Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do więzienia za ból brzucha

(kk)
sxc.hu
Z prezesem spółdzielni rolniczej Cędrakiem było tak, że go wsadzili do więzienia z powodu bólu brzucha. Sąd w P. go posadził. Widocznie po to, żeby Cędrak się w więzieniu wyleczył.

"Leczył" się prezes w tym więzieniu ponad dziewięć miesięcy.

Poszło o spółdzielczy odkurzacz, który prezes miał zmalwersować. Podczas jednej z rozpraw w sprawie tego odkurzacza prezes nieopatrznie poskarżył się na sali sądowej na ból brzucha.

Wysłał więc go sąd do lekarza. Prezes wrócił od niego ze zwolnieniem i skierowaniem na dalsze badania. Ale widać sąd naczytał się o mafiosach symulujących choroby, więc poprosił o opinię biegłego, który akurat znajdował się pod ręką. Ten biegły nawet Cędraka nie dotknął, tylko popatrzył w dokumentację i oznajmił, że oskarżony przesadza.

Czyli pojawiły się opinie rozbieżne. Tak to sąd w P. stanął na rozstaju dróg, a ponieważ nie lubił tam zbyt długo stać, doszedł do wniosku, że Cędraka trzeba zbadać dokumentnie. Najlepszym do tego celu wydał się sądowi szpital więzienny, jako placówka "wyspecjalizowana". Żeby jednak Cędraka zbadać w więziennym szpitalu, trzeba go było najpierw posadzić. No to go posadzili. Prosto z sali rozpraw, z powodu bólu brzucha, pomaszerował Cędrak na trzy tygodnie do kozy.

I wtedy zaczął się najzabawniejszy, choć nie dla byłego prezesa, fragment tej historii. Był on tak absurdalny, jak przypadki opisane przez J. Haszka w "Przygodach dobrego wojaka Szwejka".

Otóż jak Cędraka w szpitalu więziennym zbadali, to doszli do wniosku, że owszem, były prezes jest chory, ale nie na tyle, żeby nie mógł siedzieć w ciupie. Wyszło więc tak, że najpierw zamknęli go z powodu bólu brzucha, a jak go przebadali, doszli do wniosku, że owszem, brzuch może go boleć, ale nie na tyle, żeby prezes nie siedział pod celką. I postanowili go nie zwalniać. Cędrak przeklina teraz dzień, w którym na żołądek się poskarżył.

Sąd był już na byłego prezesa wściekły za jego choroby od dawna. Bo wcześniej, ale jak już rozprawa trwała, oskarżony pojechał do sanatorium. Oczywiście za zgodą sądu się tam udał. Ale już bez zgody to sanatorium opuścił i położył się do szpitala w Warszawie.

- Przepuklina - oznajmił - uciekła mi w dół, bo była pachwinowa i trzeba ją było operować. Sąd uznał jednak, że ta obsunięta przepuklina nie jest dostatecznym powodem do szwendania się po salach operacyjnych. Dodatkowo doszedł do wniosku, że były prezes na złość sądowi zaraził się w szpitalu żółtaczką zakaźną i już wtedy postanowił go leczyć w więzieniu. Wówczas na szczęście sąd apelacyjny uznał, że skład sędziowski w P., zamiast prowadzić rozprawę w sprawie tego spółdzielczego odkurzacza usiłuje za wszelką cenę Cędraka wsadzić do więzienia na leczenie. Wtedy sądowi w P. nie udało się wyleczyć oskarżonego z tej zakaźnej żółtaczki w więzieniu. Później jednak już skutecznie zabrał się za jego dolegliwości żołądkowe.

Wyszło w końcu na to, że sąd w P. przez 2 lata zamiast malwersacją marnego odkurzacza, zajmował się chorobami Cędraka. Żeby skutecznie przetrzymać go w więzieniu na leczeniu. Cędrak siedział i się leczył. Oczywiście, rozchorował się jeszcze bardziej, bo w lecznictwie więziennym są fachowcy jedynie od połyków, czyli wyciągania różnych przedmiotów z żołądków recydywistów. A on co prawda dolegliwości żołądkowe miał, ale akurat niczego nie łyknął.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna