Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopiero szczęśliwa para stworzy piękną rodzinę. Coraz więcej małżeństw przeżywa poważny kryzys. Jak go pokonać opowiada Anna Kuryło

Anna Gryza - Aneszko
Anna Gryza - Aneszko
Anna Kuryło pomaga małżeństwom wyjść z kryzysu
Anna Kuryło pomaga małżeństwom wyjść z kryzysu A. Gryza - Aneszko
Dotyka on zarówno młodych par, jak i tych z wieloletnim stażem. Jedną z głównych przyczyn jest brak szczerej rozmowy. – Mamy trudne czasy, które nie pomagają relacjom – mówi Anna Kuryło, doradca rodzinny.

Miłość, wierność oraz uczciwość małżeńską ślubuje sobie wiele par. O ile pierwsze wspólne chwile są wspaniałe i młode pary unoszą się nad ziemią z miłości, tak kolejne lata mogą małżeństwo ściągnąć na ziemię. Trudności w utrzymaniu związku są wyraźnie widoczne we współczesnym społeczeństwie.

– Małżeństwa cały czas mają trudne momenty, ale w tej chwili intensywność ich przeżywania jest mocniejsza – mówi Anna Kuryło, kierownik Specjalistycznej Poradni Życia Rodzinnego „Nadzieja” w Suwałkach. – Młodzi ludzie rzeczowo zaczynają traktować instytucję małżeństwa. Jak zepsuje się im telefon, nie naprawiają, kupują nowy. Kiedy pojawiają się problemy w małżeństwie, to niestety szybko decydują się na rozwód – dodaje.

Problemy małżeńskie mogą trwać latami. Małżonkowie duszą w sobie emocje i często są zamknięci na pomoc specjalistów. Bywa też tak, że osoba z zewnątrz umie spojrzeć na problemy danej pary z dystansem, zupełnie z innej perspektywy.

– Są sytuacje inaczej zrozumiane przez kobietę i mężczyznę. Często dochodzi do konfliktów między mężem a żoną w błahych sprawach, drobnostkach. A to nawarstwia się i jeśli ludzie nie szukają pomocy, albo też nie pracują nad sobą, to w końcu kryzys przyjdzie. Praca nad związkiem jest potrzebna, a wręcz konieczna – tłumaczy Anna Kuryło.

Nie racje, tylko relacje

Podkreśla, że małżeństwo to sztuka kompromisów:

– Każdy z małżonków musi wychodzić z postawy egoistycznej, skierowanej na siebie. Małżeństwo to dwie osoby. Musimy ze sobą rozmawiać, mówić o potrzebach, smutkach, lękach, o tym czego oczekujemy i potrzebujemy.

Anna Kuryło prowadzi w Specjalistycznej Poradni Życia Rodzinnego „Nadzieja” w Suwałkach kursy przedmałżeńskie oraz konsultacje indywidualne. Jest doradcą rodzinnym. Przed odejściem na emeryturę pracowała kilkanaście lat jako główny specjalista ds. organizacji interwencji kryzysowej i przeciwdziałania przemocy w rodzinie w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Suwałkach. Z jej obserwacji i doświadczenia wynika, że zarówno pary z długoletnim stażem, ale również młodzi małżonkowie przestają ze sobą rozmawiać. Ważny jest także sposób prowadzenia dialogu. Społeczeństwo jest coraz bardziej nerwowe, roszczeniowe. Małżonkowie nie umieją przyznać się do błędów przed sobą.

– Nie trzeba walczyć o swoje racje, ale należy walczyć o relacje, żeby były one jak najlepsze. W małżeństwie, zwłaszcza dotkniętym kryzysem konieczna jest rozmowa i powiedzenie tego, co nam leży na sercu, gdzie widzimy problem – radzi Anna Kuryło.

Niejednokrotnie pomocy potrzebują pary, które mają problemy międzypokoleniowe. Chodzi o wspólne mieszkanie z rodzicami czy dziadkami jednej ze stron.

– Czasami młodzi ludzie muszą zajmować się osobami starszymi. To obowiązek dla współmałżonka. Godząc to z wychowaniem dzieci kobiety są zmęczone, rozżalone, często pozostawione same z problemem. Oczekują pomocy i zrozumienia ze strony partnera, ale tego nie komunikują – tłumaczy nasza rozmówczyni.

Pierwsze poważne kryzysy w młodych małżeństwach pojawiają się wraz z narodzinami dzieci. Rodzice są skoncentrowani na nowym członku rodziny, a mamy poświęcają swój czas głównie opiece nad maleństwem.

– Miałam wiele takich rozmów, kiedy kobiety przyznawały, że po narodzinach dziecka oddają się maleństwu, zaniedbując relacje ze współmałżonkiem. Wówczas rozpoczynają się trudności w związku – mówi doradczyni z poradni „Nadzieja”. – Kobieta i mężczyzna, kiedy nie widzą, że są sobie ważni, często uciekają z relacji. Wtedy wchodzi między dwójkę brak zaufania, a nawet rodzi się wrogość – wyjaśnia.

Druga połówka zawsze powinna być na pierwszym miejscu.

– Dzieci kochamy, wspólnie wychowujemy, ale one dorosną i wyfrunął z rodzinnego gniazda – przypomina. – A małżonkowie zostaną sami, we dwoje i jeżeli nie będzie tej inwestycji w małżeństwo, to będzie ciężko ze sobą przebywać - ostrzega Anna Kuryło.

Każdy kryzys da się rozwiązać

Przemoc i choroba alkoholowa - z takimi problemami również zgłaszają się pary do suwalskiej „Nadziei”. Z nałogiem częściej walczą mężczyźni.

– Staramy się zawsze pracować na tych pozytywnych stronach i zawsze wspomagać zjednoczenie małżonków – podkreśla Anna Kuryło.

Jednak nikt nie namawia do trwania w toksycznej relacji. Podstawą jest własne bezpieczeństwo i dzieci.

– Niekoniecznie trzeba rozejść się całkowicie, jest separacja – mówi pani Anna. – Czasami sama separacja sprawia, że ta druga strona próbuje szukać pomocy i walczy o rodzinę i z nałogiem. Za mało jest takiej stanowczości w decyzjach kobiet, a ta stanowczość często pomaga . Miłość musi być wymagająca – zauważa.

Stres oraz gwałtowne reakcje na problemy - to kolejna i coraz częstsza przyczyna kryzysu między dwojgiem ludzi. Społeczeństwo jest coraz bardziej nerwowe. Miłość cierpi przez obecna sytuację na świecie, problemy gospodarcze czy pandemię. Niejednokrotnie stres związany z problemami życia codziennego góruje nad relacją. Małżonkowie łatwo wpadają w gniew, reagują wybuchowo nawet na drobne potknięcia drugiej osoby.

– Mamy trudne czasy, które nie pomagają relacjom. Ludzie bardzo długo pracują, mało czasu poświęcają rodzinie, po pracy są zmęczeni, często sfrustrowani. Dlatego tak ważne w życiu codziennym są drobne gesty. Zacznijmy cieszyć się z małych rzeczy, doceniać wspólne chwile – radzi nasza doradczyni z „Nadziei”.

Zapewnia, że wystarczy dotknięcie, uśmiech, czułe słowo, by sprawić, żeby na twarzy ukochanej osoby pojawił się uśmiech. Warto pamiętać o słowie „dziękuję”. Przytulenie, pocałunek, głębokie spojrzenie w oczy umacnia więź między dwojgiem zakochanych ludzi.

– Pamiętajmy, że nie zawsze to, co dane nam dzisiaj, będzie trwało wiecznie... - urywa.

Zawalił się świat

Anna Kuryło od 28 lat jest wdową. Jej mąż zmarł po ciężkiej chorobie nowotworowej. Młodej kobiecie zawalił się świat, została sama z trójką dzieci. Najmłodsza córka miała zaledwie 4 lata. Jak wspomina swoje małżeństwo, to jest wdzięczna za każdy wspólny dzień z mężem. Nie byli idealni, także miewali małe kryzysy. Wówczas czuła, że nie ma gdzie udać się po ratunek. Wtedy narodziła się w pani Annie chęć niesienia pomocy małżeństwom, które znajdą się na zakręcie. Zrezygnowała z zawodu informatyka i i postanowiła iść w kierunku pomocy rodzinie. Ukończyła odpowiednie studia i szkolenia. Od wielu lat pracuje w poradni „Nadzieja” w Suwałkach i pomaga parom przezwyciężać kryzysy. Anna Kuryło zauważa, że wiele zachowań, także tych złych, wynosimy z domu rodzinnego. Jeśli u kogoś w rodzinie były problemy w relacji rodziców, to jest duże prawdopodobieństwo, że dorosłe już dziecko również nie będzie potrafiło zbudować trwałego, opartego na miłości związku.

I ślubuję Ci

Według statystyk w Polsce rozpada się co trzecie małżeństwo, zaś w dużych miastach – co drugie. Coraz więcej dzieci wychowywanych jest tylko przez jednego z rodziców. Dlatego pani Anna na prowadzonych przez siebie naukach przedmałżeńskich zwraca uwagę narzeczonym, że słowa „kocham cię” mają wielką moc, a małżeństwo nie jest rzeczą, którą można wyrzucić jak się zepsuje.

– Jeżeli narzeczeni już na początku wspólnej drogi myślą i zakładają, że - jak będą trudności w małżeństwie - to się rozstaną, to właściwie po co ten ślub. Jeśli się ślubuje, to trzeba wiedzieć co i komu przyrzekasz – zaznacza.

Na swoich zajęciach pani Anna Kuryło przekazuje przyszłym małżeństwom, jakie są przeszkody w rozwiązywaniu konfliktów. Należy do nich rozmowa w silnych emocjach lub jej brak.

– Małżonkowie przerzucają winę na siebie, lubią wracać do sytuacji, które były kiedyś, a już zostały wyjaśnione – wylicza. – Mamy tendencję do obrażania się, wprowadzania tak zwanych cichych dni. Podczas kłótni przerywamy wypowiedź partnera, wychodzimy z pomieszczenia. Małżonkowie są często przekonani, że wyjściem z kryzysu jest wyłącznie zgoda na argumenty jednej ze stron. Niestety, wielu z nas brakuje chęci rozwiązania trudnej sytuacji. To wszystko prowadzi do poważnych kryzysów – podkreśla rozmówczyni.

Anna Kuryło była jedną z organizatorek Marszu dla Życia i Rodziny, który przeszedł ulicami Suwałk w minioną niedzielę.

– U nas małżonkowie przeszli w takim marszu po raz pierwszy, ale już dziś wiemy, nie ostatni – podkreśla.
– Uczestnicy manifestowali, idąc ulicami miasta, poszanowanie wartości małżeństwa i życia. Potrzeba odwagi, żeby w dzisiejszym świecie pokazać, że te wartości są ważne i wierzy się w prawdziwą, trwałą miłość – uśmiecha się.

Tegoroczne hasło marszu brzmiało „I ślubuję Ci”. Miało ono przypominać wszystkim mężom i żonom sens i znaczenie przysięgi małżeńskiej. Organizatorka marszu przekonuje, że udział w warsztatach budowania relacji małżeńskiej, udział w rekolekcjach dla małżeństw oraz formacji małżeńskiej we wspólnotach takich jak Kościół Domowy może również bardzo wzbogacić małżonków.

Anna Kuryło przekonuje, że dopiero szczęśliwe małżeństwo stworzy piękną rodzinę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna