Dziadkowice: Wójt Marian S. może stracić stanowisko. Czeka na wyrok

Wójt gminy Dziadkowice stracił instynkt samozachowawczy, myląc swoje mienie z mieniem gminy - mówił we wtorek prokurator Marek Żendzian na rozprawie apelacyjnej ws. Mariana S. skazanego za przekroczenie uprawnień i wykorzystywanie gminnych pojazdów do prywatnych celów. - Działał z przyzwyczajenia, które nie uchodzi osobie, która od lat pełni funkcję publiczną.

Wnosił o utrzymanie wyroku, co w praktyce oznacza dla Mariana S. utratę stanowiska. Obrońca wnosił o uniewinnienie wójta lub uchylenie orzeczenia i cofnięcie sprawy do ponownego rozpatrzenia. Los samorządowca leży teraz w rękach Sądu Okręgowego w Białymstoku. Prawomocny wyrok poznamy za tydzień.

Apelację złożył obrońca Mariana S., który zarzucił m. in. sądowi I instancji, że bezkrytycznie ocenił obciążające zeznania osób skonfliktowanych z obecnym wójtem. Zdaniem mec. Leszka Kudryckiego, to tylko domniemania, iż oskarżony w imieniu gminy nabył pojazdy, aby wykorzystywać je później do celów prywatnych. Chodzi np. o auto przekazane przez straż pożarną do przewożenia niepełnosprawnej młodzieży do szkoły. Według śledczych oskarżony jeździł nim na studia do Białegostoku.

- Rodzice zdecydowali, że sami będą wozić dzieci. Gmina do tych dojazdów dopłacała, i było to korzystniejsze finansowo. Można mówić o oszczędnościach. Tym bardziej, że samochód służył do wożenia pracowników gminy w celach służbowych - argumentował adwokat.

Co do gminnego ciągnika, który miał być wykorzystywany do prac na polach wójta, obrońca twierdzi, że był to w rzeczywistości ciągnik pożyczony od sąsiada łudząco podobny do tego gminnego.

Pierwszy wyrok

Zarzuty obejmują okres 2004-2007. W lutym br. sąd I instancji uznał, że Marian S. jest winny przekroczenia uprawnień w celu uzyskania korzyści majątkowej i skazał go na 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu, karę grzywny oraz dwuletni zakaz pełnienia stanowiska wójta.