, siedzieć tyłem do tablicy, bawić się telefonem komórkowym, samowolnie opu-szczać klasę, nie reagować na polecenia nauczyciela, komentować jego zachowania, jeść i pić.

Policja przesłuchała uczniów. Do sądu dla nieletnich trafiły materiały dotyczące ośmiu chłopców i trzech dziewczyn.

Tego typu postępowanie jest inne niż w przypadku osób dorosłych. Nie ma ani obrońcy, ani oskarżyciela. Sędzia nie tyle przesłuchuje uczniów, co z nimi rozmawia. Potem podejmuje decyzję, czy postępowanie wszcząć czy umorzyć. W tym pierwszym przypadku uczniowie mogą ponieść karę. Jak mówi Jacek Przygucki z sądu okręgowego, najostrzejsza - pobyt w zakładzie poprawczym nie wchodzi tutaj w grę.

Całą sprawą oburzeni są rodzice uczniów. Twierdzą, że tego typu problemy powinny być rozwiązywane w szkole. Zarówno dyrekcja placówki, jak i przedstawiciele urzędu miasta oraz kuratorium oświaty do tej opinii rodziców odnosić się nie chcieli. Przypominali jedynie, że nauczycielka, jako funkcjonariusz publiczny, miała prawo z takim wnioskiem wystąpić.

Pozostali uczniowie otrzymali wezwania do sądu na przyszły poniedziałek. Na razie nie wiadomo, czy już wówczas sędzia podejmie decyzję dotyczącą dalszego biegu postępowania, czy też zleci wykonanie jakichś dodatkowych czynności, jak choćby badania w specjalistycznym ośrodku.