Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do sióstr nie wrócę! Nigdy!

Helena Wysocka
sxc.hu
Beata ma 21 lat. W DPS w Studzienicznej jest od kilkunastu. Kilka dni temu próbowała popełnić samobójstwo.

Wstępne ustalenia powinny być znane do końca grudnia br. Jak na razie, jedna z sióstr została już zwolniona z pracy.

Dzieci się buntują i atakują

Położony nad brzegiem studzieniczańskiego jeziora dom pomocy społecznej prowadzony jest przez Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. Mieszka tam i uczy się 49 osób z naszego regionu. Mają od kilku do 25 lat. Wszystkie są chore. Większość ma zaburzenia psychiczne.

- Czasem trudno nad nimi zapanować - mówi nieoficjalnie jedna z sióstr, pracująca w DPS-ie. - Mają chwile buntu i niepokoju. Wtedy atakują.

Dom pomocy społecznej podlega augustowskiemu starostwu. Bezpośredni nadzór sprawuje Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, gdzie placówka zbiera same pochwały.

- Przed siostrami trzeba chylić czoła - mówił Zdzisław Wasilewski, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Augustowie. - Praca jest bardzo ciężka, siostry nie liczą godzin.

Kilka lat temu zakonnice otrzymały od rzecznika praw dziecka dyplom. Za to, że opiekę sprawują wzorowo.

Próbowała odebrać sobie życie

Beata ma 21 lat. W placówce jest od kilkunastu. Kilka dni temu próbowała popełnić samobójstwo. Siostry wezwały karetkę pogotowia. Podopieczna zgromadzenia trafiła do szpitala psychiatrycznego. Przebywa tam do dzisiaj.

Miesiąc wcześniej też, jak się dowiedzieliśmy, inna wychowanka prowadzonego przez zakonnice DPS-u, chciała targnąć się na swoje życie. Ona także wylądowała w szpitalu. Dlaczego tak się dzieje?

- Osoby upośledzone umysłowo bardzo rzadko podejmują próby samobójcze - mówi Beata Andruczyk, psycholog z Suwałk. - Chyba, że mają wzór. Wówczas próbują naśladować. Ale w tym przypadku...

Żadna z dwóch prób samobójczych nie została przez siostry zgłoszona augustowskiej policji. Nie wymagają tego bowiem żadne przepisy.
Siostry dyrektor od kilku dni nie ma w placówce. Podobno gdzieś wyjechała. I nikt jej nie zastępuje. Nikt też nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Podobnie jest w Warszawie, gdzie znajduje się dom generalny franciszkanek. Podnosząca słuchawkę zakonnica, gdy dowiaduje się, że dzwonią dziennikarze, po prostu ją odkłada.

Została pobita, bo chciała zerwać welon

Paulina ma dziewiętnaście lat. W Studzienicznej przebywa od sześciu. Matka dziewczyny mówi, że w domu nie dawała sobie z nią rady.
- Trzeba mieć chore dziecko, żeby zrozumieć, co to znaczy - przekonuje. - Baliśmy się, że zrobi krzywdę i sobie, i nam. Za namową lekarzy oddaliśmy ją do sióstr w Studzienicznej.

Kobiecie załamuje się głos.

- Niepotrzebna ta awantura - dodaje. - Nie wiem, co zrobię, jak ją siostry wyrzucą.
Do awantury doszło podczas tegorocznych wakacji. Jeden z wypoczywających w Studzienicznej turystów zauważył, że siostra Jadwiga źle traktuje swoją podopieczną. Gdy podczas spaceru Paulina zdjęła buty, zakonnica zaczęła ją szarpać i bić po głowie. Turysta nagrał film i przekazał go jednej z telewizyjnych stacji. Przed kamerą zapewniał, że nie był to incydent.

Zakonnice odpierały zarzuty. Twierdziły, że to dziewczyna zaatakowała swoją opiekunkę, a ta musiała się bronić.
- Chciała zerwać z głowy welon - ujawnia jedna z sióstr, która nie godzi się na oficjalną rozmowę. - W takiej sytuacji każda z nas by zareagowała.

Sprawą zainteresowali się urzędnicy wojewody. Wystąpili do prokuratury prosząc, by ta sprawdziła, czy w domu pomocy społecznej nie jest łamane prawo.

- Prowadzimy postępowanie wyjaśniające - informuje Jolanta Szczytko, zastępca prokuratora rejonowego w Augustowie. - Zarzuty nikomu nie zostały przedstawione.
Czy będą? Decyzja w tej sprawie zostanie podjęta za kilka tygodni. Na razie śledczy przesłuchują rodziców wszystkich podopiecznych sióstr. Chcą ustalić, czy wakacyjne zdarzenie to incydent, czy też stała praktyka. Będą też próbowali nawiązać kontakt z Pauliną. Dziewczyna nie mówi.

Tuż po nagłośnieniu sprawy pobicia Pauliny w mediach, siostra Jadwiga pojechała na urlop. Od 1 listopada zaś już nie pracuje w DPS-ie. Została zwolniona z pracy.

Kasia: Do sióstr nie wrócę. Nigdy!

Kasia ma 20 lat, jest sierotą. Wychowywała się w domu dziecka. Uczyła - w szkole specjalnej. Do Studzienicznej trafiła trzy lata temu. Wraz z o rok młodszą siostrą. Wytrzymała do sierpnia tego roku.

- Nie mogłam patrzeć, co tam się dzieje - mówi. - Siostry biły moje koleżanki. Nie znosiły sprzeciwu. Atakowały też, gdy byłyśmy agresywne.
Kasia poprosiła swoich krewnych, by ją zabrali. Pożegnała się z franciszkankami w sierpniu.

- Zachęcały, żebym została - opowiada. - Przekonywały, że wszystko będzie dobrze. Ale ja w to nie wierzę. Nie chciałabym wrócić do sióstr. Nigdy.
Zapytana, które zakonnice były najgorsze, odpowiada bez wahania: - Wszystkie były takie same.

Trzeba mieć serce

Od kilku tygodni z DPS-u w Studzienicznej nie wychodzą kontrolerzy.
- Sprawdzaliśmy kwalifikacje pracowników placówki - mówi Jolanta Gadek, rzecznik prasowy wojewody. - Kontrolowaliśmy także to, czy podopieczni tej placówki poddawani są rehabilitacji. Nie mamy żadnych zastrzeżeń.

Uwag nie mieli także kontrolerzy z centrum pomocy rodzinie.
Co dalej? Czy osoby upośledzone są mnie wrażliwe na ból i upokorzenia?
- Wręcz przeciwnie - twierdzi Beata Andruczyk. - To zdrowe znajdują wytłumaczenie dla pewnych zachowań, przyjmują przeprosiny. Niepełnosprawnych każda krzywda rani jeszcze głębiej.

Gdzie więc znajduje się problem?
- Niektóre zawody wymagają ogromnego poświęcenia - dodaje psycholog. - A praca z osobami niepełnosprawnymi jest wyjątkowo trudna. Chorzy wolniej wykonują polecenia czy prośby, niekiedy nie reagują wcale. Trzeba mieć do nich dużo cierpliwości i tolerancji. Niejednokrotnie samo przygotowanie zawodowe nie wystarcza. Po prostu trzeba mieć serce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna