Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor do kandydatki: "Dzień dobry Pani Iwonko". Tak wyglądał konkurs w ZMK

Andrzej Zdanowicz [email protected]
Ujawniamy kolejne bulwersujące fakty w sprawie konkursu w ZMK. CZYTAJ ZA DARMO PO ZALOGOWANIU SIĘ.

Po naszej wczorajszej publikacji, dotyczącej podejrzenia ustawiania konkursów w Zarządzie Mienia Komunalnego, prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski zlecił "przeprowadzenie kontroli wewnętrznej procedur konkursowych na stanowiska urzędnicze w tej jednostce oraz wystąpił do Prokuratury Rejonowej Białystok - Południe z wnioskiem o rozważenie podjęcia stosownych działań, jeżeli w ocenie prokuratury te działania na tym etapie sprawy są wymagane prawem" - poinformowała we wtorek jego rzeczniczka Urszula Mirończuk.

Sprawa dotyczy trzech konkursów na stanowiska referenta, starszego referenta do rozliczeń mediów i starszego referenta zajmującego się windykacją należności w dziale obciążeń i płatności w ZMK.

Jeszcze zanim upłynął termin składania aplikacji otrzymaliśmy list od pracowników ZMK, w którym - skarżąc się na kolesiostwo w firmie - wymienili trzy nazwiska osób, które mają wygrać konkurs. Po ogłoszeniu wyników okazało się, że trafnie wskazali dwie zwyciężczynie. Co do trafności trzeciej osoby nie ma pewności, bo autorzy listu podali jej nazwisko panieńskie. Imię się zgadzało!

Kandydatkę witał sam dyrektor

Wczoraj otrzymaliśmy też e-maila od jednej z kandydatek startujących w konkursie. Jej opis przebiegu rekrutacji nie pozostawia wątpliwości co do tego, że późniejsza zwyciężczyni dobrze była znana w Zarządzie Mienia Komunalnego. Jak stwierdziła, znajomości konkurentki w firmie widać już było podczas przywitania.

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

Opisywana pani Iwonka spotkała się z miłymi uśmiechami pracowników ZMK i bardzo ciepłymi słowami dyrektora jednostki (fragment e-maila powyżej). Nasza Czytelniczka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) nie ma wątpliwości, że konkurs był ustawiony. Przytacza kolejne fakty, które - jej zdaniem - wyraźnie na to wskazują.

"Osoba, które rozdawała testy (na trzy stanowiska wszystkie kandydatki siedziały w jednym pomieszczeniu) wyczytywała nazwiska kandydatek by dać odpowiedni test i już wiedziała jak ta konkretna "ustawiona kandydatka" wygląda, bo nawet się nie rozglądała po sali tylko bezpośrednio zmierzała do tej osoby by wręczyć test.

Natomiast pozostałe osoby podnosiły rękę i wtedy dostawały test. Ponadto ustawione kandydatki w bardzo szybkim tempie rozwiązały test, mimo że trwał on 30 minut. Oczywiście ponownie zapamiętałam nazwiska tych pań i po kilku dniach moje przypuszczenia, że konkurs jest ustawiony się potwierdziły, ponieważ to te konkretne panie "wygrały konkurs", czyli - Justyna O. i Kamila W." - czytamy w e-mailu.
Kierownik referatu kadr i obsługi zarządu Małgorzata Motal przyznała w rozmowie z nami, że panie przyjęte do pracy w ramach konkursu były już wcześniej zatrudnione w ZMK.

Czy doszło do przestępstwa sprawdzi prokuratura. - Jeśli z zawiadomienia będzie wynikało, że zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa, to zostanie wszczęte postępowanie - poinformował nas Artur Kuberski, zastępca prokuratora rejonowego. - Prokuratura może jeszcze sprawdzić fakty podawane w zawiadomieniu. Ma na to 30 dni.

Na biurko prokuratura wniosek prezydenta Białegostoku wczoraj jeszcze nie trafił, więc nie chciał on komentować jego treści. Autorka e-maila nie kryje oburzenia, że choć większość osób startujących w konkursie na referenta miała wyższe wykształcenie, to komisja wybrała na to stanowisko osobę po policealnym studium ekonomicznym.

"No ale jak widać wystarczy mieć wejścia, a można być i po szkole średniej, aby dostać pracę" - komentuje w e-mailu.

Kierownictwo: Wszystko było OK

Władze ZMK w rozmowie z nami stwierdziły, że konkurs przebiegał prawidłowo. Andrzej Ostrowski, dyrektor firmy, zapewnił, iż nie zasiadał w komisji, a organizacją rekrutacji zajmowali się jego podwładni. Jednak to on przyjmuje nowych pracowników...

Małgorzata Mo-tal, sekretarz komisji konkursowej, powiedziała nam, że podczas konkursu nie doszło do nieprawidłowości. A fakt, iż pracownicy ZMK na kilka tygodni przed zakończeniem konkursu wiedzieli już, kto go wygra, skomentowała:

- Pracownicy rozmawiają ze sobą i znają się, może wiedzieli, że akurat te osoby mają największe kwalifikacje lub po prostu zgadli.

Stwierdziła także: - Niemożliwe, by te osoby miały wgląd do testów wcześniej, gdyż pytania komisja opracowywała wieczorem przed ich zdawaniem i rano, w dniu pisania testów przez kandydatów.

Z forum:
nick ana: Dyrektor mówi, że konkursem zajmowały się panie z działu. A one są samodzielne w swych działaniach i robią co uważają? Koń by się uśmiał.

nick nico: Najgorzej, że tak jest wszędzie. Jeśli to prywatna firma, to można zrozumieć, że właściciel robi co chce. Ale firmy państwowe i samorządowe, które funkcjonują dzięki naszym podatkom nie są prywatnymi folwarkami takich Ostrowskich, bo on nie jest ich właścicielem.

nick jure: "Trudno powiedzieć, skąd autorzy listu wiedzieli, kto wygra. Może mieli szczęście" Z takim szczęściem, to ludzi trzeba zatrudnić do zarządzania! Ewentualnie niech obstawiają zakłady i Lotto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna