Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dominika Kuczyńska: Kontrolujmy apetyt

Rozmawia: Miłosz Karbowski
Dominika Kuczyńska ma nadzieję, że kibice będą wspierać siatkarki, bez względu na wyniki
Dominika Kuczyńska ma nadzieję, że kibice będą wspierać siatkarki, bez względu na wyniki B. Maleszewska
Białystok. Anna Klimakowa trzy razy dostała nagrodę dla najlepszej zawodniczki spotkania, a Magda Saad otrzymała taki tytuł w Muszynie. Gdybyśmy chcieli jednak przyznać wyróżnienie za postawę najrówniejszą, dla siatkarki, która nie schodzi poniżej dobrego poziomu trafiłaby do Dominiki Kuczyńskiej. Środkowa od początku sezonu jest ostoją białostockiego AZS-u.

Plasujesz się wysoko we wszystkich indywidualnych rankingach PlusLigi. Gdyby przyznawać MVP za całokształt dotychczasowych gier, zasłużyłabyś na taką nagrodę.

Dominika Kuczyńska (ze śmiechem): - Dziękuję bardzo, ale statuetki są mało ważne. Liczą się punkty. a te zdobyte z Bielskiem i w Muszynie to już największa nagroda. Przychodząc do Białegostoku wiedziałam, jaki ciężar, jako na doświadczonej środkowej, będzie na mnie spoczywał. Cieszę się, że wywiązuję się ze swoich zadań.

Wygląda na to, że coraz lepiej rozumiesz się na boisku z rozgrywającą Magdą Godos, choć chyba jeszcze nie osiagnęłyście ideału.

- Najważniejsze to nie schodzić poniżej pewnego poziomu i to się nam chyba udaje. Czytałam taką wypowiedź Kasi Gajgał, która stwierdziła, że z Mileną Sadurek znają się "jak łyse konie". Ona idzie w ciemno na atak z obiegnięcia, zawisa w powietrzu, a Milena daje jej idealną piłkę pod rekę. Sek w tym, że grają i trenują ze sobą od lat w reprezentacji i stąd ich akcje to "automat". My nad tym z Magdą wciąż pracujemy. Radzimy sobie nawzajem co każda z nas powinna zrobić lepiej, nie obrażając się na siebie. Taka komunikacja jest niezbędna.

Skąd taka metamorfoza? AZS grał na początku sezonu bardzo słabo. Minęło kilka tygodni i spisuje się lepiej niż kiedykolwiek.

- W grudniu powiedziałam, że jest w zespole potencjał, ale potrzeba czasu. Teraz widać efekty naszej pracy. Zaczęłyśmy grać ostrą zagrywką, co przekłada się na wszystkie inne elementy. Popełniamy mniej błędów, nie dając rywalkom punktów za darmo. Po trzecie - coraz lepiej rozumiemy się na boisku, a po czwarte - sporo do zespołu wnoszą zmienniczki. To wszystko składa się na dobre wyniki. Nie można mówić, że my miałyśmy szczęście w meczach z Aluprofem i Muszynianką. My po prostu byłyśmy lepsze.

Szczerze oceń postępy drugiej środkowej, młodej Sinead Jack.

- Ma naprawdę bardzo dobre warunki fizyczne, jest skoczna, szybka i dysponuje dynamicznym uderzeniem. O ile będzie się orientować, co się dzieje na boisku, będzie z niej sporo pożytku. Sam fakt, że trener wystawia ją w wyjściowym składzie o czymś świadczy.

Pokonałyście mistrza i wicemistrza Polski. Ktoś, kto myśli bardziej sercem niż rozumem, będzie was traktował jako faworyta najbliższych meczów.

- Przysłowiowy apetyt rośnie w miarę jedzenia, czyli przyjedzie w piątek Dąbrowa i pokonamy ją z rękami w kieszeniach... To jednak niebanalny przeciwnik. Nie chciałabym, by ktoś wywierał na nas presję, to nikomu nie służy. Pojawia się nerwowość, a za nią błędy. Fajnie jest jak wygrywamy, ale mam nadzieję, że kibice będą śledzić nasze występy ze spokojem, nie odwrócą się w razie niepowodzenia.

Latem odważnie powiedziałaś, że przychodzisz pomóc zespołowi walczyć o awans do europejskich pucharów. Teraz uważasz, że ten sukces jest naprawdę realny?

- Trzeba sobie stawiać wysokie cele, a nie minimalistyczne. Nawet jeśli są na wyrost, dodatkowo mobilizują, pozwalają dokonać czegoś, co może się wydawać niemożliwe. Zespół pokazał charakter, ambicję i dobrą grę. Miejsce w pierwszej piątce nie jest więc abstrakcją". Inna sprawa czy klub jest przygotowany na grę w europejskich pucharach. Centrostal Bydgoszcz ma wielkie ambicje, a drugi raz musiał się wycofać, by zachować budżet na ligę. Ale to na razie rzecz marginalna, liczy się to, aby AZS miał swój najlepszy sezon.

Znajdujesz czas na naukę? Zaczęłaś studia doktoranckie w katedrze dietetyki
.
- Choć czas można znaleźć zawsze, trudno przełamać potrzebę drzemki między treningami. Z Muszyny wróciłyśmy o 8 rano w niedzielę i ostatnią rzeczą o jakiej myślałam było zagłębianie się w papiery. Wielu ludziom może się wydawać, że ćwiczymy dwie godziny dziennie, a poza tym mamy czas dla siebie. To nie tak. Sportowiec pracuje jakby na trzech etatach. Musimy się do treningów przygotować, po nich zregenerować, a poza nimi zadbać o siebie, o odżywanie itd. Często wieczorem przychodzę do domu, po to by się tylko położyć i rano iść na następny trening. Skończyłam studia magisterskie i pamiętam, że często nie miałam zwyczajnie sił i ochoty by jechać na uczelnię. Moja opiekunka ostatnio już zganiła mnie, że trochę się opóźniam. Nie mam wyjścia, takie jest życie sportowca. Muszę zwalczyć chęć odpoczynku i chwile lenistwa. s

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna