Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat młodej kobiety na Piastowskiej

Wojciech Jakubicz
Monika ma około 35 lat. Mieszka sama w jednym z bloków przy ul. Piastowskiej w Białymstoku. Zarówno w dzień, jak i w nocy, hałasuje, krzyczy. Nie płaci rachunków, ma odcięty prąd, nikomu nie otwiera drzwi. Zdarza się, że wyrzuca przez okno torby śmieci. Mieszkańcy bloku podejrzewają, że jest chora psychicznie.

Jeden z nich przedstawił nam całą sytuację w alarmującym liście. Jego zdaniem, ani MOPR, ani spółdzielnia mieszkaniowa, czy policja losem kobiety się nie przejmują. Sprawą żyją jedynie sąsiedzi budzeni hałasami i krzykami o 3 w nocy.

- Ta kobieta naprawdę potrzebuje pomocy - powiedziała nam jedna z sąsiadek, Antonina Grygorczuk, którą spotkaliśmy na klatce, w której mieszka Monika. - Ona jest tam samiusieńka. Najgorzej, że nikomu nie otwiera drzwi.

- O jej chorobie psychicznej dowiedziałam się dwa lata temu, gdy wyprowadziła się od niej matka - stwierdziła inna z sąsiadek, która prosiła nas o zachowanie anonimowości. - Nie wiem na co jest chora, ale skutki tej choroby odczuwamy wszyscy.

Z samą Moniką nie udało nam się skontaktować, choć do drzwi jej mieszkania pukaliśmy wielokrotnie. Udaliśmy się zatem do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.

- To właśnie jest największy problem. Z tą kobietą nie można w ogóle nawiązać kontaktu - poinformował nas Kazimierz Kuczek, zastępca dyrektora MOPR w Białymstoku. - Sprawę znamy od grudnia, nasi pracownicy przy każdej wizycie zastają drzwi zamknięte. Byli tam nawet w towarzystwie dzielnicowego. Nie pomogło.

Prezes spółdzielni "Zachęta 221Wiktor Grześ poinformował nas, że mieszkanie zajmowane przez Monikę jest zadłużone. Czy szansa na stwierdzenie stanu zdrowia i pomoc pojawi się dopiero, gdy do mieszkania wkroczy komornik? I co wtedy stanie się z kobietą?

Kazimierz Kuczek dodał, że pracownikom MOPR udało się skontaktować z matką Moniki. Ta jednak nie była zainteresowana udzieleniem pomocy w dotarciu do córki.

- Jeśli przez kolejne dni wciąż nie uda się nawiązać kontaktu, rozważymy zawiadomienie prokuratury o podejrzeniu zagrożenia zdrowia i życia - zapewnił Kazimierz Kuczek. - Nie wiemy przecież, co się z tą kobietą dzieje.
- Kiedyś to była fajna, wesoła dziewczyna, teraz bardzo się zmieniła - powiedziała nam anonimowo kolejna sąsiadka. - Jest przecież jeszcze młoda, może normalnie żyć. Trzeba jej tylko pomóc, pomóc jej w chorobie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna