To nie tylko dożywocie z możliwością ubiegania się o przedterminowe warunkowe zwolnienie najwcześniej po 25 latach, ale także 50 tys. zł tytułem zadośćuczynienia rodzinie ofiary.
- Całkowicie podzielamy ocenę sądu okręgowego, iż w sprawie tej brak było jakichkolwiek, najdrobniejszych okoliczności łagodzących. Zatem orzeczona kara dożywotniego pozbawienia wolności jest w pełni zasadna, słuszna i sprawiedliwa - podsumował w uzasadnieniu sędzia Jerzy Szczurewski z Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. Wtorkowe orzeczenie jest prawomocne.
Do tragedii doszło jesienią zeszłego roku w gminie Narew. Marcin I. i ofiara znali się. Mieszkali w sąsiednich wsiach, a oskarżony wykonywał u 74-latka z Trześcianki prace dorywcze. 2 września 2019 roku sąsiedzi seniora wezwali policję, po tym jak zobaczyli jak Marcin I. przeciąga po posesji jego ciało, próbuje odjechać jego samochodem i wyłamuje kłódkę do bramy wjazdowej.
Podejrzewany o zabójstwo Marcin I. zdążył uciec przed policją. Zorganizowano obławę z udziałem straży granicznej i psów tropiących, przeszukano okoliczne lasy. Marcin I. został zatrzymany dzień po zabójstwie. Trafił do aresztu, gdzie przebywa do dzisiaj. Odpowiadał za zabójstwo w warunkach wielokrotnej recydywy. Ponad połowę swojego dorosłego życia (14 lat) spędził w więzieniu, odsiadując wyroki m.in. za kradzieże, rozboje, gwałt.
Oskarżony 43-latek nigdy nie przyznał się do winy. Twierdził, że kluczowego dnia odwiedził 74-latka ze znajomą z Gdańska, która wypoczywała w okolicy. Mieszkaniec Trześcianki poczęstował ich winem. Z wyjaśnień Marcina I. wynika, że między 74-latkiem, a jego znajomą doszło do kłótni i szarpaniny, po tym jak gospodarz usiłował ją zgwałcić. Oskarżony sugerował, że to właśnie turystka mogła dokonać zabójstwa. On chciał ratować znajomego odwożąc do szpitala. Sąd uznał jednak, że była to próba pozbycia się ciała i narzędzia zbrodni. W samochodzie znaleziono bowiem także metalowy łom o długości 65 centymetrów. Jak stwierdził biegły, napastnik zadał nim ofierze pięć ciosów w głowę, miażdżących kości czaszki.
Obrońca podkreślał, że na narzędziu zbrodni nie było odcisków palców i śladów DNA oskarżonego, a świadkowie są niewiarygodni. Te - jak uważa - wątpliwości należy rozstrzygnąć na korzyść oskarżonego. W apelacji, wnosił o uniewinnienie, łagodniejszą karę albo ponowny proces. Ale, choć motywu zbrodni nie ustalono, sąd II instancji stwierdził, że wątpliwości w sprawie nie ma. Ślady kryminalistyczne mogły zostać wytarte (na łomie nie znaleziono żadnych odcisków), a podważanie wiarygodności świadków to część linii obrony przyjętej już po zapoznaniu się z aktami.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?