Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dużo nawozów, mało pszczół

Dorota Biziuk [email protected]
Pszczoły, tak samo jak ludzie, nie radzą sobie z nadmiarem chemii powszechnie stosowanej przy uprawach roślin. Chociaż po ostatniej zimie podlaskie pszczoły są w stosunkowo dobrej kondycji, to jednak nie wszyscy właściciele pasiek mają powody do radości. Bo pszczół jest coraz mniej.

Nie tylko choroba

Tendencja spadkowa w pszczelej populacji utrzymuje się już od dłuższego czasu. - Powodów jest kilka. Początkowo myśleliśmy, że winę za taki stan rzeczy trzeba przypisać warrozie, czyli chorobie wywoływanej przez roztocze rozwijające się w czerwiu i dorosłych osobnikach pszczół miodnych - mówi Józef zajkowski, bartnik sokólski.

Razem z synem Wojciechem prowadzi on jedną z największych pasiek na Podlasiu. Zajkowscy mają prawie 600 uli. Szybko okazało się jednak, że podlaskim pszczołom nie tyle szkodzi warroza, jak sztuczne nawozy i środki chemiczne stosowane przez rolników.

- Szczególnie niebezpieczne są te stosowane do oprysków gryki - wyjaśnia bartnik sokólski.
Właściciele pasiek przyznają, że w niektórych miejscach pszczoły przezimowały dobrze, a w niektórych ule zostały praktycznie zupełnie puste.

- Dlatego większość z nas mówi o względnie dobrej pozimowej kondycji podlaskich pszczół. Szkoda, że nie wszyscy mogą podzielić tę opinię - mówi Józef Zajkowski.

Pora na wymianę

Pewne jest, że sama zima nie zaszkodziła pszczołom.

- Bo one nie boją się mrozu. Muszą tylko mieć pod dostatkiem pokarmu - wyjaśnia sokólski bartnik.
W sezonie pszczoła żyje około sześciu tygodni. Znacznie dłuższy żywot ma zimowe pokolenie. Takie pszczoły funkcjonują od połowy sierpnia do połowy maja.

Królowa matka rozpoczyna czerwienie na przełomie lutego i marca. Po 21 dniach w ulu są już młode osobniki. Te przez dwa tygodnie wykonują prace wewnątrz ula. Potem wyruszają na zbiory pyłku kwiatowego.

Z zimy zrobiło się lato

Podlascy pszczelarze bacznie obserwują, co dzieje się w pogodzie. Nikt nie chce, żeby powtórzył się miniony sezon, kiedy po mokrym i wyjątkowo chłodnym lecie z uli wybrano o 1/3 miodów mniej niż zwykle.
- Pamiętam, że kiedy kwitły lipy, pogoda zafundowała nam zaledwie dwa bezdeszczowe dni - mówi bartnik sokólski.

W 2011 roku pszczoły zebrały też znacznie mniej niż w latach poprzednich nektaru z mniszków. Wtedy wszyscy myśleli, że najwięcej będzie miodu gryczanego.

- I wtedy okazało się, że rolnicy, którzy uprawiają grykę, stosują na swoich polach bardzo dużo środków chemicznych. Pszczoły musiały dać za wygraną, a razem z nimi również pszczelarze. Ostatecznie miodu gryczanego mieliśmy zdecydowanie mniej, niż zakładaliśmy - przypomina Józef Zajkowski.
Jaki dla właścicieli pasiek będzie najbliższy sezon?

- Trudno w tej chwili to wyrokować. Na razie pszczoły dopiero zaczynają pracować na pełnych obrotach. Cały długi sezon przed nami. Miejmy nadzieję, że będzie należał do udanych - mówi bartnik sokólski.
Teraz pszczoły zbierają nektar z mniszków.

- Ponieważ na przełomie kwietnia i maja z zimy nagle zrobiło się lato, to wszystkie rośliny błyskawicznie rozpoczęły wegetację. Zobaczymy, jakie będzie miało to przełożenie na wyniki miodobrania - dodaje Józef Zajkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna