Dorota Perz z Siemiatycz miała sześć lat, gdy zamarzyła o byciu… mistrzynią w karate.
- To było wyobrażenie o osiągnięciach, wielkie marzenie. Z czasem zdałam sobie sprawę, że niewiele jest kobiet z taką pasją i tym bardziej chciałam spróbować. Życie tak się jednak układało, że nie miałam szansy – przyznaje zwyciężczyni plebiscytu w kategorii „Kobieta Dojrzała”. Marzenie o karate odłożyła na półkę na wiele długich lat. Dopiero gdy syn poprosił o zapisanie na naukę sztuk walki, zdecydowała się razem z nim podjąć wyzwanie.
- To syn mi szepnął po pierwszych zajęciach: mamo zapisz się! To był miły impuls, bo złośliwy głosik w mojej głowie podpowiadał, że może za stara jestem na spełnianie takich marzeń. Miałam wtedy prawie 30 lat – wspomina kobieta.
Zobacz też:
Zapominając o przeszkodach zaczęła trenować. Bez kompromisów i wymówek. Celem był czarny pas, najważniejszy w karate. I tylko determinacja oraz wielka wola walki sprawiła, że kobieta zdobyła aż dwa mistrzowskie sensei, w różnych stylach karate.
- W pewnym momencie mój syn, który również zaangażował się w karate, został za mną w tyle. Kiedy ja trenowałam, on chodził na randki i zajmowało go wiele innych spraw – mówi ze śmiechem Perz – Ostatecznie doszedł do etapu brązowego pasa, ale ma wiele osiągnięć na zawodach. To wspaniałe podzielać z nim pasję do karate – mówi z czułością kobieta.
Oczywiście dwa czarne pasy jej nie wystarczyły. Zamarzyła o wystartowaniu w zawodach międzynarodowych. I kilka lat temu pojechała na mistrzostwa Europy w Hadze.
- Miałam kontuzję kolana. Martwiłam się czy dam radę, bo w średnim wieku ciało nie goi się już tak szybko. To była trudna decyzja, czy jechać na zawody czy zostać w domu. Ostatecznie nie odpuściłam. Nie chciałam później żałować, że odpuściłam. Porwałam się na coś dużego i wystartowałam z najlepszymi zawodniczkami. Zdobyłam brązowy medal! Choć najważniejsze, że zdobyłam się na odwagę – uśmiecha się kobieta.
Ćwiczenia w karate przyniosły jej nie tylko satysfakcję ze spełnienia marzeń. Otworzyły też drzwi do podjęcia nowej pracy. Została… ochoniarzem.
- To samo do mnie przyszło. Byłam na koncercie ulubionej kapeli i rozmawiałam z wokalistą zespołu. W jakiś sposób zapamiętał mnie przez to szef firmy ochroniarskiej, w której obecnie pracuje. Przy kolejnej okazji zapytał mnie o sztuki walki, które trenuję. Opowiedziałam mu o sobie i niemal od razu dostałam propozycję, by jeździć z nimi na imprezy jako ochroniarz – wspomina Perz.
Dziś pracuje w czterech firmach ochroniarskich. I spełnia kolejne marzenia! Przez rok oszczędzała, by podjąć kurs detektywistyczny.
- Kiedy już nazbierałam pieniądze na licencję, okazało się że trzeba mieć wykształcenie średnie. A ja miałam tylko zawodowe. Wtedy uznałam, że nie może mi to przeszkodzić w drodze do kolejnego celu. Poszłam do szkoły i podeszłam do matury – mówi z satysfakcją kobieta.
Kolejnym krokiem ma być otworzenie swojej firmy. Ale nasza laureatka wcale się nie śpieszy, bo uwielbia pracę w ochronie. Znajduje też czas na pisanie wierszy i kolekcjonowanie skamieniałości. To prawdziwa kobieta rakieta!
- Czy jestem inspiracją dla innych kobiet? Zdaję sobie sprawę, że mam nietypowy zawód i tyle pasji, że mogłabym obdzielić kilka osób. W społeczeństwie jestem lubiana, co pokazuje nawet wynik plebiscytu, w którym osiągnęłam osobisty sukces, dzięki głosom przyjaciół i znajomych – przyznaje pani Dorota.
Zobacz też:
Marta "Mandaryna" Wiśniewska o kobiecej solidarności
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?