Gdzie można potańczyć w dobrym towarzystwie przy dźwiękach najnowszych hitów? - zastanawia się Malwina Kalinowska. - Na pewno Białystok, Ełk, Augustów. U nas w Grajewie nigdy nie będzie dyskoteki z prawdziwego zdarzenia. A nawet gdyby była, to i tak nie przestałabym jeździć do innych miast.
22-letnia Malwina uważa, że w Grajewie nikt nie zainwestuje w dyskotekę na poziomie, gdyż to bardzo niepewny biznes.
Nocne życie praktycznie nie istnieje
- W Grajewie mieszka za mało ludzi, dlatego taki biznes nie ma racji bytu - mówi Sylwester Barszczkowski. - Wielu ludzi myślało o takiej inwestycji, wielu miało na ten cel konkretne pieniądze. Niestety, jak już zagłębimy się w życie tutejszych ludzi, to uświadamiamy sobie, że w tym mieście nocne życie nie istnieje - tłumaczy grajewianin.
Być może coś w tym jest... Młodzież wyjeżdża do większych miast i tam zostawia pieniądze. Są tam bardziej anonimowi, więc czują się lepiej.
Jedyną dyskoteką, która przetrwała ostatnie 10 lat na terenie powiatu jest Rancho w Szczuczynie.
- Na naszym terenie młodzieży jest coraz mniej - mówi Leszek Jagusz, właściciel Rancho. - Utrzymanie dyskoteki nie jest takie proste. Prąd, woda, składki ZUS, utrzymanie lokalu to są stałe koszty. Do tego dobry zespół, zaopatrzenie, ochrona, pracownicy... A dyskotekę organizuje się tylko raz w tygodniu, czasem dwa. To za mało, by się utrzymać.
Popularnego Kominka także już nie ma
Rancho istnieje od 14 lat. Całą noc można się tam bawić za jedyne 10 zł. W tym czasie swoje lata świetności przeżywały inne lokale, ale o wszystkich słuch juz zaginął. Dyskoteki w Sikorze były wszystkim dobrze znane. Grajewska Arkadia, a wcześniej Markiza też miały swoich wielbicieli. Tyle, że już nie istnieją. W Grajewie bawiliśmy się jeszcze do niedawna na imprezach organizowanych w pubie Kominek. Ten, całkiem niedawno, także został zamknięty.
Faktem jest, że dyskoteki do wielkich nie należały, ale potańczyć można było w każdej. Niestety, żadna nie przetrwała próby czasu.
- Swoją dyskotekę otworzyłem ok. 20 lat temu - mówi Krzysztof Gliński, właściciel Samanty, pierwszej dyskoteki w powiecie grajewskim. - Największym problemem w tamtym czasie był brak profesjonalnej ochrony.
Odrodzenie dawnej Samanty
Właściciel Samanty nie był w stanie poradzić sobie z odurzonymi alkoholem gośćmi dyskoteki. Stawało się to wręcz niebezpieczne. Dlatego pan Krzysztof Samantę zamknął. Kilka tygodni temu udało mu się otworzyć night club Tip-Top. Również w Szczuczynie. Po kilku latach przerwy mamy więc dwie dyskoteki w powiecie. Jak długo druga dyskoteka pana Krzysztofa będzie istniała? Ano dopóty, dopóki nie znudzi się lokalnym imprezowiczom.
- Samanta była bardzo popularna - wspomina Gliński. - W małym lokalu bawiło się nawet 300-400 osób nie tylko z powiatu grajewskiego. Goście przyjeżdżali nawet z Pisza czy z Łomży.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?