Do własnego "M" ciągle daleko

Program "Rodzina na swoim" to pomoc państwa w spłacaniu przez osiem lat połowy odsetek od zaciągniętego kredytu na zakup mieszkania. Choć oferta wydaje się atrakcyjna, bo zmniejsza o kilkaset złotych spłacaną ratę, to aby z niej skorzystać, trzeba spełnić szereg warunków. Program skierowany jest do małżeństw oraz osób samotnie wychowujących co najmniej jedno dziecko. Nie można też być już właścicielem mieszkania czy domu.

Ale największą barierą jest tzw. kryterium kosztowe: cena lub koszt budowy domu czy mieszkania z dopłatą, nie może przekroczyć 40 proc. podawanych przez GUS średnich kosztów budowy dla województwa i miasta wojewódzkiego.

Kryteria te zmieniają się co pół roku, ale i tak w przypadku Białegostoku, są nieosiągalne dla większości rodzin. Obecna cena metra kwadratowego mieszkania z dopłatą w Białymstoku nie może przekroczyć 4309,9 zł. Mieszkań w takiej cenie za mkw. jest w stolicy woj. podlaskiego niewiele. Według szacunków ekspertów, to zaledwie 32 proc. ofert na białostockim rynku wtórnym. To jeden z najniższych wskaźników w Polsce!

- Choć oferta mieszkań w cenie poniżej 4300 zł za mkw. jest coraz większa, to dotyczy głównie mieszkań oddalonych od centrum - mówi Wioletta Bakuła z białostockiego biura nieruchomości Home Service. - Ceny w centrum ciągle są bardzo wysokie, zwłaszcza mieszkań z cegły. Ale np. na Dziesięcinach czy os. Przyjaźń, można już coś znaleźć w kwocie mieszczącej się w tym programie. W naszej ofercie 30-35 proc. mieszkań spełnia wymagane kryteria.

Podobnie jest u developerów. Nowe mieszkania w centrum i atrakcyjnych dzielnicach Białegostoku kosztują od 5 do 7 tys. zł za mkw. Dlatego na takie lokum rodzina marząca o kredycie z dopłatą, nie ma co liczyć. Tańsze nowe mieszkanie można za to kupić np. na osiedlu Ignatki czy ul. Wiadukt, ale i tak trzeba się liczyć jeszcze z kosztami wykończenia.